[30]

820 62 36
                                    

"Gwałt nie tylko zostawia uraz fizyczny,
niszczy też psychikę,
otwierając w niej drzwi nowego cierpienia,
za którymi szaleje ogień... połykając wszystko
Cierpisz, krzyczysz.
Chcesz dostać jak najszybciej klucz.
Klucz, który jest czasem."
(spieprzyłam, teraz każdy się domyśla co się wydarzy  w rozdziale ;p)


*perspektywa Melisy*

Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Spojrzałam na zegarek 8.00. Dziś ostatni dzień tutaj. Ostatni dzień wyjazdu. Później wrócę do Florka, a po wakacjach... zapewne będę musiała zamieszkać z powrotem z rodzicami.. do osiemnastki. 

Podeszła do szafy i wyciągnęłam z niej czarną bluzkę z krótkim rękawkiem, kremową spódniczkę i czystą bieliznę. Wczoraj byłam tak zmęczona, że nie miałam nawet siły się wykąpać i przebrać. 

Poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam (media) i zrobiłam lekki makijaż. Na nogi ubrałam czarne baleriny. 

Zjadłam wraz z chłopakami śniadanie, które dla odmiany dziś przygotował Kiślu jak to ujął "w podziękowaniu za pyszne posiłki przez ostatnie dni". Nie powiem. Jego jajecznica byłam całkiem smaczna. 

Dzień spędziliśmy razem z widzami chodząc po mieście i wieczorem bawiliśmy się na plaży.

- Filip, ja wrócę do domku już. Muszę spakować się do reszty.

- Zrobisz to jutro rano. Zostań.

- Nie. Chcę odpocząć trochę.

- No okej. Odprowadzę cię.

- Nie. Zostań z chłopakami i baw się dobrze. - pocałowałam go.

- Na pewno?

- Na pewno. - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę domku.

Szłam jedną z uliczek kiedy nagle poczułam ból w nadgarstku, a następnie na plecach. Z bólu przymknęłam oczy. Ktoś pociągnął mnie i przygwoździł swoim ciałem do ściany. Było cholernie ciemno. Nie mogłam rozpoznać twarzy napastnika, bo przed oczami pojawiły mi się mroczki (Nie nie chodzi o Marcina i Rafała Mroczków xDDD). Zaczęłam się szarpać kiedy spostrzegłam, że już nie jestem na tej uliczce co zwykle tylko w jakimś ślepym zaułku.

- Ciao cagna. (cześć suko) - poznałam ten głos. Leo.

- Leo? Cosa vuoi? (Leo? Czego chcesz?) - wypowiedziałam cicho. Szarpnie się cholernie mnie zmęczyło.

- Ti voglio. (chcę ciebie) - zaśmiał się szyderczo. Bałam się go. 

- Vaffanculo. Mi lasci in pace. (Kurwa. Zostaw mnie w spokoju.) - błagałam wręcz.

- Zitto, cagna. (zamknij się suko).

Włożył rękę pod moją spódnicę i zaczął mnie całować po szyi schodząc coraz to niżej. Płakałam, krzyczałam, ale nic to nie dawało.

- Nessuno può sentirti qui. (Nikt cię tu nie usłyszy). - To było ostatnie co mi powiedział.

Zgwałcił mnie i odszedł. Zostawił mnie nagą na zimnej ulicy. Tak po prostu. Nie tak chciałam przeżyć swój pierwszy raz. Nie z nim.

Kiedy mniej więcej doszłam do siebie ubrałam się i zaczęłam biec w stronę domku. Wbiegłam z impetem do mieszkania mojego i chłopaków. Byłam cała zapłakana i makijaż już dawno mi się rozmazał. W biegu minęłam Filipa.

- Lisa, co się stało?! - krzyknął przejęty.

- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam uciekając od niego do mojego pokoju.

Nie chciałam sprawić mu przykrości. Po prostu się bałam. Brzydziłam się facetami. Nie chciałam by jakikolwiek mnie jeszcze kiedyś dotknął. Ja... ja... bałam się własnego chłopaka.

Nadal płakałam. Poduszka była już czarna od mojego rozmazanego tuszu...

*********************************

466 słów.

Okej... spierdzieliłam z początkiem, ale pasował mi akurat tutaj ten cytat. Mam nadzieję, że rozdział sie spodobał. Miałam go dodać od razu jak wróciłam do domu, ale zapomniałam xDDDDD

No i doszliśmy do tradycyjnego zapraszania, więc zapraszam na:
1. aska: ask.fm/lunazwattpada
2. Twitter'a: lunashadow_
3. Tumblr'a: eskimosekluna

JEŚLI ROZDZIAŁ SIĘ SPODOBAŁ ZOSTAW GWIAZDKĘ I KOMENTARZ ;)

(Nie)szczęśliwa |FF Smav|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz