Krew. Jeziora krwi. Niesamowity ból, jej przeraźliwy pisk.
- Gdzie ona jest?! Co się stało? Gdzie JA jestem?!
- Uspokój się, Tom. Padliście ofiarą bardzo niebezpiecznego zaklęcia. Z dziewczyną wszystko w porządku, chodź miała dużo głębsze i trudniejsze do wyleczenia rany niż ty.
- Proszę Pani, pragnę zauważyć, że w gruncie rzeczy nie dostałem odpowiedzi na żadno z moich pytań...
- Oh, Tom. - westchnęła. - Naprawdę musisz wszystko wiedzieć? No cóż... Ty i twoja przyjaciółka zostaliście zaatakowani. Oboje odnieśliście obrażenia po zaklęciu sectum sempra. Nie wiadomo jeszcze, kto chciał was skrzywdzić. Dyrekcja właśnie próbuje to ustalić...
Opadam z powrotem na poduszki. Jak ja mogłem do tego dopuścić?! W normalnych okolicznościach od razu wyczułbym, że jesteśmy śledzeni. Ale to z pewnością nie były "normalne okoliczności". Było tak blisko...
- Gdzie jest Cornelie? - pytam z przerażającym spokojem.
Pielęgniarka patrzy na mnie pytająco, dopiero po chwili widzę w jej oczach zrozumienie. Pewnie nie pamiętała jej imienia.
- A, tak. Ona... Cornelie...przyszedł po nią profesor Dumbledore. Powiedział, że musi bardzo pilnie z nią pomówić, więc wyleczyłam dziewczynę najszybciej jak mogłam i wypuściłam.Kiwam głową na znak, że może odejść. To mnie przerasta, nic nie rozumiem. Dumbledore? Czego on może chcieć od Nel? Oprócz tego, kto rzucił to zaklęcie? Nie dość, że nie mam choćby domysłów, kto mógłby to być, to też nigdy o Sectum Semprze nie słyszałem.
- Kiedy stąd wyjdę?
- Myślę, że jeszcze dziś wieczorem.
****
Wychodzę nareszcie z sali. Pierwszą moją myślą jest pójście do dormitorium, ale podejrzewam, że całą szkoła już wie o tym, co się stało, a ja nie mam ochoty na pytania. Automatycznie kieruję się do biblioteki, która przez pierwsze półrocze stała się moim drugim domem. Kiwam głową na bibliotekarkę i idę przed siebie, byle by bardziej się schować. Kto rzucił to cholerne zaklęcie? I dlaczego jestem takim debilem?! Raz, że powinienem obronić Nelie, a dwa - teraz powinienem przy niej być, pocieszać ją i to wszystko, co powinno się robić kiedy chce się zdobyć punkty u dziewczyny! Ale to wszystko dlatego, że jestem zwykłą szlamą. Nic nie wartą...
Przemieszczając się między labiryntem półek, nagle coś spada, może nie tuż przede mną, ale wystarczająco blisko, bym mógł zobaczyć, że książka jest bardzo stara i cienka. Podchodzę i podnoszę ją z podłogi. Tytuł brzmi... "Dziennik". Tylko "Dziennik"?! Merlinie, miałem nadzieję, że to jakieś przeznaczenie, że to coś, co dałoby mi odpowiedzi na te wszystkie nękające mnie pytania. Mam już odstawić dziennik na półkę, gdy zamieram w bezruchu. Nie wiem, jak długo szedłem. Rozpoznaję książki z działu Ksiąg Zakazanych. Nikt mnie nie złapał? Jeszcze raz spoglądam na niepozorną książeczkę.
"943 rok, pora zimowa
Gryffindor znów uważa, że to on wie wszystko najlepiej. Mam już powoli dosyć jego pychy. Spójrzmy prawdzie w oczy, nawet Helga ma więcej oleju w głowie od niego... Myśli, że wszystko mu się należy, bo on jest taki odważny, rycerski... Nie mogę znieść jego obecności. Nienawidzę go. Widzę, że Rowena też nie jest tym wszystkim zachwycona. Znając życie, niedługo przytępi Godrykowi ten jego ładny nosek. Niedługo będzie chciał się ogłosić dyrektorem Hogwartu, a nasze przyszłe domy na starcie zepchnąć na drugi tor. Bo on jest najlepszy, najsilniejszy! Ha! Co mu po ślepej odwadze, szybko zginie. Liczy się tak naprawdę spryt, zdolność do wykorzystywania każdej sytuacji... To ja powinienem być dyrektorem. To oczywiste. Ewentualnie ta Ravenclaw. Jest tak inteligentna... nigdy nie widziałem mądrzejszej i piękniejszej kobiety, niż ona. "
Nie mogę uwierzyć w to, co widzę. To niemożliwe. Nierealne. Absurdalne. A jednak...jest to ewidentnie dziennik... samego Slytherina. Na Merlina, dlaczego nikt go wcześniej nie znalazł! Spadł tak niedaleko mnie... może jednak cuda się zdarzają. Muszę jak najszybciej go przeczytać. A może... a jeśli to tylko podszywka? Jakiś debil nabazgrał to na szybko, odłożył i wkręca ciekawskich? Może jednak warto zaryzykować?
Ale... nie, to znaczy tak, muszę go zatrzymać. Skoro przez tyle lat (chyba) nikt nie zwrócił uwagi na tę książeczkę, to chyba najwyższy czas, by ktoś poznał jej historię. I tą osobą będę ja.
Może znajdę horkruksa...
Wkładam dziennik za pasek spodni i przykrywam szatą. Szybkim krokiem ruszam ku wyjściu (oczywiście tą samą drogą, którą trafiłem do tego błogosławionego działu) i opuszczam bibliotekę.
Hej! Jestem pod wrażeniem, ostatni rozdział ma 41 wyświetleń! Takiej liczby już dawno tu nie widziałam. Dobijemy 50? Liczę na was! Jeśli przeczytałeś/aś i spodobał Ci sie rozdział - gwiazdkuj! Jeśli chciałbyś/ałabyś lepiej wyrazic swoje zdanie lub uwagi - komentuj!
Wiem, że rozdział jest bardzo krótki. Ale myślę, że na przerwie świątecznej będę miała dużo czasu na pisanie, więc akcja pójdzie baaardzo do przodu, nawet nie macie pojęcia, co dla was szykuję!
Dziękuję ślicznie za przeczytanie i wesołych, kolorowych i cudownych świąt misiaki! ♡
CZYTASZ
Panna Riddle ||HP|| ✓
FanficSzkolne czasy Toma Riddle'a. Prawdopodobnie wszyscy już wiemy, jak wyglądało jego tamtejsze życie... ale czy na pewno? Czy może nikt nie zapomniał o pewnych epizodach z życia Czarnego Pana? "Pannę Riddle" można nazwać inną, bądź dopełnioną histor...