36

1.9K 129 1
                                    

Jess:

Drzwi się otworzyły i moim oczom ukazał się Harry. Jak wcześnie tu przyjechał?
Jest blady jak trup i ma szare cienie pod oczami. Jego włosy, które są rozczochrane pozostawiają wiele do życzenia. Uczesz się gościu.

-Jak się spało? - Zapytał zmieszany, nie wiedząc jak zacząć rozmowę.

- A jak może się spać w gipsie w okół cycków i brzucha? - Wywróciłam oczami.

-Wiem, że to nie przyjemne uczucie...

-Cholernie okropne, nie do zniesienia uczcie. - Poprawiłam go i chwyciłam telefon ze stolika nocnego, aby sprawdzić która godzina. Siódma czterdzieści dwa. O dziewiątej mają mi przynieść śniadanie, a ja już umieram z głodu.
Zaczęłam przeglądać twittera, bo co z tego, że Harry tu jest. Nie mam ochoty z nim rozmawiać.

-Uhm - Odkaszlnął i podciągnął rękawy swojej czarnej bluzy. -Jessie?

Jeszcze raz mnie kurwa nazwij Jessie to rzygnę i obrzygam Cię od góry do dołu.

-No? - Mruknęłam ze wzrokiem wlepionym w ekran telefonu.

-Jessica, popatrz na mnie. - Westchnął zirytowany.

-No mów...- Przesunęłam palcem po ekranie, aby odświeżyć tweety.

-Jessica odłóż ten telefon! - Wyrwał mi go z ręki i schował do kieszeni bluzy.
Spojrzałam na niego wzrokiem obrażonego dziecka, ale nie kłóciłam się już więcej.

-Pomyślałem, że skoro...no po prostu pomyślałem, że mogłabyś tutaj zostać. Przeprowadzić się do mnie. Musisz mieć jakąś opiekę i ...

-Tak. Jasne. Okej. - Powiedziałam, a Harry spojrzał na mnie jak bym była z innej planety.

-Serio? - Uniósł brwi w zdziwieniu.

-Nie. - Powiedziałam. -A teraz oddaj mi telefon. - Zażądałam.

Podał mi iPhona a ja ponownie kliknęłam w aplikację twitter.

-Przemyśl to jeszcze. - Wstał, odwrócił się i podszedł do drzwi, a ja pokazałam mu środkowy palec.
Chyba go posrało skoro myślał, że się zgodzę.

Chwilę po tym, gdy mój brat opuścił pomieszczenie w którym leżałam, ponownie usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i ktoś wszedł do środka. Czego on tu znowu chce? Nie chcę z nim rozmawiać, myśli, że jest super kurwa bratem? Że zastąpi mi rodziców? Że co, że jak pojechał sobie w cholerę gdy byłam mała, to o nim nie zapomniałam? Zapomniałam i było mi z tym dobrze, a teraz znów próbuje grać idealnego braciszka. Jak tylko stąd wyjdę to wracam do Miami i będzie jak dawniej. Prawie jak dawniej.

Więc...wypierdalaj stąd Harry, bo serio, nie ręczę za siebie.

-Idź sobie.- Burknęłąm w poduszkę.

Usłyszałam kroki i ciche westchnięcie. To nie był Harry. Więc kto?

Naciągnęłam kołdrę na głowę, tak aby całym ciałem schować się pod pierzyną i udałam, że śpię. Zawsze tak robię gdy mój doktor przychodzi, aby dać mi zastrzyk. To okropne. Nienawidzę zastrzyków.

Ktoś przysiadł na moim łóżku. Materac lekko zapadł się pod jego ciężarem. Po chwili poczułam czyjąś rękę dotykającą kołdry w miejscu gdzie owinięte w nią były moje plecy.

Poczułam zapach perfum i ...nie to nie możliwe. Dużo facetów ma te perfumy. Chyba.

-Hej królewno. - Odkrył spod kołdry moją głowę. OKEJ ALBO MAM HALUCYNACJE ALBO JAKIŚ URAZ SŁUCHU ALE TO GŁOS Z A Y N A. Momentalnie spięłam się słysząc TEN głos. Przecież to nie możliwe. No jasne, że to nie możliwe. Musiałam dostać też wstrząsu mózgu podczas wypadku.

Ponownie naciągnęłam na głowę kołdrę.

-Halo? - Potargał mi włosy. Wzdrygnęłam się i...nie to musi być on. Tak źle ze mną jeszcze nie jest. Chyba...

Szybko wynurzyłam twarz spod kołdry i odwróciłam się w stronę chłopaka. Zayn. Zayn jest tutaj. Ale jak? O matko.

Spojrzałam na niego i dostrzegłam błysk w jego oku, a potem na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Odpowiedziałam tym samym no bo...gdy patrzysz na Zayna to nie możesz się nie uśmiechać okej?

Podniosłam się z pozycji leżącej chcąc przytulić chłopaka, ale szybko tego pożałowałam, bo lek przeciwbólowy już dawno przestał działać i przy każdym ruchu czułam jak ból rozrywa mi klatkę piersiową. Skrzywiłam się na twarzy.

-Nie wstawaj. - Powiedział Zayn z troską wymalowaną na twarzy i pomógł mi się ponownie położyć za co byłam mu wdzięczna.

Jestem tak cholernie zła. Przez ten wypadek mogę nie wsiąść na motor przez najbliższe pół roku. Lekarze powiedzieli,że po zdjęciu gipsu czeka mnie dodatkowo roczna rehabilitacja. Ja tego nie zniosę. Musi być jakieś wyjście i ja je znajdę, ale to potem. Zayn przyleciał i kurwa kocham go za to.

Obserwowałam go uważnie, bo nie widziałam go od tygodnia i niby to nie długo, ale jednak. Brakowało mi go tutaj tak bardzo.

Dostawił sobie obok mojego łóżka biały taboret, który stał pod oknem i usiadł na nim.

Ciekawe, czy Maddie powiedziała mu...o wszystkim. Zakładam, że to ona go tutaj ściągnęła.

-I...jak tam mała? - Zapytał cicho i już wiedziałam po jego głosie, że wie o wszystkim. Nie chcę aby mnie teraz pocieszał i mówił, że będzie dobrze. Nie znoszę współczucia u ludzi.

-Mała to jest twoja pała. - Warknęłam i zakryłam twarz poduszką.

Po chwili poczułam, że Zayn chwyta za nią i próbuje odsłonić moją twarz. Mogę się założyć, że szczerzy się właśnie jak głupi. Nie chciałam dać za wygraną, lecz był silniejszy i w końcu od słonił poduszkę od mojej twarzy.

Wciąż miałam zamknięte oczy, ale gdy poczułam, że łóżko ugina się pod ciężarem chłopaka otworzyłam je natychmiast przerażona.

-Ciekawe, czy nadal byś tak pyskowała, jak bym cię teraz tutaj przeleciał. - Zaśmiał się kładąc dłonie po obu stronach mojej głowy. Nagle złączył nasze usta w pocałunku i...tak dawno, niby tydzień temu, ale i tak dawno, nie całował mnie i tęskniłam za tym.

-Pielęgniarki miały by niezłe porno. - Skomentowałam.

-Pieprzyć to. - Mruknął, ale gdy zorientował się na co wskazuję od razu odsunął się ode mnie speszony. Zaśmiałam się na jego reakcję.

Sala w której leżałam miała średniej wielkości okienko przez które pielęgniarki mogły obserwować stan pacjenta nie wchodząc na salę, ponieważ za ścianą był ich kantorek, czy jakkolwiek to się nazywa. W każdym bądź razie dwie z nich właśnie siedziały i gapiły się na nas z nosami przylepionymi do szyby.

-Nie wyżyte babska. - Stwierdziły i wrócił na swoje miejsce, czyli taboret obok mojego łóżka.

-Nie powiem kto tu jest najbardziej nie wyżyty...

-Jess - Powiedział ostrzegawczo

-Ktoś kto nazywa się chyba Zayyyn. - Dokończałam.

-Jessica, okej zrozumiałem. - Zaśmiał się i znów potargał mnie po włosach. Będzie je później rozczesywał dupek jeden.


Good Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz