Eddie
Wróciliśmy na salę.
- To ja ciebie porywam - oznajmiła Millington i pociągnęła rudą w stronę jednego ze stołów.
- Ja idę - odparła Joy i poszła do Justina.
- Eddie chodź - poprosił Alfie a ja westchnąłem i poszedłem za nim.
- Żarłoku może starczy co? - zaśmiałem się widząc jak je ciastka
- Nie - zaprzeczył i jadł dalej. Rozejrzałem się po sali. Wzrok zatrzymałem na Amber i Patrici.
- Twoja dziewczyna męczy twoją przyjaciółkę - zaśmiałem się.
- Co? - podniósł głowę i na mnie spojrzał
- Wytrzyj się i idź do Amber co? - zaproponowałem
- Dobra - mruknął po czym poszedł do swojej dziewczyny.
- Mam jej dosyć - westchnęła gaduła podchodząc do mnie.
- Czemu? - śmiałem się
- Weź spróbuj odpowiadać na jej pytania jakim cudem namówiłam Joy do pogadania z Justin'em - burknęła.
- Właśnie jak ty to zrobiłaś? - spytałem
- Uhg... - zdenerwowała się.
- Spokojnie. Żartowałem.
- Bałwan z ciebie wiesz?
- Zatańczysz z tym bałwanem? - podszedłem bliżej niej
- Co? - wydukała zdziwiona
- Wyraźnie mówię nie? - zapytałem retorycznie
- Yy... Ja... Muszę gdzieś iść. Cześć - szybko wyszła z sali.
- A ona gdzie poszła? - zaciekawił się Jerome podchodząc z Marą
- A bo ja wiem?! - mruknąłem - Zaraz wracam - wyszedłem z sali a później ze szkoły.
- Po co do mnie dzwonisz? - usłyszałem głos Patrici i zobaczyłem ją obok jednej z ławek - Nagle sobie o mnie przypomniałaś tak? - z tonu jej głosu wnioskuje, że jest zdenerwowana - Nigdy się mną nie interesowałaś więc przestałam uważać cię za matkę - przyznała. - Właśnie Piper. Ona zawsze była dla ciebie ważniejsza. Mi nawet głupich życzeń na urodziny nie złożyłaś - odparła z pretensją. - Dobra nie mam ochoty z tobą dłużej gadać - odsunęła słuchawkę od ucha i usiadła na ławce. Podszedłem do niej.
- Wszystko ok? - spytałem a ona na mnie spojrzała
- Ty mnie śledzisz? - zapytała
- Nie.
- To jakim cudem za każdym razem jak gdzieś idę to leziesz za mną?
- Przypadek - zaprotestowałem.
- Akurat - burknęła a ja usiadłem obok niej.
- Na pewno wszystko ok? - upewniałem się
- Taa - szepnęła.
- Nie wygląda na to ale nic nie mówię - przyznałem.
- Co wy tu robicie? - podszedł do nas Victor
- Siedzimy... Jesteś już tak stary, że oślepłeś? - dziewczyna na niego spojrzała a ja o mało nie wybuchłem śmiechem
- Chyba żartujesz nie jestem stary. Mam 47 lat - zaprotestował.
- Jeśli się twój wiek podzieli przez 3 - syknęła.
- Do środka - rozkazał a my wstaliśmy i wróciliśmy do szkoły.
CZYTASZ
Peddie - moja wersja ✔
Fanficmoja własna wersja historii Peddie - pary z serialu Tajemnice Domu Anubisa <3 zapraszam do czytania :)