Rozdział 28

340 35 5
                                    

Daisy obgryzała skórki od paznokci. Lotnisko w Sydney było ogromne, kilka minut temu wysiadła z samoloty a gorące powietrze o mało nie powaliło jej z nóg. Powoli kierowała się za tłumem gdzie czekała ją jeszcze kontrola paszportowa.


Pół roku temu pierwszy raz spotkała się z Calumem i utrzymywała od tego czasu bardzo bliski kontakt z chłopakiem. Cały czas rozmawiali, Skype, Facetime, smsy, rozmowy telefonicznie, a kiedy tylko brunet był w Anglii spotykali się. Dziewczyna została namówiona na wizytę w Australii zaraz po tym jak Calum skończył trasę.


No i właśnie teraz była na lotnisku, zdenerwowana trzymała butelkę wody którą kręciła w ręce. Ciężko oddychała a najlepsze było to, że nie wiedziała, dlaczego tak bardzo denerwowała się tym spotkaniem. Przecież to tylko Calum...a może aż Calum?


- Dzień dobry, zadam pani kilka podstawowych pytań. - powiedział ochroniarz.


- Tak jasne. - w tym momencie brunetka pomyślała o walnięciu się w czoło, bo halo, gadała z ochroniarzem, powinna się zachowywać.


- Drugie imię?


- Liliana.


- Pesel - brunetka podyktowała szybko numer pesel, który przypomniał jej się z gimnazjum.


- Do kogo pani przyleciała?


- Do przyjaciela. - brunetka zaczynała czuć jak jej się kręci w głowie z nerwów przez tego faceta.


- Na ile?


- Nie mam biletu powrotnego...jeszcze.


- No dobrze, witamy w Australii. - nagle mężczyzna uśmiechnął się do niej na co dziewczyna nerwowo odpowiedziała tym samym po czym drżącymi rękami wzięła swój paszport i pognała do wyjścia. Jej walizka czekała na nią przy taśmie.


- Wdech wydech, to tylko Calum. - sięgnęła po rączkę swojego bagażu po czym skierowała się do wyjścia. Przepychała się między ludźmi aż dostrzegła wielką tabliczkę z jej imieniem. Szybko pognała w tamtą stronę ale z przykrością stwierdziła, że to nie Calum.


- Panna McFly? - zapytał ją barczysty mężczyzna.


- Egm tak?


- Jestem ochroniarzem Caluma. Zapraszam ze mną. - powiedział z uśmiechem na twarzy po czym zabrał od niej walizeczkę i nakazał jej iść w kierunku parkingu. Dziewczyna posłusznie szła przed mężczyzną a kiedy dostali się na wielki kilkupiętrowy parking zaczęła się rozglądać. W końcu ochroniarz wskazał jej na duży czarny samochód przy który stał Calum z telefonem w ręce.


- O boże - zaczęła biec do bruneta, który kiedy tylko usłyszał głośniejsze kroki podniósł głowę. W momencie jak ujrzał Daisy również skierował się w jej stronę aby na sam koniec zamknąć ją w niedźwiedzim uścisku a potem obrócić się wokoło.


Dziewczyna stanęła na palcach by móc mocniej wtulić się w Caluma, a brunet schował twarz w jej włosach, który pachniały jabłkiem.


- Tęskniłem.


- Ja bardziej.


- Nie prawda. - zaśmiał się cicho nadal ją obejmując. Po chwili odchylił głowę pokazując swoje kolejne brody, na co Daisy parsknęła śmiechem. Brunet cmoknął ją w noc i objął ramieniem a potem zaprowadził do dużego samochodu, który zawiózł ich do domku letniskowego chłopców.

Chatous // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz