Rozdział 5

9.9K 605 10
                                    

Austin

Stałem tam jak ostatni debil, niezdolny do żadnego ruchu. Ellie trzymała się za rękę przez dłuższy moment, ale kiedy krew zaczęła ściekać jej po palcach niechętnie podwinęła rękaw odrywając resztę plastrów. Moim oczom ukazały się cięcia. Kilkanaście głębokich cięć, które krwawiły cholernie mocno. Jeśli przed chwilą byłem mocno zdziwiony to teraz robiłem już w gacie.
- Ellie? Co to... - nie dokończyłem.
- Gówno. Ślepy jesteś? - warknęła. Już chciała odejść, ale zastąpiłem jej drogę.
- Odpowiedz - zażądałem. Ona milczała wpatrując się w czubki butów. Do ramienia przyłożyła chusteczkę. Jak to możliwe, że tak silna na pozór dziewczyna tak bardzo się okalecza?
- Mów - traciłem już cierpliwość. Ona nadal uparcie siedziała cicho. Podszedłem do niej. Lewą dłonią dotknąłem jej policzka. Palcem uniosłem jej brodę zmuszając by na mnie spojrzała. Ona jednak unikała mojego wzroku.
- Ellie, spójrz na mnie - powiedziałem cicho. Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała mi głęboko w oczy... po raz pierwszy. Dostrzegłem tam coś, czego nie widziałem u żadnej innej dziewczyny. Ból. Ogromny i przygniatający ból, który rozrywa od środka. Ujrzałem cierpienie, bezsilność i lęk. To było dla mnie zbyt wiele. Nie mogąc wytrzymać jej spojrzenia odwróciłem wzrok. Ona też spuściła głowę. Po jej twarzy zaczęły płynąć łzy.
Czułem się tak, jakby mi ktoś przywalił pięścią w twarz kilkanaście razy. Ja robiłem sobie z niej jaja, a ona... może to przeze mnie się pocięła? Nie dane mi było sie dowiedzieć, bo Ellie odwróciła się na pięcie i zaczęła biec przed siebie. Chciałem ją zatrzymać, chciałem zapytać, ale nie byłem zdolny do żadnego ruchu. Stałem jak palant przed szkołą, a ona zdążyła już dawno zniknąć za rogiem.

Ellie

Zobaczył to... zobaczył jak jestem słaba. To nie tak miało być. Nikt miał się nie dowiedzieć, a już w szczególności największy kretyn w tej pieprzonej szkole. Nie wiem co ze sobą zrobić... od kilku godzin chodzę bez celu po mieście cała zapłakana. Nie obchodzi mnie to jak wyglądam, nic mnie nieobchodzi. Czuję ogromną potrzebę zrobienia czegoś, co pozwoli mi się oderwać od rzeczywistości. I piłka nożna niestety nie wystarczy...
Nagle coś mnie tknęło. Nie myśląc wiele, zawróciłam w kierunku mojego mieszkania. Sądząc po minach mijających mnie przechodniów wyglądałam mniej więcej jakbym uciekła z cyrku. Ostatnie ulice, niedaleko mojego lokum pokonałam już biegiem. Na miejsce dobiegłam zadyszana i zmęczona, ale nie to zaprzątało teraz moje myśli. Dopadłam do szafy stojącej w maleńkim przedpokoju i zaczęłam wyrzucać z niej wszystko po kolei, dopóki moim oczom nie ukazał się czarny, zakurzony futerał. Podniosłam go ostrożnie i otworzyłam. Altówka . Moja ukochana altówka, której nie miałam w rękach od dobrych trzech lat. W wieku dziesięciu lat zaczęłam chodzić na lekcję gry, a skończyłam mniej więcej w wieku piętnastu, czyli umiałam całkiem sporo. Nastroiłam ją i machinalnie zaczęłam grać. Muzyka otaczała mnie z każdej strony, przypominałam sobie utwory jakie kiedykolwiek nauczyłam się grać. Pamiętałam wszystko. Kojące dźwięki uspokajały moje skołatane nerwy, pozwalały zapomnieć...

Kiedy wreszcie odłożyłam instrument, czułam się jak nowo narodzona. Koniec z graniem w piłkę... w sumie to i tak mi nie szło za bardzo. Spróbuję dostać pracę w jednej z restauracji... może gdzieś szukają muzyki na żywo. Odzyskałam wiarę w to, że jeszcze może być lepiej.
Dopiero po około półtorej godzinie po wejściu do domu poszłam do łazienki się umyć. Kiedy stanęłam przed lustrem dosłownie wybuchłam śmiechem. Tusz do rzęs spłynął po mojej twarzy zostawiając na policzkach i brodzie czarne zacieki. Wyglądałam komicznie. Ale czułam się inaczej. Czułam, że będę w stanie się podnieść i zacząć wszystko od nowa.

Austin

Kiedy wreszcie udało mi się ogarnąć dupę, ruszyłem pieszo przed siebie bez konkretnego celu. Cały czas myślałem o tej dziewczynie. W mojej głowie kłębiło sie milion pytań, na które póki co nie mogłem dostać odpowiedzi. Chodziłem po mieście zupełnie nie wiedząc co się ze mną dzieje. Jestem twardym dupkiem, nieprawdaż? Nic nie powinno mnie obchodzić, a tu proszę...
Mijałem budynek za budynkiem, a dalej byłem nabuzowany. Nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Przechodząc obok jakiegoś piętrowca usłyszałem melodię. Zaciekawiony przystanąłem i zacząłem słuchać. Ktoś grał utwór przepełniony wręcz emocjami. Słychać było wyraźnie uczucia grającego. Na moje ucho, melodia była grana na skrzypcach, ale nie mogę powiedzieć dokładnie stojąc kilka metrów pod uchylonym oknem muzyka. Czułem jak przez słuchanie tej melodii odpływa ze mnie całe napięcie. Mój oddech się uspokajał, a puls wracał do normalnego rytmu. W skrócie: ktoś miał cholernie duży talent muzyczny.

***
Wróciłem do domu już całkowicie spokojny. W salonie zastałem mamę przewijającą moją siostrę. Widać było na pierwszy rzut oka, że jest zmęczona.
- Mamo, teraz ja się zajmę małą, a ty idź się przespać - zaoferowałem.
- Oh... dziękuje Austin. To mi się przyda. Gdybyś czegoś potrzebował, to obudź mnie, ok? - spytała mama. Faktycznie musi być zmęczona.
- Dobra, dobra. Idź już - pospieszyłem ją. Ledwie tylko weszła do swojej sypialni, porwałem Katie na ręce. Może i w szkole jestem bezuczuciowym dupkiem i egoistą, ale to zupełnie co innego. Uwielbiam ją. Kiedy trzymam Katie na rękach nigdy nie płacze. Wpatruje się we mnie wielkimi oczami i otwiera buzię, jak gdyby chciała mi coś powiedzieć.
- Już niedługo mała - powiedziałem na głos. - Niedługo sobie porozmawiamy - uśmiechnąłem się do niej.
Nawet nie wiem kiedy moja siostra zasnęła. Chodziłem z nią na rękach po całym domu, póki nie zauważyłem, że już śpi. Dziś moje myśli zajmowało zupełnie co innego. Cały czas myślałem o Ellie, o tym co zobaczyłem...

***
Następnego dnia w szkole chciałem z nią porozmawiać. To znaczy taki miałem zamiar jeszcze przed wyjściem z domu, ale jak już przyszło co do czego i minąłem ją na korytarzu, stałem jak ostatni przydup, nie mogąc wydusić słowa. Cholera... Co się ze mną dzieje?! Nigdy wcześniej nie brakowało mi języka w gębie. Zawsze byłem wyszczekany, a teraz co? Szkoda gadać.
Po siódmej lekcji zauważyłem Ellie jak wychodziła ze szkoły, co oznaczało, że właśnie skończyła zajęcia. Teraz, albo nigdy. Pobiegłem za nią. Udało mi się dogonić dziewczynę dopiero przy bramie wejściowej. Odwróciła się, kiedy krzyknąłem jej imię. Jednak kiedy tylko zobaczyła kto ją woła, posłała mi smutne spojrzenie, po czym szybko zniknęła za zakrętem ulicy. Więc stałem jak ta ciota w szkolnej bramie totalnie zdezorientowany. Na samo wspomnienie przepełnionych bólem oczu Ellie coś we mnie pękło. Próbowała być silna. Nie pokazywała po sobie żadnych uczuć. Zdradzało ją tylko spojrzenie. W tym momencie przyrzekłem sobie, że za wszelką cenę dowiem się kto i dlaczego wyrządził tej dziewczynie taką krzywdę. Nie musiała potwierdzać, że przeżyła wiele tragedii. Oczy opowiadają całą historię za nią.

Otworzyć jej ustaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz