1

8.1K 282 100
                                    

Do końca ostatniej lekcji, zostało pięć minut. Pięć długich minut, które dłużyły się niemiłosiernie. Zapisałem właśnie ostatnią notatkę, a raczej ostatnią część notatki, z dzisiejszej lekcji biologi. Szczerze gardzę tym przedmiotem, wybrałem klasę z rozszerzeniem z biologi tylko dlatego, że jest tu mniej godzin wf. To jest przedmiot którym gardzę jeszcze bardziej. Dzwonek zadzwonił, a ja pośpiesznie schowałem zeszyt i książki do torby i ruszyłem do drzwi. Gdy już przekraczałem próg klasy, poczułem uderzenie w nogę, momentalnie moja równowaga została zachwiana i wywaliłem się na podłogę. Kurwa, przeklnąłem w myślach. Gdy się podnosiłem z marmurowej podłogi, usłyszałem głośne śmiechu za sobą.

-Te Malik sieroto, uważaj jak łazisz. W domu cię nie nauczyli, jak się chodzi?

Znów wybuchli śmiechem, z tak bezsensownego żartu? Jeśli mogę go tak nazwać. Tym który się ze mnie naśmiewał był Jack. Metr dziewięćdziesiątej czystej głupoty i mięśni. Nienawidziłem go, a on mnie a wszystko przez to, że rok temu dziewczyna do której świrował wolała mnie. Oczywiście ja do niej nic nie czułem, ba nawet powiedziałem jej, że ona i ja to nie jest dobry pomysł. I od tamtej pory nie mam spokoju. Jestem, bity i poniżany przez niego. Wstałem z podłogi, poprawiając przy tym swoje ubranie.

-Za to ciebie, nie nauczyli, że nie pluje się na innych jak się śmieje, debilu.- okej to było żałosne. Ale na nic lepszego nie było mnie stać. Staliśmy tam i patrzeliśmy sobie prosto w oczy, gdyby było można widzieć te pioruny, które błyskały nam z oczu.

-Jack, pozwolisz mu tak pyskować do ciebie?- Odezwała się Sandy, puszczalska dziwka z naszej klasy. Pukała ją już cała drużyna footbolowa, duża część męskiej populacji szkolnej i kilku nauczycieli.

-Jasne, że nie.- Spojrzał na mnie z pewnym siebie i aroganckim uśmiechem. Zrobił krok w moją stronę i szybkim ruchem ręki, uderzył mnie w brzuch z pięści.- To za pyskowanie śmieciu.-Parsknął i w śmiechu odeszli odemnie.

Upadłem skulony na ziemie i zacząłem kaszleć, zwymiotowałem śliną. Wiele razy dostawałem za swój niewyparzony język, ale było warto. Może mu nie oddam, ale pyskowaniem pokazuje mu, że się go nie boje. Wstałem trzymając się za brzuch, drugą ręka podniosłem plecak i chwiejnym krokiem ruszyłem do domu. Brzuch bolał niemiłosiernie, jednak są plusy, jeśli można to tak nazwać. A mianowicie takie, że Jack potrafi bić, ale bez zostawiania po sobie śladów, czyli siniaków i tym podobnych. Pytacie czemu na niego nie na skarżę, już wam wyjaśniam. Wiele razy próbowałem, ale za każdym razem było to samo. Czyli oszczerstwa, że kłamie i chce wrobić niewinnego Jack'a w to wszystko. Dlatego już nikomu nic nie mówię.

W domu byłem jakieś pól godziny później. Mieszkanie było puste, no tak czego się można było spodziewać. Nie ma ich już dwa lata... Łzy zaczęły nabierać mi się do oczu. Wytarłem szybko je rękawem, nie mogę się załamać nie teraz. Odepchnąłem złe wspomnienia i zacząłem przygotowywać sobie obiad, brzuch już mnie nie bolał. Po kilkudziesięciu minutach zajadałem się spagetti, nie powiem ale moje spagetti bije na głowę, wszystkie inne spagetti tego świata. Po skończonym posiłku, zachciało mi się spaceru. Przebrałem ciuchy, bo spójrzmy prawdzie w oczy, czystości to ja nie pilnuje jak gotuje. Ubrałem swoje białe Air Force i ruszyłem na świeże powietrze, ówcześnie zamykając mieszkanie na klucz. Siedziałem w parku i przeglądałem Twitter'a na komórce. W słuchawkach leciało właśnie 'No Control - One Direction' Kochałem ten zespół, pomagał mi odskoczyć od mojego smutnego życia. W wyszukiwarce na Twitterze wpisałem Liam Payne by zobaczyć czy coś twitnął, tak on jest moim fav z 1D. Parę nowych postów, ale jeden przykuł moją uwagę. Post dotyczył konkursu. Zacząłem go czytać.

Sex Toy // ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz