1.

1.9K 58 8
                                    

Patricia

Kilka dni temu zaczął się rok szkolny. Wczoraj rano na śniadaniu Mick powiedział nam, że wyjeżdża z rodziną do Australii. Mara strasznie się załamała tą wiadomością. Ja i reszta dziewczyn próbujemy ją jakoś pocieszyć ale nam to nie wychodzi. Jutro Mick wyjeżdża, a za dwa dni przyjeżdża na jego miejsce jakiś nowy. I to w dodatku Amerykanin. Już gorzej być nie może.

- Dobra jutro Mick wyjeżdża, a my musimy przygotować mu imprezę - oznajmiła Joy wchodząc do pokoju.

- I co ja mam do tego? - zapytałam znudzona

- Pomagasz nam - stwierdziła Amber, która również weszła do pokoju a za nią Nina.

- To tak. Fabian weźmie go do kina. Alfie pójdzie z nimi - odparła Joy. - A reszta zajmie się dekoracjami - dodała. Następnego dnia wstałam o 7 rano. Poszłam do łazienki biorąc przy okazji swoje ciuchy. Ubrałam na siebie granatowe rurki, czarną bluzkę i moje ulubione koturny. Wróciłam do pokoju już ubrana. Joy i Mara nie spały tylko siedziały na swoich łóżkach. Kiedy ja weszłam Mara wstała i wyszła z pokoju do łazienki. Później to samo zrobiła Joy. Kiedy już byłyśmy ubrane zeszłyśmy na śniadanie. Byli już wszyscy. Po śniadaniu Fabian, Alfie i Mick wyszli do kina, a my zaczęliśmy przygotowania. Po jakiś 3 godzinach skończyliśmy. Akurat ktoś wszedł do domu. Po chwili w salonie zjawili się Fabian, Mick i Alfie.

- Niespodzianka - krzyknęliśmy wszyscy razem.

- Wiecie, że nie musieliście? - zapytał

- Ale chcieliśmy - zaprotestowała Amber. Zaczęliśmy się bawić. Niestety po dwóch godzinach pod dom podjechała taksówka. Wszyscy się z nim pożegnaliśmy po czym on wyszedł.

- Maro będzie dobrze - pocieszyła ją Mercer.

- Właśnie - dodałam. Po chwili wszyscy rozeszliśmy się do pokoi i siedzieliśmy w nich aż do kolacji. Kiedy jedliśmy do jadalni wszedł stary zgred.

- Jutro jak wiecie przyjeżdża nowy bachor... to znaczy uczeń - poprawił się szybko. - Wprowadzicie go w zasady tego domu i oprowadzicie bo mnie nie będzie od jutra przez tydzień gdyż muszę wyjechać coś załatwić - dopowiedział.

- Dobrze - burknęliśmy.

- A do mojego gabinetu macie zakaz wchodzenia - podniósł głos. - Aha i jeśli coś się znowu stanie z tym domem... cóż wiecie co was czeka - wyszedł z pomieszczenia.

- Wiecie co was czeka - przedrzeźniał go Jerome.

- Stary gbur wyjeżdża na tydzień - wszyscy zaczęliśmy tańczyć jakiś dziwny taniec.

- Gwiazdki - śmiała się z nas Trudy.

- No co? Nie będzie szpilki, żadnych zakazów, a jak przyjedzie nowy to nie będzie gadał po raz kolejny o zasadach tego domu - wyliczałam. - Raj przez tydzień - dopowiedziałam.

Następny dzień. Lekcja historii.

5 minut temu zaczęła się lekcja. W klasie nie było tylko Niny, Fabiana i Amber...

- Gdzie oni są? - szepnęłam do Alfie'go

- Nie wiem.. Mieli tylko iść sprawdzić coś u Victora - odszepnął.

- Oby nikt ich nie przyłapał - dodałam cicho.

- Patricia i Alfie przeszkadzam wam? - spytał Jason

- Przepraszamy - mruknęliśmy. Do sali wbiegła trójka moich przyjaciół.

- Przepraszamy za spóźnienie - zwrócili się do nauczyciela.

- Siadajcie - westchnął. - Wróćmy do lekcji - dodał kiedy oni usiedli. Do końca zajęć przynudzał o Starożytnej Grecji. Na przerwie siedziałam w sali teatralnej na jednej z kanap kiedy wszedł Sweet z jakimś chłopakiem.

- A tutaj jest sala teatralna. Odbywają się tu zajęcia lub uczniowie przesiadują tu na przerwach - oznajmił z uśmiechem. - O Patricia - zauważył mnie.

- Dzień dobry - przywitałam się wstając. Zabrałam torbę i już chciałam wyjść ale on mnie zatrzymał.

- Poczekaj Patricio - zawołał.

- Tak? - spojrzałam na dyrka

- To jest Eddie Miller nowy uczeń. Będzie mieszkał w domu Anubisa - przedstawił go(zdjęcie w mediach).

- Niech zgadnę kolejny Amerykanin, który nasz kraj kojarzy tylko i wyłącznie z Harry'm Potter'em? - zakpiłam

- Panno Williamson - upomniał mnie.

- Wie pan jaka jestem - broniłam się.

- Do mojego gabinetu już - rozkazał.

- Trzeci raz w ciągu tygodnia? - jęknęłam

- Natychmiast - ja tylko przewróciłam oczami i poszłam do jego gabinetu. Usiadłam na krześle i czekałam na niego. Przyszedł po kilku minutach. - Co ja mam z tobą zrobić? - westchnął

- Proszę mnie dać do kozy i tyle - wzruszyłam ramionami.

- Nie. Zamiast tego będziesz w szkolnej gazetce - odparł.

- Że co? - pisnęłam

- Tutaj masz papier i daj go pani Andrews - podał mi jakąś kartkę papieru. - Możesz iść - dodał a ja wyszłam z jego gabinetu i poszłam na francuski.

- Przepraszam za spóźnienie byłam u dyrektora - powiedziałam do niej.

- Zdziwieniem to to nie jest - przyznała.

- Tak czy inaczej pan Sweet jako karę kazał mi zapisać się do gazetki szkolnej - westchnęłam i dałam jej kartkę.

- Uuu.. Trixie będzie w gazetce - zaśmiali się leszcze.

- Siadaj - posłusznie usiadłam obok Amber.

- I co? Macie coś? - spojrzałam na nią

- Nic - westchnęła.

___________

wybaczcie mi za to badziewie ale zaczęłam to pisać dwa lata temu i nie miałam takiego doświadczenia więc nie zwracajcie uwagi na drobne błędy ok?

jeśli chcecie zdjęcie wszystkich postaci to dajcie znać a dodam :)


Peddie - moja wersja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz