#3

381 19 1
                                    

Jechaliśmy dobrą godzinę. Wrosłam w siedzenie tej limuzyny! Ściskałam paski torebki, żeby rozładować napięcie.

Ludzie zaraz zejdę tu na zawał!

- Jesteśmy Panno McCarry. - drzwi limuzyny otworzył szofer.

Staliśmy przed wielkim budynkiem. Raz kozie śmierć.

Weszłam za kobietą, która stała przy wejściu. Wprowadziła mnie do holu, który służył też za poczekalnie. Kazała zaczekać i odeszła.

Zachciało mi się siku, a w korytarzu widziałam znaczek WC.

Biegnę szybko.

Niemal wybiegłam z kibla, korytarzem też w biegu wpadłam do holu. Nie ma nikogo uff! Wyciągnełam telefon, żeby zrobić zdjęcia. Kręcę się i kręcę. Jak oni tu traktują ludzi.

- cholera but... - mój convers się rozwiązał. Kucam więc by to załatwić. Podnoszę się i z bólem głowy padam na podłogę. A nad sobą słyszę jęki bólu.

- Ała! Jak łazisz pacanie! - masuję bolące miejsce.

- Grzeczniej, lala.

- Ja ci dam lala! - rzucam się na niego z pięściami.

- Ejj! Spokojnie bo mnie zarysujesz. - uniósł ręce - Twardą masz głowę.

- Faktycznie. - patrzę na jego zakrwawiony nos. - Idź z tym do lekarza.

- Chyba na policje.

- Chyba trzeba uważać jak się chodzi!

Wytarł nos. Do holu weszła ta sama kobieta. W towarzystwie mężczyzny.

- Harry! - ucieszył się - Poznałeś już pannę McCarry? Wygrała główną nagrodę. Jesteś dziś do jej dyspozycji.

- Rezygnuje. -mruknełam zbierając się.



My Idol Harry Styles!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz