[2]

1.6K 90 3
                                    

Przy furtce stał mój przyjaciel, Michaś (patrz media). Wyglądał jak zwykle. W ręce deskorolka, na szyi słuchawki a na nosie okulary przeciwsłoneczne. Włosy w artystycznym nieładzie. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. 

- Michaś, jak ja tęskniłam.

- Cześć piękna. Nie tak mocno, dusisz. - zaśmiał się. Puściłam go.

- Co ty tu robisz?

- Chciałem cię odwiedzić, ale jak widzę znalazłaś sobie nowych znajomych. - wskazał na Filipa. No właśnie Filip! Całkiem o nim zapomniałam. 

- Filip to jest Michał, Michaś to jest Filip. - Chłopcy przywitali się uściskiem dłoni. Wyczułam, że się nie polubią. 

- No to ja już pójdę. Do zobaczenia Melisa.

- Paa. - pomachałam mu.

- Lisa? 

- Hmm?

- Czyżby twój przyszły chłopak?

- Nie! - szturchnęłam go lekko. - wpadł dzisiaj na mnie po szkole. Przez niego rozwalił mi się telefon i nie mogłam zadzwonić po Sebastiana.

- To czemu nie poprosiłaś kogoś o pożyczenie telefonu? - zapytał się mnie jak głupią

- Bo nie znam na pamięć numeru Sebastiana głąbie. - Tym razem to on szturchną mnie. - Chodźmy do środka. 

- Prowadź, królowo. - zaśmiałam się. Zawsze nazywał mnie królową. Mówił, że to przez to, że czasami zachowuje się jak królowa. W sensie rozkazuje mu, ale nigdy nie robię tego jakoś mocno, żeby dało się to wyczuć.

Weszliśmy do domu. Pierwsze co to poszłam i wytłumaczyłam się Sebastianowi, następnie poprosiłam go by nie mówił o niczym mojej matce i ojczymowi. Zgodził się. W zasadzie to nie ma wielkiego wyboru. Pracuje u nas, a dom kiedy skończę 18 lat będzie prawnie należał do mnie. Rodzice przed ślubem podpisali intercyzę. Tata do tego nalegał, bo mama nie chciała się zgodzić. W zasadzie to ojciec poślubił ją tylko i wyłącznie ze względu na mnie. Nie kochał jej, ale nie chciał mnie zostawiać. Gdyby nie tata, matka prawdopodobnie usunęła by ciąże, a ja nigdy bym się nie urodziła. Czasami żałuję, że tak się nie stało. Może wtedy wszystkim byłoby lżej. 

Wróciłam do salonu, gdzie rozgościł się już Michał. 

- Książę, nie za dobrze ci?

- Nie. Jest idealnie. - uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam to. 

- Jesteś okropny.

- A ty urocza. - zaśmialiśmy się oboje. 

- Idziemy gdzieś?

- A macie tu skatepark?

- Nawet nie wiem. Ale możemy pojeździć po ulicach i skoczyć do jakiegoś sklepu z telefonami. 

- Niezły pomysł. Ale później pizza!

- Obowiązkowo. - znów się zaśmiałam. Michał jest świetnym przyjacielem. Przy nim uśmiech nie schodzi mi z ust. Jest też jedyną osobą, która wiedziała od początku o moim samookaleczaniu się. 

- Czekaj chwilę. Idę się przebrać.

- Po co?

- No w sukience jeździć nie będę.

- Czemu nie? Może wreszcie chłopaka znajdziesz.

- Debil.

- A ja Michał, miło mi. - rzuciłam w niego poduszką i udałam się do mojego pokoju.


*********************************************

422 słowa.

Tak, wiem, że krótki, ale tutaj takie będą. Postanowiłam odejść od mojego stylu pisania Zimnej jak lód czy też Mrocznej, gdzie rozdziały miały zawsze około 1k słów. 

Piszcie co myślicie i jak dodawać rozdziały. Myślę, że najlepiej byłoby w soboty i niedziele, albo wtorki i soboty. 

Nie liczcie na rozdziały częściej, bo teraz będę mieć naprawdę dużo na głowie. Przepraszam, ale niestety muszę wziąć się za naukę a to kosztem wattpada. Naprawdę chciałabym to jakoś lepiej pogodzić, ale niestety narobiłam sobie zaległości i teraz muszę za to płacić. 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ/DAJESZ VOTE

~ Luna ;3


(Nie)szczęśliwa |FF Smav|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz