Na szczęście nie należę do ludzi, którzy nigdy nie wiedzą, w co się ubrać. Zakładam eleganckie, czarne spodnie i koszulę w tym samym kolorze. Guziki bez problemu się zapinają. Zastanawiałem się kiedyś, jak to możliwe, że jestem tutaj od pięciu lat, nie miałem ani jednej godziny mugolskiego "WF-u" i nie mam jeszcze ogromnych wałów przyczepionych do tułowia?
- Gdzie idziesz, Tom? - słyszę pytanie zza moich pleców. Na moje nieszczęście, wszędzie poznałbym ten piskliwy głos. To znów ta durna baba, Hana. Przywaliła się do mnie jakiś czas temu. Zachowuje się, jakby miała prawo ze mną przebywać, albo nawet więcej niż tylko przebywać.
- Nie Twój interes.
- Phi, - zirytowała się.- widzę, że odzywa się w Tobie ślizgońska natura. Myślałam, wnioskując po tym jak na mnie patrzyłeś na spotkaniu, że cenisz mnie sobie trochę wyżej. Ale widzę, że chłopcy zmieniają zdanie szybciej niż kobieta z okresem. - i odeszła. Tak po prostu. Stałem nic nie rozumiejąc. Spotkanie? Ja patrzyłem się na nią?
O nie.Jak mogłem popełnić taki błąd?!
Ona siedziała tuż przed Nelly.
Co mam jej teraz powiedzieć? Nie mam zbytniej ochoty, by przedstawiać Hanie całą sytuację z piękną krukonką. Właściwie, po co się w ogóle tym martwię? Nie zależy mi na tej blondi. Szczerze życzę jej, by wpadła pod sanie. Zakładam jeszcze tylko jadowicie zielony szal i wychodzę z pokoju.Idę korytarzem prowadzącym do wieży Ravenclawu. Po raz pierwszy zaczynam się zastanawiać, jak mam zamiar wejść do środka? Umówiliśmy się na konkretną godzinę, ale skąd mam pewność, że nie zapomniała? Ślizgon sterczący pod drzwiami innego pokoju wspólnego może wyglądać trochę podejrzanie. Jednak chyba nie muszę dłużej o tym myśleć, bo widzę jak już wychodzi zza drzwi.
- Cześć Tom. - uśmiecha się. Ma na sobie piękną, luźną, szafirową sukienkę do kolan. Długie włosy zebrała w dwa warkocze (naprawdę wielki ukłon w jej stronę, że chciało jej się to pleść). Wygląda po prostu ślicznie, chociaż i ten przymiotnik określa zdecydowanie za mało.
- Dzień dobry, Nel. - w dworskim geście ujmuję jej dłoń i całuję. Dziewczyna śmieje się, po czym ruszamy w stronę wyjścia z zamku.
Po chwilowym milczeniu dziewczyna zaczyna mówić:
- Wiesz, zawsze się zastanawiałam, jak to jest być Tobą.
- To znaczy? - dziwię się, ale nie mogę powiedzieć, że jestem zakłopotany. Imponuje mi to, i to nawet bardzo. Myślała o mnie jako o kimś... ważnym, popularnym, tak myślę.
- No bo... każda pojedyncza jednostka w tej szkole zna Twoje nazwisko, myślę, że tylko nieliczni nie są Tobą kompletnie oczarowani. Jak to jest? - widzę w jej oczach tak typowe dla krukona cechy - ciekawość i ten dziecięcy upór. Śmieję się. Ona jest taka urocza.
Urocza. Naprawdę użyłem tego słowa. Co, do diabła, się ze mną dzieje?!
- Cóż, nigdy tak na to nie patrzyłem. - kłamię. - Śmieszne, nie uważałem, że jestem tak... popularny. - kolejne kłamstwo. - To raczej miłe, bo jednak musi być we mnie coś unikalnego skoro tyle osób mnie zna. Naprawdę dziwnie się z tym czuję. Ale raczej jest to miłe uczucie, dopóki wszyscy nie kiwają głową na każde Twoje słowo. Nie mam przyjaciół, bo nikt nie jest ze mną szczery. - to również jest kłamstwem, jednak tylko w połowie. Dopiero gdy wypowiadam na głos ostatnie zdanie, zdaję sobie sprawę, że naprawdę tak myślę. Ale ciężko określić, czy mi to przeszkadza. Jestem po prostu samotny, chyba z wyboru.
- Smutne. Naprawdę mi przykro. Ale, gdybym teraz Ci zaoferowała moją przyjaźń byłabym głupia, a to największy grzech. - mówi z zamyśleniem. Trochę nie rozumiem, ale ona zaraz kontynuuje. - Znamy się łącznie jakieś dwie godziny.
Ah, to tylko to. Na szczęście.
- A zatem, postaram się jakoś Cię do mnie przekonać. - zaczynam tajemniczo, a ona patrzy się na mnie podejrzanie, ale tylko na niby. Oczy śmieją się bez jej zgody. - Zamknij oczy. Oj, daj spokój, nie zrobię Ci krzywdy. Zaufaj mi na minutkę. - uśmiecham się odsłaniając rząd równych, białych zębów (no bo jakich innych, tylko takie są idealne).
Dziewczyna posłusznie opuszcza powieki. Dla pewności zasłaniam je swoimi dłońmi. Nelie zaczyna się śmiać, wydobywając z siebie najpiękniejszy dźwięk, jaki dano mi do tej pory słyszeć. Prowadząc ją po wydeptanej przeze mnie ścieżce, zaczynają mnie nachodzić myśli, że nie patrze na nią tak samo jak za pierwszym razem. Teraz wydaje się bardziej... kobietą, dziewczyną z własnym charakterem. A nie chodzącym, idealnym dla mężczyzny obiektem westchnień o pięknych kształtach.
- Liczę do trzech, jeśli do tego czasu nie dojdziemy do celu to ucieknę albo zrobię Ci krzywdę. - "grozi" dziewczyna. Ponownie zaczynam się śmiać, ale serio przyśpieszam. Po części dlatego, że nie chcę, by się zniechęciła, a trochę dlatego, że naprawdę aż czuć od niej wielką magiczną moc. Tego nie da się opisać, ale pod moimi palcami autentycznie wyczuwam pokłady magii.
- Już. - ten krótki wyraz padający z moich ust zmienia wszystko. Dziewczyna zdejmuje moje ręce ze swojej twarzy. Jesteśmy, od dziś, w najpiękniejszym miejscu na tej ziemi. Jezioro w tym miejscu wygląda cudownie, drzewa zapraszają na miękką trawę rozciągającą się na całej polanie. Nad nami świeci rozgwieżdżone niebo, mogę na nim znaleźć chyba wszystkie te figury, o których była mowa na astronomii.
- Tom... - udaje jej się jedynie powiedzieć. Stojąc obok niej, widzę jak w jej zachwyconych oczach zbierają się łzy. Wiem, że są to krople szczęścia, ale robi mi się jej żal i mam ochotę ją przytulić. I robię to. Nie wiem dlaczego, nie mam nad tym władzy, tak jak wtedy w pustej klasie. Robi mi się autentycznie ciepło.
Po kilku sekundach ocieram łzy z jej policzków, po czym rozkładam kocyk na trawie i gestem zapraszam ją, by usiadła. Gdy robi to, idę w jej ślady.
- Tom, tu jest cudownie. Naprawdę cudownie. - mówi w końcu. Patrze w jej piękne, ciemne, lśniące od płaczu oczy, w których odbijają się malutkie, jasne punkciki gwiazd. Tak jakby całe niebo skupiło się w tym jednym miejscu. Jeszcze nigdy nie miałem takiej ochoty, by ją pocałować. I znów, jakby mimo woli nachylam się w stronę jej pięknych warg...
Cześć! Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Wesołych Mikołajek :D (spóźnione, ale jest)!
Jeśli podobał się rozdział, gwiazdkujcie, jeśli macie uwagi, lub po prostu chcecie coś napisać - komentujcie. Pozdrawiam aniołki, a jakby ktoś nie wiedział, to niedługo święta!! <3 <3
CZYTASZ
Panna Riddle ||HP|| ✓
FanfictionSzkolne czasy Toma Riddle'a. Prawdopodobnie wszyscy już wiemy, jak wyglądało jego tamtejsze życie... ale czy na pewno? Czy może nikt nie zapomniał o pewnych epizodach z życia Czarnego Pana? "Pannę Riddle" można nazwać inną, bądź dopełnioną histor...