Łatwo zgubić się w labiryncie korytarzy. Wszystko we mnie krzyczy, żebym wracał, to niebezpieczne.
Ale ja się nie boję.
Ja się nigdy nie boję.
Gdy zaczynam tracic nadzieję, że cokolwiek tu znajdę, słyszę syczenie. Głośne syczenie. Odwracam się w stronę z której dochodzi dźwięk i widzę... drzwi? Chyba tak, są okrągłe a na nich widnieją splecione ze sobą węże. Nie ma klamki.
Ale wiem, że byłaby ona zupełnie zbędna.
Przemawiam w języku węży i drzwi natychmiast ustępują. Syk jest teraz wyraźniejszy. Gdyby się skupić, można by coś z niego zrozumieć.
Przede mną ukazuje się wielka sala, kolumny, naturalnie przyozdobione podobiznami węży, stoją w dwóch rzędach, tworząc jakby drogę między sobą.
Nagle widzę coś wielkiego. Długiego. Wąż. Na pewno wąż.
- Podejdź, rozkazuję Ci.
- Kim jesteś, mianując się mym panem? Mym jedynym władcą jest Salazar Slytherin.
- Nazywam się Tom Marvolo Riddle, jestem prawowitym dziedzicem Slytherina. On jest martwy. WIĘC TERAZ JESTEŚ MÓJ. ZBLIŻ SIĘ, ROZKAZUJĘ!
Słyszę jak wielkie cielsko porusza się w moim kierunku. Staje przede mną monstrum, które nie sposób opisać. Kły. Wielkie, żółte oczy.
-Bazyliszek.
![](https://img.wattpad.com/cover/51923782-288-k64653.jpg)
CZYTASZ
Panna Riddle ||HP|| ✓
FanfictionSzkolne czasy Toma Riddle'a. Prawdopodobnie wszyscy już wiemy, jak wyglądało jego tamtejsze życie... ale czy na pewno? Czy może nikt nie zapomniał o pewnych epizodach z życia Czarnego Pana? "Pannę Riddle" można nazwać inną, bądź dopełnioną histor...