39

1.9K 117 6
                                    

  Jess:

   Do domu wróciliśmy około drugiej nad ranem. Maddie i Harry od razu położyli się spać, a ja i Zayn, po przebraniu się w suche ciuchy, zrobiliy to samo.
Zasnęłam od razu, gdy moja twarz tylko zetknęła się z poduszką.

  Obudziłam się, ponieważ potrzebowałam tlenu.
  Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że jestem opleciona ramionami Zayna. Skąd on się tu wziął?
Nie ważne.
Odgarnęłam powoli włosy z jego twarzy. Jest taki piękny gdy śpi.
Nie chcąc go budzić, zwinnie wyślizgnęłam się spomiędzy jego objęć.
Postawiłam pierwszy krok na ziemi, kiedy usłyszałam swoje imię wypowiadane przez poranny głos Zayna. Odwróciłam się aby zobaczyć go, przecierającego leniwie oczy.

-Hej. -Mruknął.

-Cześć. - Uśmiechnęłam się lekko i chciałm ruszyć dalej, bo naprawdę musiałam do toalety, lecz on złapał mnie za rękę i pociągnął lekko dzięki czemu prawie straciłam równowagę.

-Ej?- Nie rozumiałam o co mu chodzi.

-Zrób mi kawę, proszę. - Złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

W porę się otrząsnęłam i pokazując mu środkowy palec, w podskokach ruszyłam do toalety.

***

Leżeliśmy na kanapie patrząc jak Harry i Zayn grają w jakąś grę na Play Station. Dzieci.
Po woli robiłam się głodna.

-Harry?

-No? - Nie odrywał wzroku od telewizora.

-Mamy coś na obiad, czy twoja lodówka nadal jest pusta?

-To drugie. - Mruknął. - Zamów coś. - Zaproponował. Chyba. Bo brzmiało to jak rozkaz starszego brata.

Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni, bo na lodówce zawsze przyczepione były numery różnych pizzerni lub innych restauracji.

Wyciągnęłam telefon z tylniej kieszeni moich jeansowych shortów i wybrałam numer jakiejś taniej pizzerni.

Zamówiłam dwie mega pizze, hawajską i margarite, po czym wróciłam do salonu.

Nie ma to jak pizza trzeci dzień z rzędu.

Tak zbaczając z tematu jedzenia, to zauważyłam, że Harry i Zayn nieźle się dogadują. To dobrze.

-Jedzenie powinno być za dwadzieścia minut. - Oznajmiłam i usiadłam na kolanach Zayna.

  Kiedy pizza nareszcie doszła, wszyscy rzucili się na nią, jakby nie jedli od miesiąca. Skutkowało to tym, że pochłonęliśmy ją w dziesięć minut.

Nagle zza rogu wychyliła się mała blond główka. Nie znoszę małych dzieci, ale Emily jest wyjątkiem. Polubiłam ją. W końcu jestem jej ciocią.

-Obudziłaś się? - Zapytał mój brat, a mała przytaknęła.

-Debilne pytanie. - Mruknęłam. -Skoro tu stoi to, chyba logiczne, że się obudziła. - Wywróciłam oczami.
 
-Oh zamknij się Jess. - Skarciła mnie Maddie. - Choć do cioci. - Otworzyła ramiona, a mała od razu do niej podbiegła z promiennym uśmiechem na twarzy.
Blond ciągnie do blądu.

-A właśnie. - Harry podrapał się w kark. O co znowu chodzi do jasnej cholery? Zawsze drapie się w kark, gdy coś jest nie tak. Zdążyłam to już zaobserwować.
Wszyscy wlepiliśmy w niego wzrok wyczekująco. Tylko Emily nie świadoma niczego, bawiła się srebrną bransoletką Maddie.

-No więc, wczoraj...- Westchnął.

-No? - Pośpieszałam go. Błagam człowieku wyduś to z siebie.

-Uh, dowiedziałem się, że jestem, to znaczy, będę. Jakby to...tatą. -Wydusił.

CO?

- Nie uczyli w szkole o prezerwatywach? - Wstałam i przeczesałam włosy. Co za życiowa ciota. Jedno dziecko naprawdę nie wystarcza?

-Przestań. - Szepnął Zayn i zmusił, do tego abym usiadła.

