6

5.5K 275 4
                                    

-Spakowałaś się już?- Tata bez pukania wparował do mojego pokoju. Leżałam na łóżku z laptopem i oglądałam jakiś denny film na którym i tak nie mogłam się skupić.
-Nie.- Mruknęłam w odpowiedzi.
Przysiadł obok mnie. Zabrał mi laptopa i odłożył na białą szafkę nocną. Z pozycji leżącej przeniosłam się na siedzącą i spojrzałam wyczekująco na tatę.
-Jutro będę w pracy, więc nie zawiozę cię na lotnisko. Zrobi to mama od razu gdy skończysz zajęcia. Pomyślałem więc, że ja zawiozę twoje walizki wcześniej, abyście nie musiały ich taszczyć.- Powiedział. Wywróciłam tylko oczami. Na co on w ogóle liczył? Może mam się cieszyć z jego wspaniałego pomysłu zawiezienia moich walizek na lotnisko? Oh, jak super.
Naprawdę nie mam pojęcia, co mogę zrobić aby uniknąć wyjazdu. Powoli oswajam się z myślą, że opuszczę Miami na długie 2 miesiące. Poddaję się.
-Okej- Westchnęłam.-Zaraz wezmę się za to.- Obiecałam.
-To dobrze...- Zamyślił się.- Starczy ci godzina? Niedługo chcę jechać do sklepu, więc będę miał akurat po drodze.- Wyjaśnił. Przybliżył się trochę do mnie i czule pogłaskał mnie po plecach.- Wiesz, że robimy to dla twojego dobra prawda?- Lekko się uśmiechnął.
-Wiesz, że niszczycie mi życie?- Jego i tak bardzo słabo widoczny uśmiech zniknął. Wstał, i wyszedł bez odpowiedzi. Czasami myślę, że oni mają mnie już dość. Rzuciłam się ponownie na łóżko,błagając aby to był jakiś pierdolony sen.

***

Wieczorem znów przychodzi pani Collins. Na bank wie już o wszystkim co stało się w szkole, a zaraz dowie się również moja mama. Maddie nie potrafi trzymać buzi na kłódkę. Tak jak jej matka. Teraz jedynym powodem jaki pociesza mnie, że jutro wyjeżdżam jest to, że nie będę musiała wysłuchiwać kolejnych kazań jak to nie powinno zachowywać się na lekcji. Moje życie jest do bani.

Postanowiłam iść do kuchni po coś do jedzenia. Od lunchu do teraz, nic nie miałam w ustach. Zbiegłam po schodach do kuchni i otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam z niej jogurt naturalny. Chyba nic innego dziś nie przełknę.
Już chciałam wrócić na górę, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie one.
Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się idealnie i zarazem ohydnie wymalowana twarz pani Collins.

-Dzień dobry.- Przywitałam się bez większego entuzjazmu. Ta zamiast mi odpowiedzieć, co nic by ją nie kosztowało, a było by pierdolenie miło, oglądała się za czymś. Albo za kimś. Z za rogu wyłoniła się Maddie.
Gestem ręki zaprosiłam obie do środka i już miałam iść do siebie, kiedy z kuchni wyszła mama. Przyjaciółki wymieniły uściski, po czym mama zwróciła się do mnie.
-Zostaniesz? Upiekłam ciasto i...
-Zjem później, dobra?- Przerwałam jej. Wyraz twarzy mojej mamy posmutniał, ale szybko namalował się na niej kolejny uśmiech, gdy prowadziła gości do salonu. Ja poszłam do siebie, nie chcąc spędzać z tymi dwoma nawet sekundy dłużej.

Zamknęłam się w pokoju i rzuciłam na łóżko. Teraz mam okazję, aby nacieszyć się ostatnimi chwilami w moim pokoju. Brzmi to jakbym wyjeżdżała na zawsze, ale tak właśnie się czuję. Jutro chcę się jeszcze spotkać z Zaynem. Muszę odnaleźć go gdzieś w szkole. No i zostali jeszcze Alex, Cody oraz Sam. Moi przyjaciele. To z nimi tworzę drużynę podczas wyścigów. Jestem z Nimi naprawdę związana. To właśnie ich i tej adrenaliny podczas jazdy na motorze będzie mi najbardziej brakowało w Londynie.
Nadal liczę na jakiś cud w stylu "samolot nie wystartuje z powodów technicznych", czy coś podobnego.
Zawsze wyczekawałam wakacji. Teraz chcę je od siebie oddalić jak tylko daleko można.
Ciekawe co rodzice by zrobili gdybym zwiała z lotniska. To dziecinne i głupie. Bez przesady. Zresztą nie ma szans. Harry od razu zadzwonił by do nich, że nie wylądowałam i na pewno zawiadomili by policję. Śmiałam się właśnie z mojego "genialnego" jakże pomysłu, kiedy do głowy przyszło mi coś jeszcze...
Ale...nie.
Chodziaż...
Nie!
Ale w sumie...
Nie. Nie. Nie. Nie bądź piepszonym dzieckiem.
Kłuciłam się sama ze sobą w myślach. Zachowuję się jak pięciolatek, snując to nowe plany w mojej głowie. Przykryłam się kremowym kocykiem i starałam się zdrzemnąć, lecz nic z tego, bo durny pomysł zamienienia się rolami wciąż powracał.

***

-Więc...chcesz, abym...o nie...na pewno nie.- Maddie od dwudziestu minut starała się zrozumieć o co ją właśnie poprosiłam.
-Dokładnie tak.- Uśmiechnęłam się lecz był to nieszczery uśmiech. Nadal widok tej blondynki przyprawiał mnie o mdłości.
-Nie ma mowy.- Stanowczo odpowiedziała i splotła ręce na piersi.- Mama by mnie zabiła!-Dodała oburzona.
-Mama to, mama tamto...-Zaczęłam ją przedrzeźniać.-...Wiesz jak głupio wygląda to kiedy łazisz krok w krok za swoją matką i pytasz się jej o wszystko? to wygląda jakbyś nie miała życia.- Wyznałam szczerze. Spojżała na mnie spodełba.
- A wiesz jak głupi jest twój pomysł? To wygląda jakbyś nie miała mózgu.- Odparowała. Wywróciłam na nią oczami.
-Miałabyś okazję pożyć jak normalna nastolatka, czy coś.- Nadal ją przekonywałam. Niestety Maddie nadal upierała się przy swoim.
-Nie. To nie moja bajka. Zresztą...twój brat chyba wie jak wyglądasz...-Powiedziawszy to sięgnęła do paczki chipsów, którą nam przyniosłam. Nawet nie macie pojęcia ile musiałam się namęczyć, aby zjadła choć jednego chipsa. Dostałam od niej wykład na temat tego jakie to chipsy są złe i niezdrowe, oraz tłuste.
-Myślisz, że mnie pamięta? Nawet gdyby...miałam wtedy siedem lat, gdy ostatni raz mnie widział. Zmieniłam się niedopoznania.- Wyjaśniłam. Powoli traciłam nadzieję. Mogłam się zastanowić dwa razy zanim spróbowałam zrealizować mój głupi pomysł.
-Proszę cię...nie chciałbyś się trochę wyrwać? Poznać inne życie?Spróbować czegoś nowego?- Skończyły mi się już argumenty, więc zaczęłam bawić się ozdobnym rzemyczkiem owiniętym w okół mojego nadgarstka, który robił za bransoletkę, w oczekiwaniu na odpowiedź.
-Sama sobie próbuj czegoś nowego i nie mieszaj mnie w to.- Dlaczego się wpienia? Poprosiłam ją tylko o małą przysługę ...-Nie! Słyszysz się w ogóle?! Co to za dziecinny pomysł! Jeżeli wierzysz, że to wypali, to gratuluję wyobraźni.- Wstała i wyszła. Okej...czy ona właśnie walnęła focha? Sama nie wiem co mnie naszło, że jej to zaproponowałam. Mogłam to przecież przewidzieć.
-Pierdol się.- Mruknęłam pod nosem. Żałowałam, że nie może mnie usłyszeć.


Good Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz