Maddie:
Nie byłam zbyt chętna, aby przychodzić na tę całą imprezę, ale teraz tak sobie myślę, że wszystkim wyjdzie to na dobre. Rozluźnimy się i spróbujemy naprawić swoje relacje przed jutrzejszymi odwiedzinami państwa Styles.
Mam nadzieję, że wszystko się uda. Po prostu, kiedy oni przyjadą, ja udam się na jakiś spacer po mieście, a wieczorem Harry odwiezie mnie na lotnisko.
Do widzenia Europo. Do widzenia piękny Londynie.
Do widzenia Harry.
Będzie mi go brakowało.
Samego faktu, że jest.
Jako brat, czy przyjaciel. Jako osoba która cię wspiera.-I jak się bawisz?- Z rozmyślań wyrwał mnie zachrypnięty głos chłopaka. Wzdrygnęłam się, ponieważ wsłuchana byłam w ciszę, przerywaną pluskaniem pobliskiej fontanny.
Usiadł obok mnie na brzegu basenu, z którego wszyscy już wyszli.
Impreza przeniosła się do środka, bo zrobiło się chłodno.
Dla mnie jest tam jednak trochę za duszno, dlatego siedzę sobie na zewnątrz, mocząc nogi w basenie. Było ciemno i gdyby nie ozdobne lampki porozwieszne gdzieniegdzie, oraz te znajdujące się pod wodą, nic bym nie mogła zobaczyć.-Myślę o jutrzejszym dniu. - Wyznałam, bo po co miałam kłamać?
-No tak... - Wziął do ust papierosa i zaciągnął się nim, po czym wypuścił z buzi smugę dymu.
-Nie wiedziałam, że palisz. - Powiedziałam bawiąc się końcówkami moich długich blond włosów.
-Popalam. - Poprawił mnie. - Nie palę. Brzmi to jak bym robił to nałogowo. Ja po prostu popalam od czasu do czasu. - Wytłumaczył mi swoją teorię na ten temat.
-Chcesz spróbować? - Podał mi papierosa.
-Nie. Nie znoszę tego zapachu. Chce mi się kaszleć. - Harry lekko się zaśmiał.
-No dobrze księżniczko. - Zgasił papierosa i wyżucił za siebie.
Popatrzyłam na niego ździwiona, bo miał do wypalenia jeszcze połowę, lecz nie skomentowałam tego, tylko wstałam, wyjmując z wody nogi.
Potarłam rękoma ramiona, aby się ogrzać. Jessica miała rację, gdy mówiła abym założyła sweter. Jest już po dwudziestej trzeciej i w samej sukience jest mi naprawdę chłodno.
-Idę się przejść. - Stwierdziłam i ruszyłam ścieżką prowadzącą przez obszerny ogród.
Był piękny i chyba żałowałabym tego całe życie, że go nie zwiedziłam. Uwielbiam ogrody.-Ja też.
-Co ty też? - Nie zakumałam od razu.
-Idę się przejść. - Wywrócił oczami. - Z tobą. - Dodał.
-Uhm, okej. - Ruszyliśmy ścieżką.
Chodnik był usypany z małych kamyczków, które wbijały mi się w stopy. Ałć.
Po za tym było idealnie. Z trawnika wystawały lampki i oświetlały drogę, a co kilka metrów była fontanna lub jakieś wymyślnie przystrzyżone drzewko i krzak.-Możemy zapomnieć o tej całej popapranej sprawie? - Zapytałam, mając nadzieje, że załapie o czym mówię. -Naprawdę nie chcę się kłócić. Lubię cię...- Nie odpowiedział od razu. Przez chwilę szliśmy w ciszy.
-Ta... ja ciebie też lubię. - Mruknął.
Po chwili zatrzymał się i uśmiechnął niemrawo. - Sam robiłem kiedyś głupie i nieprzemyślane rzeczy.
-Jakie?
- Nie ważne młoda. - Poczochrał mnie po głowie.
Zrobiłam kwaśną minę, bo nie znoszę gdy ktoś traktuje mnie jak dziecko.-Dorosły się znalazł. - Wytknęłam mu język.
-Nie ucz Harry'ego dzieci robić.
- Co? - Zaśmiałam się.
-Było kiedyś takie przysłowie, ale widocznie jesteś za MŁODA, aby to pamiętać. - Uśmiechnął się szeroko.
- To brzmiało raczej jak "ojca", w sensie, "nie ucz ojca dzieci robić". Czy coś...- Zaczęłam się wymądrzać, ale przerwał mi dźwięk jego telefonu, który właśnie zaczął wibrować.
Okazało się, że dzwoniła Kim. Nie znoszę jej.
W każdym bądź razie, mówiła tylko, że z małą jest okej i, że siedzą u rodziców Kim, na działce. Tyle udało mi się podsłuchać.
Może i jeśli rodzice Harry'ego nie postanowią zabawić w Londynie dłużej niż tydzień, to uda mu się ukryć to, że ma dziecko. Gożej, jeśli postanowią zostać do końca wakacji. Nie będzie już tak kolorowo.
Ale z drugiej strony, nie rozumiem, dlaczego Harry tak boi się wyjawić im prawdę. Przecież jest już pełnoletni i ma dobrą pracę. Przynaniej z tego co wiem.-Jest ci zimno. - Stwierdził.
-Co? Nie. - Zaprzeczyłam.
-Tak, jest. Masz gęsią skórkę. - Uniusł lewą brew i przygryzł wargę, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Wyglądał zabawnie.
-Daj spokój. Przeżyję. - Machnęłam ręką. - Wracamy?
-Masz. - Ściągnął swoją szarą bluzę i podał mi ją. - Nie chcę żebyś mi się jeszcze rozchorowała.
Założyłam na siebie bluzę. Pachniała mieszkaniem Harry'ego. Albo raczej to mieszkanie Harry'ego pachniało nim.
Nie ważne.Ruszyliśmy w stronę powrotną.
Weszliśmy do środka przez wielkie, szklane, tarasowe drzwi i od razu zakręciło mi się w głowie od nadmiaru dymu, który unosił się w powietrzu, oraz huczenia głośnej muzyki.
-Wszystko w porządku? Zrobiłaś się blada. - Harry pochylił się i przypatrzył się mi uważnie.
-Tak. Po prostu imprezy to chyba nie moja bajka. - Uśmiechnęłam się.
Popatrzył na mnie wzrokiem "skąd ty się dziewczyno urwałaś?"
Szliśmy dalej przez obszerny pokój, omijając obmacujące się pary.
-Za to Jessica bawi się znakomicie...- Warknął zdenerwowany Harry i zanim zorientowałam się co jest grane już go przy mnie nie było.
Coooraz bliżej świętaaa !!! Coooraz bliżeej świętaaa!!!
Kto się cieszy? JAA!!!
HA HA HA XDD
DO NASTĘPNEGO X
CZYTASZ
Good Bad Girl
RandomJessica trochę narozrabiała i teraz musi ponieść tego konsekwencje. Za karę, całe wakacje ma spędzić w Londynie. Dziewczyna jednak ma plan jak się od tego wymigać, lecz do jego zrealizowania, potrzebuje pomocy pewnej osoby, za którą nie zabardzo p...