Rozdział dedykuję potteromaniaczce. Nawet nie wiesz jak sie cieszylam jak dostalam powiadomienie ze dodałaś do biblioteki! :D ♡
Dwa pierwsze tygodnie minęły właściwie zwyczajnie, ale udało mi się już nauczyć wielu rzeczy. I wcale nie mam na myśli nowych eliksirów czy zaklęć. Nauczyłem się wykorzystywać swoj, jakby to ująć... urok? W każdym razie praktycznie nie ma osoby, która by mi się nie chciała podporządkować. Oni do tego lęgną jak ćmy do światła! Mogę robić z nimi właściwie co tylko zechcę, oczywiście wcale mi to nie przeszkadza. Ale moja władza nie zakończy się na jakiś szkolnych duperelach. O nie.
Kierujemy się w stronę Wielkiej Sali. Lestrange właśnie opowiada chyba największy fail swojego życia. W skrócie, idąc na transmutacje i jednocześnie czytając notatki Maxleya*, bo rzecz jasna swoich nie miał, zderzył się z kimś i z impetem walnął kościstą dupą o ziemię. Cóż, szkoda że nie popatrzył w kogo uderzył, zanim zaczął kierować w jej stronę najróżniejsze obelgi. Jakby to ładnie ująć, Munro nie była zachwycona.
Siadamy przy stole. Już mam sięgać po jedzenie, ale wielka sowa siada na moim talerzu. No tak, Prorok. Otwieram gazetę na pierwszej lepszej stronie i czytam artykuł.
Marvius Bleart* skazany na 3 lata w Azkabanie za złamanie praw tajności.
Stary pracownik Ministerstwa Magii, pan Bleart przyłapany na stosowaniu czarów w obecności mugoli, używanych w celu ich zastraszenia. "Mam tego dość." odpowiada na tysiące pytań o treści "Dlaczego?" "Jak to możliwe?" "Zgłupiałeś na starość?". "Czarodzieje nie powinni się ukrywać. Jesteśmy od nich lepsi, wszyscy to dobrze wiemy!" tłumaczy. Minister jest w szoku. "Nigdy bym nie podejrzewał starego Blearta o takie poglądy. Mam nadzieję, że troche czasu w Azkabanie poukłada mu w głowie...No nie. Tego już za wiele. "Poukłada w głowie"?! Sam niech się najpierw zastanowi! Stary dobrze gada, bez sensu go zesłali do Azkabanu. Z wściekłością buzującą w żyłach zwracam się do chłopaków (przynajmniej w zamyśle, bo odwraca się naturalnie pół stołu):
- Czytaliście?! Przecież to nie ma sensu. Ministerstwo powoli schodzi na psy!
Wszyscy sięgają po artykuł o którym mówię. Po przeczytaniu patrzą na mnie wyczekująco. Zaraz moja głowa wyląduje na stole. Naprawdę przestaję wierzyć w ludzkość.
- Serio nic nie rozumiecie? Ten Blard czy jak mu tam ma racje! Po co się ukrywamy? No powiedzcie mi po co?! To nie ma sensu, gdybyśmy chcieli, moglibyśmy ich sobie podporządkować jednym machnięciem różdżki! - mówie z przekonaniem i niekrytą złością. Nie wiem czy zgadzają się ze mną ze strachu, czy dlatego że zaczynają myśleć. Ale to bez znaczenia. Wykreowałem ideę, za którą mogą podążać. Teraz to już nie jest pusta władza. Będziemy dążyć do stworzenia świata idealnego, do świata w którym rządzą czarodzieje, a na ich czele ja, Tom Marvolo Ri... nie, nie chce nosić imion po moich przodkach-nieudacznikach. Chce być kimś więcej. Chce byc dla nich panem, lordem. Lordem... Lordem Voldemortem.*Maxley i Bleart - wymyślone przeze mnie postacie XD
CZYTASZ
Panna Riddle ||HP|| ✓
FanfictionSzkolne czasy Toma Riddle'a. Prawdopodobnie wszyscy już wiemy, jak wyglądało jego tamtejsze życie... ale czy na pewno? Czy może nikt nie zapomniał o pewnych epizodach z życia Czarnego Pana? "Pannę Riddle" można nazwać inną, bądź dopełnioną histor...