WAŻNA NOTKA POD RODZIAŁEM :)
_________________________________Austin
Kiedy zdarza mi się nocować u Nate'a, zazwyczaj gramy w durne gry do nocy i zasypiamy przed telewizorem w jego pokoju. Tym razem jedyna różnica polegała na tym, że po naszych wczorajszych historiach o wróżkach i psach sąsiadek, Nate stwierdził, że już mnie nie kocha i, że śpię na podłodze.
Gdy skończyliśmy grać, liczyłem na to, że się ogarnie, ale w przypływie hojności rzucił mi tylko poduszkę, przybierając wyraz twarzy w stylu "znaj łaskę pana". Mogłem iść spać do gościnnego, ale po kilku wypitych piwach uznałem, że schody są zbyt dużym wyzwaniem. Położyłem się na nędznej poduszce, która leżała na środku dywanu i wymruczałem do Nate'a krótkie ale wymowne spadaj debilu. Usłyszawszy w odpowiedzi coś podobnego, tylko wywróciłem oczami i po chwili odpłynąłem.
* * *
- Heeeej kochanieee - usłyszałem nad uchem wnerwiający głos kumpla. Kiedy nie zareagowałem raz i drugi, poczułem na sobie jego ciężar. Ten idiota na mnie leży!
- Wypieprzaj - wymruczałem sennie.
- Ale Austin, ja tak bardzo cię kocham, że nie mogę cię tak zostawić - Nate zaczął mnie głaskać po głowie i dźgać palcem w żebra. Z kim ja żyję?!
- Złaź ze mnie patafianie - warknąłem. Jednak kiedy zrozumiałem, że Nate nie ma zamiaru zejść, westchnąłem z rezygnacją:
- Czego chcesz?
- Wody. Mam kaca jak cholera - powiedział i momentalnie podniósł się do pozycji stojącej, aby po chwili walnąć się na łóżko.
- Jesteś jak wrzód na dupie - wyburczałem schodząc do kuchni po butelkę wody.
Wracając do pokoju Nate'a, w mojej głowie zaświtał niecny plan. Wparowałem do pomieszczenia, robiąc przy okazji niemiłosierny hałas, po czym wylałem pół butelki wody na głowę przyjaciela. Nate poderwał się z łóżka z miną wściekłego bullteriera i zaczął coś krzyczeć o idiotach bez serca. Rzuciłem mu butelkę z resztą picia, które się ostało w środku i posłałem mu zalotne spojrzenie, mrugając rzęsami.
- Na zrowie, kochanieee - mój głos był teraz tak piskliwy, że brzmiałem jak drzwi we własnym pokoju, gdy ktoś je otwiera.
Z poczuciem spełnionej misji wyszedłem z domu Nate'a z wielkim uśmiechem na twarzy, który, sądząc po minie dwóch mijających mnie dziewczynek w wieku około ośmiu lat i zgorszonym wyrazie twarzy ich mamy, mógł wyglądać odrobinę pedofilsko.Ellie
Ugh... Kolejny poniedziałek? Czeka mnie jeszcze lekcja z nikim innym jak nauczycielką historii sztuki. Wczoraj po powrocie do domu uczyłam się naprawdę długo, dopóki nie musiałam wyjść do pracy.
Oczywiście- wracając po pracy do domu byłam tak zmęczona, że nie pamiętałam już nic.- Elizabeth Bright - usłyszałam swoje nazwisko. Podniosłam głowę i napotkałam świdrujący wzrok panny Dalle. Czułam jakby przenikała mnie nim na wylot, wwiercając się w moją czaszkę.
- Słucham? - nareszcie udało mi się odpowiedzieć.
- Do odpowiedzi - mruknęła złowieszczo. Przez chwilę wyglądała jak Cruella ze 101 dalmatyńczyków. Dopiero po chwili dotarł do mnie sens jej słów. Błagam, niech mnie ktoś stąd zabierze.* * *
- Haaaalo? Ellie? Coś się stało?
- Hej Jase... moge mieć do ciebie prośbę? - zapytałam.
- No pewnie.
- Um... bo chodzi o to, że miałam dzisiaj lekcje z tą wredną babą, o której ci mówiłam. Wzięła mnie do odpowiedzi i dostałam pałę. Pozwoliła mi poprawić, ale tylko jutro. Błagam... poucz się ze mną, bo sama nie wykuję tego do jutra - zakończyłam monolog, czekając na odpowiedź.
- Która godzina? -zapytał.
- Jakoś po czwartej.
- Będę u ciebie za półtorej godziny, ok?
- Dziękuję - odetchnęłam z ulgą.O wpół do szóstej usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i moje oczy rozszerzyły się momentalnie. W progu stał Jase z niewielkim plecakiem, pudełkiem pizzy i reklamówką słodyczy.
- Cześć - przywitał się przytulasem i wparował do pomieszczenia.
- Ale jak... - nie dane było mi dokończyć pytania, Jason sam zaczął wszystko tłumaczyć.
- No więc najpierw zjemy pizzę, bo jestem głodny. Potem się pouczymy wykorzystując moje tajne metody - zmarszczyłam brwi - a potem obejrzymy film, który przyniosłem. Jako, że skończymy pewnie dość późno to przenocuję tutaj okej? Mam rzeczy na jutro do szkoły ze sobą - zakończył wskazując na plecak. Moje zdziwienie ustąpiło miejsca uldze i radości. Roześmiałam się pod nosem.
- Już zapomniałam jak to jest mieć cię za przyjaciela. Nic a nic się nie zmieniłeś. Uwielbiam cię - powiedziałam wskakując chłopakowi na plecy. W takiej pozycji oprowadziłam go po moim mieszkaniu, mimo, że czuł się jak u siebie zanim jeszcze to zrobiłam.Kiedy kończyliśmy jeść naszą pizzę jakieś pół godziny potem, zapytałam:
- Co miałeś na myśli mówiąc, że do nauki wykorzystamy twoje tajne metody? - Jase poruszył zabawnie brwiami.
- Zobaczysz złotko - powiedział z zadziornym uśmiechem, na co uniosłam brwi. Cóż... zapowiada się ciekawie.Austin
Do szkoły zdążyłem na drugą lekcję, bo musiałem iść do domu się przebrać po nocy spędzonej na podłodze.
Tak.
Dalej bolą mnie plecy.
Nie byłem zbytnio w formie, co na treningu zdążyła skomentować większość drużyny z trenerem na czele.- Bennet, do mnie! - usłyszałem kiedy po raz dziesiąty nie trafiłem w piłkę, czując jak łupią mi plecy.
- Tak, trenerze?
- Grasz jak ostatnia łamaga. Jesteś kapitanem, do cholery! Lepiej będzie jak pójdziesz do domu. I tak dzisiaj się na nic nie przydasz.
- Ale...
- Na następnym treningu albo grasz normalnie, albo zostajesz rezerwowym. Zrozumiano?! A teraz zejdź mi z oczu.Odwróciłem się na pięcie i zbiegłem wściekły z boiska. Colle był surowym trenerem ale zwykle przymykał oko kiedy mi nie szło, albo zrobiłem coś głupiego. Jednak chyba wyczerpałem jego limit dobroci. Bywa.
Wchodząc do męskiej szatni usłyszałem jak ktoś w pośpiechu ubiera się w jednej z kabin. Jaki idiota przebiera się w kabinie z kiblem? Postanowiłem to zignorować i poszedłem wziąć ekspresowy prysznic.
Ledwo zakręciłem wodę i wróciłem po ubrania, drzwi kabiny otworzyły się. Wyszedł z nich jakiś chłopak z młodszej klasy a za nim...
- Chelsea?! Co do...
- Austin! - pisnęła robiąc wielkie oczy. Zaczęła się tłumaczyć, jąkać, zwalać winę na chłopaka, który zdążył się ulotnić. W sumie to było do przewidzenia. Lepiła się od dawna do każdego po kolei. Może gdyby mi zależało na Chelsea, spuściłbym manto temu typowi na jej oczach, ale jeśli mam być szczery, to nawet mnie to ucieszyło. W obecnej sytuacji powinienem mu podziękować. Mogę z nią zerwać i Ellie nie będzie na mnie zła, że olałem następną laskę. W końcu to ona mnie zdradziła!
Oczywiście, powrzeszczałem sobie trochę na nią... chyba coś o dwulicowych idiotkach, nie pamiętam. Tak dla przykładu, żeby nie było. Potem dramatycznie zerwałem z dziewczyną, odtańczywszy w środku dziki taniec radości. Kiedy wybiegła z szatni uśmiechnąłem się pod nosem i wyjąłem telefon.
- Halo?
- Nate? Szykuj piwo, musimy coś oblać.
- A co konkretnie? - zainteresował się mój przyjaciel.
- Zerwałem z Chelsea. Nareszcie - w tle usłyszałem gwizd Nate'a.
- Jestem z ciebie dumny.Umówiliśmy się z Nate'em u mnie. Strasznie się podjarał. Jeszcze nie wie, że oprócz świętowania zamierzam mu też nakopać do dupy, bo to w końcu przez niego Colle wywalił mnie z treningu. Ale z racji tego, że mam dobry humor, nakopię mu lekko i pójdziemy na piwo. Chyba zacznę lubić poniedziałki.
Zaraz... nie powiedziałem tego, prawda?No heey :*
Pod ostatnim rozdziałem zabrakło 1 gwazdki do maratonu. Macie rozdział na pocieszenie ^^ Austin zerwał z Chelsea, Ells uczy się z Jasem (zdjęcie nad rozdziałem tak bardzo awww *.*) . Ciekawe co z tego wyniknie :DBtw. Czekam na komentarze. Nie wiecie jak one motywują :) Proszę każdego kto czyta, żeby w komentarzu pod tym rozdziałem odpowiedział na kilka z tych pytań, to mi bardzo pomoże w pisaniu ( taka ankieta XD) :D
1. Ulubiona postać z tego opowiadania :)
2. Team Austin czy Jason?
3. Jakiej postaci nie lubicie?
4. Z kim chcecie więcej scen: Ellie-Jase/ Ellie-Austin/ Austin-Nate.
5. Pomysły i przypuszczenia dotyczące fabuły + możecie dodać coś od siebie np. co Wam się nie podoba :)Za najciekawsze komentarze dziękuję dedykacjami od następnego rozdziału ♥
Aha i zapomniałabym...
...AAAAAAAAAAAAAA!!!
Ponad 3 000 wyświetleń! Kocham Was ♡
CZYTASZ
Otworzyć jej usta
Dla nastolatków"Po raz pierwszy spojrzałem jej w oczy. Dostrzegłem tam coś, czego nie widziałem u żadnej innej dziewczyny. Ból. Ogromny i przygniatający ból, który rozrywa od środka. Nie mogąc wytrzymać jej spojrzenia, odwróciłem wzrok. Ona też spuściła głowę. Po...