*Polecam muzykę wyżej*
Jechałam czarnym kabrioletem. Na głowie miałam kapelusz, a oczy zasłoniły okulary przeciwsłoneczne. W radiu leciała przyjemna dla ucha muzyka. Jakieś półtorej godziny temu zostawiliśmy miasto daleko w tyle. Spoglądam na człowieka, którego darzę ogromnym uczuciem.
Zjeżdżamy z drogi. Z początku czuję niepewność jednak mija ona, gdy do moich uszu dobiega dźwięki typowe dla morza. Chichoczę cicho. Chłopak hamuje, a ja opuszczam samochód. Idę prosto przed siebie. Otaczają mnie potwornie ogromne skały.
- Zaczekaj- staję, a blondyn owija moje oczy czerwoną chustą. Zaraz potem chwyta mnie za rękę i ciągnie dalej. Mimowolnie na moją twarz wkrada się uśmiech. Jak zawsze, gdy przy nim jestem. W końcu stajemy, a ja zostaję delikatnie popchnięta na skałę. Potem czuję ręce na swoich policzkach. Usta Luke'a wbijają się w moje dosyć mocno. Jednak w cale mi to nie przeszkadza. Natychmiast oddaję pocałunek zaplatając ręce w jego włosy. Ponownie w moim brzuchu zaczyna latać stado motyli. Przez ciało przelatują ciarki, gdy blondyn kończąc pocałunek przygryza moją wargę.
- Za co to?- szepcze jakby ktokolwiek miał usłyszeć.
- Nie wiem, po prostu bardzo mocno cię kocham, a teraz- odwiązuję chustę ukazując niesamowity widok dla oczu. Nie wiem jakim cudem, ale siedzimy w szczelinie. W kanionach jest ich pełno, zapewne było by po prostu bardzo miło, gdyby nie morze rozciągające się przede mną. Zakrywam usta idąc przed siebie. Do oczu napływają łzy. Niżej na piasku zauważam rozłożony koc. Odwracam się napięcie do Luke'a i rzucam na niego. Potem całuję najmocniej jak potrafię pokazując, że to co zrobił jest niesamowicie cudowne. Schodzimy niżej by usiąść wygodnie na kocu. Słońce chyli się ku zachodowi. Kładę głowę na nogach Hemmings'a. Ten wyciąga z koszyka truskawki w czekoladzie.
- Kocham Cię!- zaczyna chichotać wkładając mi jedną do ust. Na pewno zasłużyłam na taki skarb? Nigdy w życiu nie widziałam kogoś kto odwaliłby takie coś dla dziewczyny. Blondyn zaczyna opowiadać jakieś historie z dzieciństwa na co odpowiadam śmiechem.
- No i pewnego dnia moja mama zabrała mojego pingwinka. Wpadłem w szał, po czym odzyskałem go natychmiastowo- wybucham śmiechem. Wizja tego buntownika z kolczykiem, płaczącego o pluszaka jest niemalże urocza.
- Chodźmy się kąpać- mówię wstając z koca. ściągam swoje spodnie zostając w czarnych majtkach oraz białym swetrze. Hemmings'owi drugi raz nie trzeba mówić. Natychmiastowo pozbywa się ubrań zostając w samych bokserkach. Wskakuję mu na plecy, po czym wbiega do wody. Zaczynamy się klapać i wybuchać śmiechem za każdym razem, gdy któreś dostanie w plecy falą. Wpadam na pomysł aby ułożyć na piasku z muszelek serce, a w środku L+H. Trochę oklepane, ale tego właśnie chcę i tak właśnie robię. Gdy ja brudzę ręce w piachu blondyn znosi coraz to nowsze muszelki. W pewnym momencie natrafiam na bardzo ciekawy okazy. Niniejszym są to dwie muszelki koloru fioletowego, które wcześniej musiały być domem dla morskiego robaka.
- Popatrz- pokazuję ją chłopakowi. Jest naprawdę cudowna.
- Muszelka?
- Piękna- wiem, że to żałosne iż dorosła kobieta rozczula się na widok muszelki, ale taka jestem.
- Coś się z nią zrobi. Daj mi ją, a niebawem odzyskasz ponownie- chichoczę odbierając muszelkę. Gdy kończymy swoją ciężką pracę na niebie świeci miliard, miliardów gwiazd. Stoję na plaży marząc aby tutaj pozostać, z nim. W końcu coś dźga mnie w brzuch.
- Sztuczne ognie!- piszczę zabierając patyczek od chłopaka. Zapalamy pałeczki robiąc nimi różne wzorki. Serduszka, kółeczka, kwadraty itp. Takim oto sposobem wypalamy całe opakowanie. Luke chwyta mnie za biodra przyciągając do siebie. Patrzę prosto w jego oczy.
- Dla ciebie mógłbym robić takie rzeczy codziennie.
- Skąd wiesz co przygotowałaby przyszłość?
- Nie wiem, dlatego żyję najlepiej jak potrafię, kocham najbardziej na świecie i marzę o czymś co może kiedyś się spełnić- składam pocałunek na jego miękkich wargach. Z każdą chwilą robi się on bardziej zachłanny wskazując nasze emocje. Na zakończenie przejeżdżam językiem po jego dolnej wardze.
Wchodzę dosyć późno do swojego pokoju. Uśmiech nie znika z mojej twarzy. Wyciągam pamiętnik oraz chwytam długopis.
Drogi Pamiętniku!
Czy pamiętasz jak kiedyś moje wpisy był dosyć smutne. Wystarczyła jedna osoba by to zmienić. Będę pamiętała o plaży, na której dzisiaj byliśmy, o pikniku i sztucznych ogniach. Tego nie da się wymazać z pamięci. Lecz na pewno nie zapomnę o słowach Luke'a... Nie wiem, dlatego żyję najlepiej jak potrafię, kocham najbardziej na świecie i marzę o czymś co może kiedyś się spełnić.
*Param param*
Dzisiaj rozdział wieczorem, gdyż calutki dzień oglądałam filmy. Kompletnie wypadło mi z głowy, że mam to wstawić. Czy tylko ja tak bardzo stresuje się tym, że już za chwilę idę do szkoły? Będziecie ze mną dalej pomimo tych męczarni? Nie wiem czy to czuję, ale niebawem kończę to ff. Jeszcze jeden tydzień i 30dfy będzie miało z nazwie [zakończone].
Co do pytania o 2 część... nie wiem. Nie zastanawiałam się wcześniej, całe 30dfy wyszło spontanicznie. Aczkolwiek jeżeli będę miała wenę i pomysł powiadomię was :)
CZYTASZ
30 days from you||L.H|| [Zakończone]
FanfictionHannah to osiemnastoletnia dziewczyna, która zmuszona zostaję na spędzenie wakacji w Sydney. Jej kuzynka Mia wiedzie tam beztroskie życie co dziewczynie, w ogólnie się nie podoba. Na okres trzydziestu dni zabiera ze sobą pamiętnik by spisywać w nim...