-Wiem, wiem nawaliłem, okej? - Zaczął się bronić Harry. - Byłem w szoku jak wczoraj Kim, zadzwoniła do mnie, gdy byliśmy na jachcie.

-Jeśli mogę...to, to...wiesz w którym jest miesiącu? - Maddie była w podobnym szoku jak ja i Zayn. Tylko Emily nie ogarniała co narobił jej kochany tatuś.

-Drugim.

-Oh...i co-co teraz? - Drążyła jako główna zainteresowana.

-Nic. Spotykam się z nią o osiemnastej. Ustalimy co dalej. - Westchnął.

-Nadal nie wierzę jak. Błagam cię i co teraz? Masz zamiar sprowadzić całą waszą rodzinkę do Miami?! Kim za cholerę nie zgodzi się wyjechać! - Słowa wylatywały ze mnie jak z armaty.

-Nie wiem. Nie mam pojęcia okej?

-Em, choź zrobię ci kaszkę, dobra? - Maddie wzięła dziewczynkę na ręce.

-Papu.

-Ta, papu. Chodź. - I wyszły, a Harry podziękował jej delikatnym uśmiechem.

-Więc, jak już mówiłem spotykam się dzisiaj z Kim. Jak tylko dowiem się czegoś więcej, lub jak już coś ustalimy, to na pewno ci powiem, okej?

-Spróbowałbyś nie. - Wywróciłam oczami i wyszłam, przemyśleć to co przed chwilą mi powiedział.

Jak to? Znowu ojcem? Czy go nie stać na gumki, serio? Nie wspominam już o tabletkach.

***

  Po dwudziestej mój brat wrócił do domu, a poinformowało mnie o tym głośne trzaśnięcie drzwi.

Siedziałam  na łóżku w za dużej koszulce Nirvany i majtkach i przeglądałam tumblera na laptopie, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

-Wejść. -Burknęłam, bo wiedziałam, że Harry przyszedł zdać mi relację ze spotkania.

- Jak było na randce? - Zapytałam, ruszając brwiami, kiedy usiadł na biurku.

-Randce? - Prychnął.

-Spotkaniu, okej. Mów.

-Mam ci to wytłumaczyć jak znajomej, czy jak siostrze? - Zapytał, a ja nie do końca wiedziałam o czym mówi.

-E, w sensie, że?

-Nie ważne. - Splótł dłonie i odetchnął kłeboko. -Kim to suka. Nie ma żadnego kurwa dziecka i zrobiła to po to abym do niej kurwa wrócił, rozumiesz?

-Zgaduję, że mówiłeś do mnie jak do znajomej?

-Jessica, nie ważne. Zrozum nie ma żadnego dziecka do cholery. Ja...ja przez chwilę serio wyobrażałem sobie jak to jest zostać znowu ojcem. Nie wiesz ile daje mi Emily.

-Okej...uhm, wiesz...na twoim miejscu, zerwałabym kontakt z tą popierdoloną dziwką.

-Zachowujesz się jak znajoma?

-Cicho. Staram się ciebie pocieszyć tak? -Warknęłam, a Harry zaśmiał się cicho.

-Tak, wiem. Dlatego jestem już pewny, że chcę wrócić do Miami.

-Wiesz...nawet się cieszę, że będziesz tam ze mną. - Bąknęłam.

Zeskoczył z biórka i podszedł do łóżka, po czym na nim usiadł.

-Miło mi.

-Nie pochlebiaj sobie i tak cię nie znoszę.

-A już myślałem. - Potargał moje mokre włosy, które niedawno umyłam i nie zdążyły jeszcze wyschnąć.

-Mówiłam ci coś na ten temat. - Mruknęłam niezadowolona, ale Harry tylko wybuchnął śmiechem.

-Będzie dobrze, no nie? - Powiedział ciepło, gdy stał już przy drzwiach, gotowy to opuszczenia pokoju.

-Ta, będzie. - Przytaknęłam bez przekonania.

Ten dzień był krótki, lecz dwa razy byłam o krok od zawału. W końcu chyba nikt nie spodziewał się kolejnego bobasa, a potem informacji o tym, że bobasa jednak nie ma.
Co z tą jego dziewczyną jest nie tak?

Good Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz