Dzień 17

385 24 0
                                    

Trzymałam w ręce telefon, który dzwonił nieustannie od godziny. Najpierw się kąpałam, więc to normalne, że nie słyszałam dzwonka. Dopiero, gdy zeszłam do kuchni z pokoju dobiegł dźwięk sygnalizujący nadchodzące połączenie. Wbiegłam na górę i właśnie teraz stoję z telefonem.
Przeciągnęłam niepewnie zieloną słuchawkę nie wiedząc kto to.
- Halo?
- O mój Boże Hannah!- Calum.- Myślałem, że już nie żyjesz albo sie obraziłeś- najgorsze na początku.
- Czego się spodziewałeś o godzinie... Dziewiątej sześć.
- Przepraszam, ale chciałbym ci oznajmić, że przyjadę po ciebie o osiemnastej, więc włóż coś ładnego.
- Ale...- odpowiedziało mi pikanie. No cóż nie pozostaje mi nic innego jak szykowanie. Z mokrymi włosami podbiegłam do walizki, z której wyciągnęłam czarne rurki oraz beżowy sweterek. W czasie, gdy moje włosy wysychały, ja zjadłam płatki z mlekiem. Muszę zjeść śniadanie. Gdy skończyłam znowu pobiegłam do pokoju, gdzie zgrabnie wciągnęłam naszykowane ubrania. Następnie nałożyłam niewielką ilośc makijażu i skończyłam. Ogólnie rzecz biorąc nie jest źle. Gdy spojrzałam na zegarek juz wskazywał siedemnastą. Dla zabicia czasu pooglądałam jakieś seriale.
Punktualnie o osiemnastej zjawił sie Calum. Wyszłam z domu kierując swe kroki do czarnego mercedesa. Przywitaliśmy się, ale reszta drogi zeszła nam w ciszy. Dopiero pod wielkim wieżowcem Hood zatrzymał auto tłumacząc, że mam wjechać windą na samą górę. Zdziwiłam się bo myślałam, że to z nim spędzę czas, a jest inaczej. Jednak chciałam zobaczyć co czeka mnie na górzę. Wcisnęłam kółeczko z numerkiem 10 i czekałam, aż znajdę sie na górze. W radiu leciała jedna z tych wkurzających piosenek. Dziękowałam Bogu, gdy stanęliśmy, a ja mogłam wyjść. Pchnęłam stalowe drzwi, a moim oczom ukazał się Luke. Stał lekko skrępowany koło rozłożonego kosza. Podeszłam równie zawstydzona w stronę chłopaka. Miałam dość tej rozłąki. Tak naprawdę, to już się nie gniewam.
- Cześć Hanna, wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję.
- Chciałem cię przeprosić raz jeszcze. Wiem, że to co zrobiłem było chujowe i wiem, że tym sposobem straciłem twoje zaufanie jednak bardzo bym pragnął mieć je z powrotem. Dlatego czy zechciałabyś zjeść ze mną kolacje na tym oto kocu?
- Z miłą chęcią - potem zaczęliśmy rozmawiać zajadając się bagietkami z mozzarellą i pomidorem, owocami, a następnie popijając to winem. Było cudownie, nawet lepiej niż cudownie. Gdy wszystko zostało zjedzone podeszłam do barierki, a moje oczy wręcz zjadały widok przed sobą. Kolorowe budynki, białe światła, mali ludzie. Wszystko wyglądało niczym domek dla lalek. Oparłam łokcie o barierkę, a za moment dołączył do mnie blondyn.
- Ślicznie, prawda ?
- Przepięknie - pokiwałam głową. Luke nagle stanął za mną i zawiesił mi coś na szyi. Jak sie okazało był to naszyjnik z serduszkiem.
- Bardzo Cię kocham- powiedział z uśmiechem na ustach.
- Ja ciebie rownież- potem złaczyłam nasze usta w spragnionym pocałunku. Hemmings nie robił tego zachłannie, ale delikatnie jakby chciał żeby ta chwila trwała wiecznie. Kocham czuć jego zapach, ciepło , ręce w moich włosach. Po prostu wiem, że to nie jest zwyczajna miłość.
Pierwszym co zrobiłam, gdy przekroczyłam próg pokoju było złapanie pamiętnika w swoje ręce. Otworzyłam na odpowiedniej stronie zaczynając pisać.
Drogi pamiętniku!
Nie mogłam znieść tej samotności. Wiedziałam, że z Luke'iem jestem szczęśliwa jak nigdy. Moje serce bije dwa razy szybciej, gdy on mnie tylko dotyka albo posyła swój Boski uśmiech. Wybaczam mu wszystko, wszystko co zrobił źle. Dzisiejszego wieczoru nie zapomnę do końca życia.

30 days from you||L.H|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz