-Zawsze byłeś jednorożcem Michael.-krzykneła Amy,moja młodsza kuzynka. Teraz widze,że przypomina mi mnie,zielono-żółte włosy,septum moja mała Am.
Tak,robiliśmy za nianki,chociaż w sumie mogłaby zostać sama w domu ale nie powiem lubiłem jej towarzystwo. Od niecałej godziny biega z Lukiem po domu i robią z siebie skończonych,nieodpowiedzialnych idiotów.
-Am! Zostaw już Lukeya widać,że nie ma już siły.-dziewczyna spojrzała na mnie gniewnie i usiadła w kuchni na płytkach.
-Okey,okey. TWÓJ chłopak może odpocząć.-powiedziała z naciskiem na słowo twój.
-Niby skąd ten pomysł,że my razem?-zapytał Luke otwierając lodówkę.
-Myślisz,że ja tego nie widzę? Luke nie jestem ślepa,widzę jak porzerasz Michaela wzrokiem,a on ciebie. Ewidentnie jest między wami chemia.-jak na piętnastolatke była całkiem spostrzegawcza.-Chociaż w sumie będę zawiedziona,że nie zostanę ciocią ale i tak życzę wam jak najlepiej.
-W szkole uczą,że powinno się popierać związki homoseksualne?-zapytałem opierając się o framugę drzwi kuchennych.
-Nie. Takie osoby są zawsze wyśmiewane,z powodu swojej orientacji. No ale hellow miłości się nie wybiera, takie osoby są takie same jak inne to co,że ona ma dziewczynę albo on chłopaka. ,, Prawdziwa miłość nierdzewieje."- ostatnie słowa podkreśliła robiąc w powietrzu nawias.
-Wow,myślałem na początku,że jesteś rozpieszczonym bachorem,no bo wiesz mam dzianych rodziców i wydawałaś się nieco pusta.-oznajmił Luke.
-Dzianych rodziców,którzy nie poświęcają mi jakiej kolwiek uwagi Luke. To co,że mam pieniądze za nie szczęścia nie kupie,chociażby nawet się dało.
Pieniądze to rzecz materialna i nabyta a ja potrzebuje rodziców a oni są gośćmi w domu.
-Wiesz jakbym był w twoim wieku...-urwał gdy dziewczyna się zaśmiała.
-Blondynko doceniam twoją szczerą wypowiedź ale niespojrzałabym na ciebie,nigdy. Wolałabym Caluma sajgonkę.
-Wiesz,że uraziłaś moje ego.
-Michael zaraz je ci odbuduje.-zaczęła poruszać zabawnie brwiami co wyglądało mega komicznie.
-Tak w młodym wieku i już takie myśli.-zawturowałem razem z Lukiem.
-No co?Taka moja natura. Mam piętnaście lat nie pięć.-jękneła wstając z podłogi i kierując się w stronę wyjścia.
-Nie będę mówić,żebyście nie robili dzieci bo to niemożliwe. Także powiem tylko udanego rzerowania w lodówce.
-I dlatego wole chłopców,niż dziewczyny.-jęknąłem rozbawiony.
-Idioci!-staneła w drzwiach,gdy miała już wychodzić dodała.-Luke weź przepchaj Michaela bo ostatnio zrobił się kapryśny.-wyszła z domu,trzaskając drzwiami....typowa Amy.
-Ohh...zdecydowanie zgadzam się z Amy,jutro jej podziękuje.
-Nawet ty zdrajco przeciw mnie?!-krzyknąłem niby obrażony.
-A na pizze dasz się namówić jednorożec?
-UGH! Za dobrze mnie znasz.Rozdział pisany na Matmie ale poblikuje go dopiero teraz. :)
Mój brat ma dzisiaj urodziny i jakoś postanowiłam,że opublikuje :3