Ellie
Czy się bałam?
Tak.
Czy żałowałam, że obiecałam wyjawić Austinowi prawdę?
Nie. Chyba nie.
To po prostu dla mnie nowe doświadczenie. Do tej pory nikt nie miał tak wielkiego dostępu do mojego życia i... serca.
Austin zna moje myśli. Nie wiem jak to robi, ale kiedy na mnie patrzy, mam wrażenie, że czyta ze mnie jak z otwartej książki.
Jak to jest, że zjawia się zawsze wtedy, kiedy najbardziej potrzebuję pomocy?
Nawet teraz, kiedy skupiony na drodze trzyma kierownicę i prowadzi swój samochód, w stronę ulicy, którą mu podałam, sprawia wrażenie, jakby próbował wyczytać coś z mojego zachowania. Odwróciłam głowę w stronę szyby. Mijaliśmy dziesiątki bloków, z których każdy wygladał identycznie jak dwa poprzednie. Ludzie przemierzali ulice ze wzrokiem utkwionym w telefonach lub pogrążeni we własnych myślach.Dlaczego akurat ja?!
Na świecie jest tyle osób, a te wszystkie cholerne krzywdy musiały spaść akurat na mnie? Chciałabym się z tym wszystkim pogodzić. Zapomnieć.
Mimo to, nie potrafię tego zrobić, bo to jest część tego kim jestem.- Ellie, słyszysz co do ciebie mówię?
- Umm... nie. Przepraszam - było mi wstyd, że go nie słuchałam.
- Powiedziałem, że jeśli nie chcesz, to nie musimy tam jechać.
- Nie - zaprzeczyłam. Nie mogłam się wycofać. Ten chłopak ma rację - nie radzę sobie z niczym. I muszę to zmienić.
- Wiesz... - zaczął - czasem zastanawiam się gdzie się podziała ta niezależna, pewna siebie dziewczyna, którą spotkałem tamtego dnia, kiedy szła w deszczu opustoszałą ulicą. Ta sama, która spławiła mnie po chamsku i lubiła używać swojego ciętego języka, maksymalnie mnie irytując. Gdzie ona teraz jest? - milczałam przybita jego pytaniem.
- Ona... chyba nigdy nie istniała. Maska, rozumiesz? Kamuflaż, żeby nikt nie zauważył tego, jaka jestem - zamilkłam. On też się nie odzywał. Jechaliśmy w ciszy, a mi wydawało się, że Austin słyszy wszystko, co dzieje się w mojej głowie.* * *
Zaczęłam rozpoznawać okolicę za oknem. Im bliżej celu, tym bardziej wszystko wracało.Przystanek, na którym wysiadłam przyjeżdżając tutaj po raz pierwszy.
Rok wcześniej...
Wysiadłam z pociągu i rozejrzałam się dookoła. Przeszłam kilka kroków ciągnąc za sobą niewielką walizkę i myślałam tylko o tym, że zaczynam tutaj życie na nowo. Z czystą kartą, która tylko czeka, by ją zapisać.
Bez uprzedzeń innych, fałszywego współczucia i zapewnień, że wszystko się ułoży. Bez cioci, która bardzo chce uśmierzyć ból po stracie rodziców i wujka, który jest tak bardzo podobny do taty i z charakteru, i z wyglądu. Bez miejsc, które przypominają o tym, że tak naprawdę jestem sierotą.
Zacznę od nowa, od samego początku.Uliczki, którymi błądziłam szukając hotelu.
Sklep, w którym poznałam... jego.Rok wcześniej...
Ugh... dlaczego płatki zbożowe muszą być zawsze na najwyższej półce?
Stanęłam na palcach i zdjęłam najniżej położoną paczkę. Jednak zachwiałam się i zrzuciłam na siebie roczny zapas produktu.
- Hej... może pomóc? - usłyszałam gdzieś nad głową. Obok mnie stał wysoki brunet, który nie krył rozbawienia moim widokiem. Szybko wygramoliłam się ze sterty opakowań i dziękując mu zaczęłam je zbierać. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak poszedł w moje ślady. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem wypisanym na twarzy.
- No co? - zapytał - Przecież ktoś musi ci pomóc poukładać je z powrotem, bo z twoim wzrostem to możesz co najwyżej pomarzyć, że skończysz to prędzej niż do jutra - zaśmiał się i pokazał mi język.Coraz mocniej wbijałam paznokcie w siedzenie, próbując odpędzić wspomnienia. Jednak gdy przejeżdżaliśmy obok szpitala miejskiego nie wytrzymałam.
Austin
Zauważyłem, że im bliżej byliśmy, tym Ellie bardziej kurczyła się w fotelu. W pewnym momencie zaczęła stopniowo coraz mocniej zaciskać dłonie w pięści.
Martwiłem się.
Kiedy mijaliśmy jakiś szpital momentalnie zbladła i zaczęła ciężko oddychać przez usta.
Koniec.
Zjechałem z drogi i zgasiłem silnik, kiedy znajdowaliśmy się już na poboczu.
Ona jednak siedziała niewzruszona, jakby tego nie zauważyła. Cały czas jej wzrok utkwiony był w budynku szpitala.
- Ellie - zacząłem. Brak jakiejkolwiek reakcji - Ells - odwróciłem jej twarz w swoim kierunku. Była blada jak ściana.
- Ellie, co ci jest? - prawie szeptałem.
- Słabo... mi. Zaraz przej...dzie. Prze...prasz...am - dyszała ciężko. Chwilę potem czułem jak zaczyna tracić świadomość. Zemdlała.
Ułożyłem ją na tylnych siedzeniach i położyłem jej głowę na swoich udach. Na przeciwko nas był szpital, ale dziewczyna oddychała teraz spokojnie, wyglądała jakby tylko zasnęła. Postanowiłem dać jej odpocząć i poczekać aż się obudzi.* * *
Otworzyła oczy po kilku minutach.
- Wszystko ok? - spytałem, chociaż dobrze wiedziałem, że nie.
- Przepraszam, ja nie wiem...
- W porządku, nie przepraszaj. Tylko...co teraz zrobimy? - spytałem, bo miałem coraz większe wątpliwości, co do tego, czy zawieźć nas pod adres, który wskazała mi jakąś godzinę temu.
- Jedź - powiedziała.
- Gdzie? - zdziwiłem się.
- Wiesz gdzie - popatrzyłem z powątpiewaniem w jej oczy. Jednak zobaczyłem w nich niesamowity upór. Nie miała zamiaru się poddać. Szybko wróciła z powrotem na miejsce pasażera. Poszedłem w jej ślady i po chwili siedziałem już za kierownicą.Ellie
Byliśmy na miejscu.
Miejscu, które prześladuje mnie w najgorszych koszmarach. Przywołującym najgorsze wspomnienia.Kiedy wysiedliśmy z samochodu chwyciłam Austina za rękę i poprowadziłam w kierunku wejścia. Pchnęłam starą, żelazną furtkę, która zaskrzypiała złowrogo. Robiłam krok za krokiem, lecz każdy kolejny był bardziej niestabilny i niepewny.
Powoli mijaliśmy groby. Pierwszy, drugi, trzeci...
Jedne wyróżniały się ogromną ilością tlących zniczy, inne były zupełnie puste. Jakby nikt nie pamiętał o ludziach, którzy pod nimi śpią.Przeszliśmy już prawie cały cmentarz. Wyczułam wahanie Austina, jednak ja byłam pewna, że idę w dobrym kierunku.
W końcu dotarliśmy.
- To tutaj - wyszeptałam czując wzbierające w moich oczach łzy.
Dotarliśmy na miejsce, gdzie mój świat legł w gruzach po raz drugi.Austin
Stanęliśmy nad jednym z grobów. Różnił się on od innych. Musiał być postawiony stosunkowo niedawno, bo był zrobiony z drewna.
Ziemia jeszcze nie zdążyła osiąść na tyle dobrze, by zamienić drzewo na kamienną płytę. Był naprawdę maleńki, więc musiało tu leżeć dziecko. Na wziesionym ponad grób krzyżu było wypisane tylko imię i nazwisko.Lucy Bright
Odwróciłem się w kierunku Ellie, która nawet nie próbowała ukrywać łez spływających po jej policzkach. Podszedłem bliżej i otarłem jej twarz. Odczekałem chwilę i w końcu odważyłem się zadać pytanie, na które odpowiedź i tak musiała paść.
- To ktoś z twojej rodziny, prawda? - spojrzałem dziewczynie w oczy. Znów ujrzałem ten potworny ból i rozpacz.
- Austin - wyszeptała - To była moja... córka.Zdziwieni? Zszokowani?
Mam nadzieję^^ Bardzo liczę na Wasze komentarze pod tym rozdziałem. Koniecznie piszcie co myślicie.Przepraszam, że wstawiam we wtorek zamiast niedzieli, ale miałam masę do zrobienia i nie wyrobiłam się z pisaniem.
Obiecuję się poprawić :)
Do niedzieli, buziaki :**
CZYTASZ
Otworzyć jej usta
Teen Fiction"Po raz pierwszy spojrzałem jej w oczy. Dostrzegłem tam coś, czego nie widziałem u żadnej innej dziewczyny. Ból. Ogromny i przygniatający ból, który rozrywa od środka. Nie mogąc wytrzymać jej spojrzenia, odwróciłem wzrok. Ona też spuściła głowę. Po...