Epilog

445 55 7
                                    


Daisy nie mogła się doczekać powrotu do apartamentu. Dziewczyna wiedziała, że dzisiaj Calum zaczął przerwę w trasie, a odkąd dziewczyna studiowała w Londynie, chłopak spędzał u niej każdą przerwę w Anglii, jak przystało na parę. Trochę im zajęło zanim się zeszli, ale masa podchodów opłaciła się bo teraz byli naprawdę szczęśliwi.
McFly była dumną studentką kosmetologii. W końcu to było zajęcie, na którym naprawdę się znała, a ludzie tego nie podważali. Chodziła na praktyki, do jednego z najdroższych salonów w Londynie, jej rodzice nie śmieli jej zarzucać że nie utrzyma się z tej pracy.
Jej nogi po całym dniu odpadały, ponieważ prawie umierała na zajęciach bo kolokwia ją wymęczyły, a na dodatek samochód jej się zepsuł i zasuwała w swoich wysokich szpilkach przez miasto do kochanego salonu kosmetycznego. Tam grzecznie odpracowała swoje kilka godzin pracy i właśnie teraz była w drodze do apartamentu, gdzie bardzo prawdopodobne, czekał już Calum.
Po drodze brunetce udało się jeszcze zgarnąć ukochane sushi.
W recepcji Thomas, recepcjonista patrzył na nią z uśmiechem.
- Połamiesz się w tych butach.
- Nie! Nie połamię. - dziewczyna w ostatni momencie wparowała do windy, która się zamykała. Przycisnęła ostatnie piętro i grzecznie ustawiła się przodem do drzwi.
Ludzie po kolei wysiadali, a kiedy Daisy została już sama szybko przeglądnęła się w lustrze. Jej włosy były związane w niesforny koczek, kremowo pudrowy sweter nie był poplamiony tak samo getry. A jej szpilki...lekko ją obtarły ale to nie było ważne.
Kiedy dzwoneczek oznajmił jej, że jest na ostatnim piętrze, brunetka wyskoczyła z windy i szybko przeszła dwa metry do drzwi swojego apartamentu. Otworzyła je i zaraz na wejściu ściągnęła swoje buty, które okazały się obetrzeć jej stopy do skóry. Zrezygnowana przewróciła jedynie oczami po czym skierowała się kuchni gdzie zostawiła japońskie żarcie.
Postanowiła udać się do salonu, bo bardzo prawdopodobne, że Calum nie słyszał jak wchodziła.
Ale było wręcz przeciwnie, Hood czekał aż jego dziewczyna przekroczy próg pokoju dziennego po czym złapał ją w talii sprawiając że brunetka podskoczyła przestraszona. Szybko się obróciła i przytuliła do chłopaka piszcząc jego imię.
Stali przytuleni do siebie bardzo długo, Daisy naprawdę tęskniła za chłopakiem, ale dzielnie znosiła rozłąkę między ich dwójką, bo zawsze wiedziała, kiedy może zadzwonić do niego na facetime. Raz ona, a raz on zarywali nocki po to by móc porozmawiać z drugą połówką. I to było w nich idealne, bo pomimo tego, ze potrafili się zjechać z góry na dół, za to ze druga osoba nie śpi jak potrzeba, to i tak potem zatracali się w bardzo długiej rozmowie, która mogłaby trwać kilka dni.
- Tęskniłam za tobą. - pociągnęła nosem kiedy się od niego odsunęła na kilka centymetrów.
- Ja za tobą też. - pocałował ją delikatnie. - Chodź, wezmę jedzenie i idziemy poprzytulać się do sypialni i oglądniemy jakiś fajny film. Jestem padnięty.
- Wyobrażam sobie. - razem postanowili udać się do kuchni a potem na piętro do sypialni. Dziewczyna otworzyła drzwi a kiedy zapaliła światło usłyszała piskliwe szczekanie. To co zobaczyła na łóżku przerosło jej oczekiwania.
- O mój boże jaki kochany. - przyłożyła ręce do ust po czym powędrowała do łóżka gdzie siedział mały pekińczyk miniaturka, wierna kopia RJa.
- Widzisz, okazało się że mój stary kolega z trasy RJ, nie jest taki grzeczny no i powiększył sobie rodzinkę. A to jest jeden z efektów całej jego pracy. - zaśmiał się pokazując na szczeniaka.
- Skąd ty wpadłeś na ten pomysł? - zapytała patrząc na szczeniaczka, którego miała już w rękach cały czas drapiąc za uszkiem. W tym samym czasie Calum wyciągnął swojego Iphone'a z kieszeni i włączył galerię w której miał screena ich starej rozmowy. Kiedy Daisy to zobaczyła rozczuliła się nad tym.
- Przecież ja wtedy żartowałam.
- A ja nie, obiecałem ci małego pieska, jak RJ to masz małego pieska, jak RJ. - brunetka odłożyła szczenię na łóżko po czym podeszła pocałować Caluma.
- Wszystkiego najlepszego z okazji drugiej rocznicy kocie. - wymamrotał w jej usta na co dziewczyna znieruchomiała. Kompletnie zapomniałam.
- O boże, jaki wstyd, przepraszam, kolokwia sprawiły ze nie pamiętałam. Czuje sie okropnie. - schowała twarz, odsuwając się od bruneta, który od razu złapał ją za ręce.
- No i gdzie uciekasz? - zapytał z powrotem łapiąc ją w tali przyciągając do siebie. - Kocham cię, i nie specjalnie zależało mi na prezencie od ciebie. Wystarczy mi to, że się cieszysz. - Pocałował ją jeszcze raz, bo bardzo tęsknił za jej malinowymi ustami.
- Miałam mieć bilety na Green Day'a z wejściem na backstage i meet and greet. - wymamrotała.
- Kurwa. - chłopak wymamrotał cicho nadal całując swoją dziewczynę. Nic nie zmieniło faktu, ze wolał przesiedzieć z nią cały wieczór przytulając się i całując.

A/n
Dziękuję wszystkim za przeczytanie tego opowiadania prosilabym o jakis ambitny komentarz pod tym epilogiem. Zapraszam was rowniez na moje inne opowiadania ktore są zakonczone a ponownie z kolejnym fanfiction pojawie sie w styczniu. Do następnego miski

Chatous // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz