27.| Callie

408 52 7
                                    

Chyba sobie żartujesz. On posiada jego ducha?

Jak mam w to wszystko uwierzyć? Skąd mam wiedzieć, że urodził się w 1953 roku, że zabił swojego ojca, bo jego ojciec zabił jego byłą dziewczynę? Wszystkie informacje są trudne do zrozumienia, do przyswojenia ich do siebie.

-D-dlaczego on posiadał twój umysł?- spytałam, lekko się przy tym jąkając. Widząc jego niewinne spojrzenie.

-Cóż.. Wtedy zabiłem Andrew i uciekłem tutaj.- Udał się w kierunku schodów. Zatrzymał się przed nimi. Lekko się obracając wskazał po prawej stronie poręcz schodów.

-To było tutaj. To tu ojciec zabił Haley.-  Potem wskazał na miejsce obok i powiedział.

-A tu, leżało jej ciało.-Skrzywił się na tą myśl, pewnie wróciły do niego wspomnienia tego okropnego  widoku. Sama się skrzywiłam na myśl tego co tu kiedys było, tej rozbitej głowy i krwi.

-Ale dalej nie rozumiem dlaczego on miał władzę nad twoim umysłem?!-powiedziałam i spojrzałam na niego. Jęknął, przewracając oczami.

-Musiałem się ukrywać przed moją mamą po tym jak zabiłem Andrew, ponieważ ona znalazła go  martwego w pokoju. Ona dobrze wiedziała,że to ja i od razu udała się na komisariat. Byli tutaj, ale mnie nie znaleźli, bo ukryłem się tutaj-pod schodami. Nie szukali mnie tutaj więcej, ponieważ myśleli, że na pewno mnie tu nie będzie, bo chce zapomnieć to co tutaj się wydarzyło. Więc wtedy mieszkałem tu tygodnie. Żyłem normalnie, jak inni.  Wszystko było dobrze. Do czasu. Zacząłem słyszeć jakieś znajome głosy.- pociągnął za swoje włosy, krążąc po pomieszczeniu.

-Mówiono mi, że to moja wina, że za śmierć Haley  ja jestem winny. Gdy bym ich posłuchał to dziewczyna by żyła. On znęcał się. Zabierał mi moje zdrowie psychiczne, ja po prostu wariowałem. Nie było nikogo obok mnie, żadnej komunikacji. Tylko ja i ten głos.

-Nie uważasz, że te głosy mogły się pojawić  właśnie od tego, że nie miałeś z kim porozmawiać?-spytałam.

Może był szalony od początku, a cała ta historia jest zmyślona.

-Callie, jak możesz mi nie wierzyć?! Tak na prawdę mógłbym zachować to dla siebie, a jednak ci to opowiadam! Mówię prawdę!- krzyczał na mnie i zaczął iść w moim kierunku.

 Szybko mnie chwycił za rękę z taka siłą, gdzie przyprawił mi ogromny ból.

Zaciągnął mnie na górę w kierunku drzwi. Luke otworzył drzwi. Trzymał mnie bardzo mocno za nadgarstki a ja co raz więcej się szarpałam. Zaprowadził mnie do muru i wskazał zdjęcia pokryte kurzem. 

-Widzisz Callie, to ja! To był 1960 rok i mój pierwszy dzień w szkole. Ten człowiek obok mnie to Andrew. 

Potem pociągnął mnie kawałek dalej. 

- Tu jest artykuł o zabójstwie Haley- przyglądnęłam się dokładnie i rzeczywiście było tam opisane morderstwo Haley Peterson.

-Tutaj jest artykuł na temat mojego zniknięcia po zabójstwie.-przeczytałam troszkę i było podane jego imię, wiek  i wzrost. 

-Skąd mam wiedzieć, że nie oszalałes na punkcie jakiegoś morderstwa?-spytałam spoglądając na niego.Potarł twarz.

-Czy ja kurwa teraz wyglądam jak dziecko, które wymyśla?!Czy moje tatuaże  nic nie oznaczają?! Ja nie kłamię!-krzyknął, patrząc na mnie i ścisnął moją rękę jeszcze mocniej.

Zaczęłam piszczeć i wyrywać się.

-Próbujesz mi do cholery uświadomić kim jesteś, a jednak te dowody mogły zostać wcześniej sfałszowane!

On obrócił mnie, aby pokazać wiszące u sufitu  ciało na linach. Był sam szkielet, jakby to wisiało od lat. Zamarłam.

-Mówiłem ci,że te głosy mnie załamały do granic. Ile mogłem to walczyłem, a później się poddałem.-wskazał na kości.

-Myślałem, że kiedy umrę to pójdę tam, do góry i będę tam żyć dalej szczęsliwy. Ale gdy się obudziłem i rozejrzałem w około to ujrzałem wiszące ciało. Zdałęm sobie sprawę, że żyję dalej tu na ziemi.-powiedział gniewnie.

Po prostu chciałem się uwolnić od tych głosów. Utknąłem w tym okropnym świecie. Przez 10 lat nadal tutaj mnie dręczył. Dopiero po tych 10 latach zdecydował się opuścic ten dom,dać mi spokój. Wtedy bylem w szoku i nie mogłem w to uwierzyć.

Puścił moje nadgarstki, odsunęłam sie troche, rozcierając nadgarstki. Teraz będzie dobra okazja aby uciec-pomyślałam.

Potem powrócił znowu. Kazał mi zabijać dziewczyny z niebieskimi oczami, bo takie miała Haley.

Odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Usłyszałam jak Luke pobiegł za mną. Byłam przy drzwiach, szarpnęłam za klamkę, a wtedy chwycił mnie Luke za talie. Rzucił mnie na podłoge i poczułam nie miłosierny ból. Podczołgałam się w innym kierunku, próbując oddalić się od chłopaka, jednak on chwycił mnie za kostke i zaciagnał mnie na dół do pokoju. Odwrócił mnie do siebie i wtedy ujrzałam ten wzrok pełny złości i nienawiści.

-Próbujesz uciec po tym jak ci wyjawiłem całą prawdę?! Próbuję byc dla ciebie uprzejmy!-krzyknął gniewnie. Ruszył w kierunku małej szafki i coś z niej wyciągnął.

-Wiesz ile ja myślałem nad tym jak cię zabić? Miałem do wyboru dwie opcje: nóż lub lina. Myślę, że można powtórzyć to co kiedyś.-zachichotał.

Patrzyłam na niego przerażona. Podszedł do mnie i pochylił się, aby być twarzą w twarz ze mną. Trzymał nóż. Widziałam to.

-Więc nareszcie mogę ten nóż do czegoś użyć-mruknął, a później poczułam ból i przekręcający się nóż w moim żołądku..


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Cześć. Przybywam z rozdziałem ;)  Przepraszam za nieobecność, ale nie mam wgl czasu na tłumaczenie. Został jeszcze tylko prolog i koniec mojej kariery tutaj. (Jak na razie nie ma nic ciekawego do tłumaczenia i w sumie nie mam teraz czasu. Jeśli chcecie to przybędę w wakacje z nowym ff o ile jakies fajne znajdę ;) )  Ciesze się, że jeszcze wgl ktoś czekał na ten rozdział. Nie długo postaram się dodac prolog, aby już zakończyć to ff ;) dziękuje za wszystkie wyświetlenia, komentarze i gwiazdki :* 

Także no, do za niedługo :) :)

Blue Eyed Bandit (fanfiction Luke Hemmings- tłumaczenie PL)Where stories live. Discover now