Rozdział 4

15 2 0
                                    

Spałam sobie smacznie gdy nagle obudził mnie dźwięk tłuczonych talerzy. Zerwałam się od razu z łóżka i pobiegłam na dół. Gdy wbiegłam do kuchni zastałam Ciela przy kuchence ,gotującego coś a wokół niego stłuczone talerze.

-CO TU SIĘ DZIEJE?! -krzyknęłam.

- Talerz mi spadł. Nic wielkiego każdemu się zdarza. Nie martw się. Posprzątam to później. - odpowiedziała Ciel. - Uczę się gotować. Jesteś ze mnie dumna?

- Bardzo ale ... musisz się uczyć w naszej kuchni ? Chciałabym nie zginąć w pożarze. - odpowiedziałam krzyżując ręce.

- Nie przesadzaj. Nie jest AŻ tak źle.

- Tak ? To dlaczego z mikrofali unosi się dym?

- To był wypadek ale wszystko mam pod kontrolą. - Powiedziała zasłaniając mikrofalę. Zmęczona tym wszystkim poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Długo zastanawiałam się co mogę porobić do czasu aż Ciel posprząta wszystko w kuchni. Zdecydowałam się w końcu włączyć telewizję. Włączyłam przypadkowy program. Po jakiś 10 minutach Ciel zakończyła swoją zabawę w szefa kuchni i pozwoliła mi zrobić śniadanie. Nie zajęło mi to długo bo po prostu odgrzałam resztę naleśników z wczoraj. Oczywiście Ciel musiała zjeść również swoje krunczi. Dziwne ,że jeszcze ma ochotę to jeść.

-Nie znudziło Ci się to kranczi?

-KRANCZI NIE MOŻE SIĘ ZNUDZIĆ! KRANCZI TO ŻYCIE! - odpowiedziała oburzona.

- Dobra... Spokojnie...

- Jak możesz tak obrażać KRANCZI?!!?

- No już dobrze! Przepraszam! Jak zrobię Ci jeszcze jedno kranczi to się uspokoisz?

- Tak. :D

Westchnęłam tylko i wstałam. Zaniosłam talerz to zmywarki a po drodze zrobiłam Cielowi obiecane krunczi. Uznałam ,że potrzebuję chwili spokoju od Cielowego szaleństwa. Na szczęście niedaleko naszego domu był park więc szybko poszłam do mojej sypialni i przebrałam się w jeansy t-shirt i bluzę. Po czym szybko krzyknęłam tylko ,że wychodzę i wyszłam z domu.

Szłam sobie spokojnie ulicą aż doszłam do parku. Ponieważ była jesień liście już się robiły bardziej brązowe i zaczynały pojedynczo spadać na ziemię. Szłam sobie ścieżką patrząc się na dzieci bawiące się niedaleko aż w końcu zauważyłam ławkę. Ponieważ byłam już trochę zmęczona usiadłam. Po chwili dosiadł się do mnie dość wysoki chłopak o krótkich blond włosach. Był ubrany w czarny płaszcz i czarne spodnie. Miał szalik na twarzy tak ,że widać było tylko oczy.

-Cześć. - Powiedział chłopak.

Popatrzyłam się na niego dziwnie w końcu nie było to dla mnie normalne ,że rozmawia się z nieznajomymi.

-Wiem ,ze jestem przystojny ale to trochę niegrzecznie nie odpowiadać. - Powiedział po czym lekko się zaśmiał.

Uśmiechnęłam się.

- Przecież nie widzę połowy twojej twarzy. Skąd mam wiedzieć czy jesteś przystojny.

- Zawsze możesz się domyśleć.... To skąd jesteś?

- Z Polski. Niedawno przeprowadziłam się tutaj z koleżanką. A ty? Jesteś z Japonii?

- Nie. Ja jestem z Korei Południowej. Ale dawno już w niej nie mieszkam... Ile masz lat ? Jeśli oczywiście mogę zapytać.

- Nie no spoko. 18. A ty?

- 24

- Oj to ty już stary jesteś. - powiedziałam śmiejąc się .- Taki żarcik. Nie obrażaj się.

- Wiesz mi od moich znajomych mam gorsze "obelgi". - Powiedział również się śmiejąc.

Spędziłam tak chyba jeszcze z pół godziny rozmawiając z nieznajomym.

- No cóż. Ja już niestety muszę iść. - powiedziałam patrząc się na zegarek na telefonie. - Naprawdę miło mi się z tobą rozmawiało.

- Mi również... A ... spotkamy się jeszcze kiedyś? - Zapytał chłopak

- Jasne. A dasz mi może swój numer telefonu?

Wymieniliśmy się szybko numerami.

-Jak masz na imię? -zapytał chłopak

- Ada. A ty?

Chłopak zaśmiał się cichym śmiechem.

- Wiesz mi ... niedługo się dowiesz. - odpowiedział po czym zaczął odchodzić.

Uznałam ,że oleję całą tą sytuacje i zapisałam go tylko jako "Nieznajomy ".

Wracałam do domu mając nadzieję ,że dom jest jeszcze cały . Na szczęście był cały.

- No gdzieś ty była?! - Stała już w drzwiach Ciel i krzyczała na mnie. - Już na policję chciałam dzwonić!

-Nie przesadzaj. Na spacerze byłam.

Usiadłam na kanapie gdy nagle usłyszałam dźwięk w telefonie który oznaczał nową wiadomość.

Od Nieznajomy :

Doszłaś już do domu? Wszystko w porządku?

Do Nieznajomy:

Tak. spokojnie. Przecież mówiłam ,że mieszkam blisko.

Od Nieznajomy :

To dobrze. Martwiłem się.

Uśmiechnęłam się sama do siebie. To było miłe.

-Kto to ? - Zapytała Ciel

- Ale co kto?

- Albo kogoś spotkałaś na tym spacerze albo czytasz fanfiki.

-No spotkałam. Takiego jednego chłopaka.

-Uuuuuu... Jak ma na imię?

- Nie wiem... Powiedział ,że się niedługo dowiem.

- TO SERYJNY MORDERCA! ZOBACZYSZ PRZYJDZIE DO NAS W NOCY! I NAS ZADŹGA NASZYM NOŻEM! A PÓŹNIEJ JAK BĘDZIEMY JUŻ MARTWE TO NAS ZJE! JAK HANNIBAL!

-Nie przesadzaj. Idz zjedz Krunczi bo się nerwowa robisz.

- Dobra. Ale jak W nocy zginiemy to będzie to twoja wina. - Powiedziała po czym wstała z kanapy i poszła w stronę kuchni.

- Dobrze. Dobrze. - Odpowiedziałam po czym poszłam do sypialni. Ponieważ byłam dość zmęczona wziełam szybki prysznic , przebrałam się w piżamę i położyłam się spać.




~HISTORY~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz