5.

759 39 10
                                    

Rano. Śniadanie.

- Alfie to jest obrzydliwe - jęknęła Mara widząc jak czarnoskóry pochłania na raz trzy naleśniki.

- Co? - zapytał z pełną buzią. Do jadalni wszedł Eddie razem z Jerome'm.

- Alfie zostawiłbyś coś dla innych co? - spytał blondyn

- Pat wszystko ok? - zaniepokoiła się Joy

- Jasne wszystko ok - skłamałam. Do pomieszczenia weszli Nina, Amber i Fabian.

- Pat - zaczęła ta pierwsza ale ja wstałam i szybko wyszłam.

- Patricia - zawołały obie i chyba za mną wybiegły.

- Nie mam ochoty z wami rozmawiać. Takie z was przyjaciółki, że nie chciałyście ze mną iść. Wielkie dzięki - burknęłam i poszłam do pokoju po torbę. Wzięłam jeszcze telefon z szafki nocnej i zeszłam na dół. Od razu wyszłam z domu i skierowałam się do szkoły. Kiedy tylko do niej weszłam ruszyłam do szafki. Wrzuciłam tam niepotrzebne książki i wróciłam się w stronę klasy. Usiadłam w pierwszej lepszej ławce i zaczęłam bawić się telefonem.

- Co jest? - nagle nad moją ławką nachylił się Miller

- Czego chcesz? - warknęłam

- Niczego - odpowiedział a ja na niego spojrzałam. - Dobra... Co to była za książka? - spytał

- Słuchaj to nie twoja sprawa ok? - zdenerwowałam się

- I tak się dowiem - mruknął i usiadł w ławce za mną. Do klasy weszła Sibuna. Nie patrzyłam na nich tylko na ekran komórki.

- Trixie - podeszli do mnie.

- Nie odzywajcie się do mnie co? Przyjaciele od siedmiu boleści - westchnęłam. Alfie i Fabian poszli do ławek a dziewczyny zostały.

- Pat przepraszamy ale uznałyśmy, że nie warto ryzykować - tłumaczyła Amber.

- Właśnie wy uznałyście. Ja to już nie muszę nic mówić bo wy wszystko ustalacie - oskarżyłam je. Nina nic nie powiedziała tylko usiadła obok Fabiana. Blondynka natomiast usiadła obok mnie.

- Pat nie gniewaj się na mnie proszę cię - westchnęła.

- Daj ty mi spokój. Cała wasza czwórka niech da mi spokój - syknęłam i zabrałam rzeczy po czym przeniosłam się do ławki gdzie siedział Eddie.

- Wow chwila co ty robisz? - zdziwił się

- Wolę siedzieć z tobą niż z Amber - mruknęłam.

- A wczoraj jeszcze takie przyjaciółeczki - szepnął.

- Zamknij się - rozkazałam mu.

- Dobra nic nie mówię - bronił się.

- Czyli wolisz siedzieć z nim niż ze mną? - upewniała się Amber odwracając w naszą stronę

- A jak myślisz? W sumie sama może podejmij tą decyzję. Ja w końcu własnego zdania mieć nie mogę - wkurzona wzięłam torbę i skierowałam się do wyjścia.

- Ty dokąd? - zawołał za mną Miller

- Jak najdalej - stwierdziłam i wyszłam z klasy a później ze szkoły. Skierowałam się w stronę lasu. Przez cały czas szłam przed siebie. W końcu doszłam do wypalonego drzewa. Usiadłam na jednym z pni. Nagle usłyszałam jakby łamaną gałąź. Natychmiast się odwróciłam ale nikogo nie zobaczyłam. Wstałam i podeszłam do drzewa. - Co ty tu robisz? - wydarłam się na Eddie'go kiedy go zauważyłam

- Spaceruje sobie - odpowiedział.

- Taa jasne - prychnęłam i wróciłam na miejsce.

- Po co ty tu przyszłaś? - spojrzał na mnie podchodząc bliżej

- Bo wolę siedzieć tutaj niż na lekcji - odparłam.

- To wiele tłumaczy - oznajmił z sarkazmem w głosie.

- Skończ z tym sarkazmem co? - syknęłam

- Nieźle cię ktoś wkurzył - przyznał siadając obok mnie.

- Tak. Ty - spojrzałam na niego.

- Jasne - mruknął. - Czemu nie chciałaś gadać z Niną i Amber?

- To moje sprawy dobra?

- Dobra już dobra - bronił się. - Ty wiesz, że mamy ze Sweet'em? - spytał nagle

- I?

- Jak się dowie, że zwialiśmy to oberwie nam się - stwierdził.

- Boisz się go - zaśmiałam się.

- Nie - zaprzeczył.

- Boisz się Sweet'a - zawołałam nadal w śmiechu.

- Wcale, że nie. Nikogo się nie boję - zaprotestował.

- Masz na włosach pająka - zażartowałam a on wstał i zaczął strzepywać z włosów nie istniejącego pająka. Ja tylko się śmiałam obserwując go.

- Nie miałem go co nie?

- Nie - zaprzeczyłam. - Boisz się Sweet'a i pająków.

- Sweet'a się nie boję a jeśli chodzi o pająki to kurde włosy układałem pół godziny i dziękuje za taki interes - powiedział.

- Jesteś na maksa dziwny.

- A ty to co?

- Nawet Jerome nie spędza tyle czasu na układaniu grzywki a wiesz mi wiem ile spędza bo znam go długo - kiwnęłam głową. - Możesz mi współczuć bo wolałabym go tyle nie znać - dodałam.

- Ty wiesz co on wczoraj mówił? - zapytał

- Co? - zaciekawiłam się

- Że jeśli się kłócisz z jakimś chłopakiem cały czas to on ci się podoba - odpowiedział.

- Co? On tak powiedział? - pisnęłam - Ja go zabiję - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

- Wow spokojnie ruda - uspokajał mnie.

- Odezwał się typowy blondyn - parsknęłam.

- Ja typowy blondyn? Błagam cię nie żartuj co - śmiał się.

- Udawany typ Bad Boy'a - szepnęłam do niego.

- Przegięłaś - stwierdził.

- Ja tak nie uważam - uśmiechnęłam się.

- Masz 3 sekundy życia - odparł.

- Co? - nie wiedziałam o co mu chodzi

- 1...2...3 - nagle rzucił się na mnie i zaczął łaskotać.

- Nie, zostaw mnie - krzyknęłam przez śmiech.

- Ja typowym blondynem nie jestem a ty nie jesteś rudą zołzą. Stoi taki układ? - nachylił się nade mną

- Stoi - jęknęłam a on pomógł mi wstać. - Nie cierpię cię - dopowiedziałam.

- Nawzajem - zaśmiał się. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.

- Co jest Joy? - spytałam

- Gdzie ty jesteś? Sweet wściekł się, że nie było cię na lekcji... i Eddie'go - przyznała.

- Ja musiałam się przejść a Eddie.. pewnie w domu siedzi.. Z resztą nie obchodzi mnie ten skunks - stwierdziłam a Amerykanin na mnie spojrzał

- Dobra ale radzę ci wrócić na drugą lekcje bo powiedział, że jak cię nie będzie dzwoni do twoich rodziców.

- Nie tylko nie to - westchnęłam.

- To wracaj. Masz 10 minut - rozłączyła się.

- Co jest? - zapytał

- Musze wracać inaczej dyrek zadzwoni do starych - jęknęłam. Wzięłam torbę i wstałam z miejsca. Miller zrobił to samo i skierowaliśmy się w drogę powrotną do szkoły.

_____________

może być? ciekawe czy komuś wgl się to podoba ;/

mam pomysł... każdy ale to KAŻDY kto to przeczyta niech skomentuje ok? bd wiedziała czy jest sens to pisać xd

Peddie - moja wersja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz