11.

586 28 3
                                    

Następny dzień. Obiad.
- Gwiazdki - zaczęła Rehman wchodząc do jadalni.
- Tak? - spojrzeliśmy na nią
- Za dwa dni przyjedzie nowa uczennica... jak ona miała na imię - zastanawiała się. - O właśnie Lucy Bell - dopowiedziała.
- Czekaj Trudy jak? - spytał Eddie
- Lucy Bell - powtórzyła.
- To jakieś żarty - westchnął.
- Znasz ją? - zdziwiła się Amb's
- Aż za dobrze - odparł.
- Czyli? - spojrzeliśmy na niego
- Nie ważne - pokręcił głową.
- Edziu przed przyjaciółmi masz tajemnice? Nie ładnie - zażartował Jerry a my się zaśmialiśmy.
- Ale Trudy ta nowa uczennica będzie za Ninę? - zapytała Mara
- Nie ona nie jest za Ninę.. Po prostu wcześniej nie mogła przyjechać z powodów rodzinnych więc przyjeżdża za dwa dni - wytłumaczyła.
- Czekaj skoro ty ją znasz to jest z Ameryki? - spojrzałam na Miller'a
- Szybka jesteś - zakpił.
- Jeszcze jedno słowo a po tobie - ostrzegłam go a on podniósł ręce do góry w geście obronnym. - Kurde kolejna Amerykanka... ledwo do niego się przyzwyczaiłam - wskazałam na chłopaka.
- Wielkie dzięki - burknął z sarkazmem.
- Prawdę mówię - wzruszyłam ramionami.
- Te wasze kłótnie powoli mnie dobijają - odezwała się blondynka.
- To ta nowa będzie miała pokój z nami - przyznała Mercer wskazując na siebie i Jaffray.
- Na to wygląda - dodała.
- Nie wiem jak wy ale mi jakoś się nie chce oglądać filmów.. Idę się przejść - wstałam z krzesła ale Millington pociągnęła mnie za rękę abym usiadła.
- Nie idziesz sama - przypomniał mi Fab's.
- Dalej niż do ogrodu nie pójdę - westchnęłam.
- Ale pocieszenie - mruknął Lewis.
- Pa - wstałam i wyszłam zanim moi przyjaciele mnie powstrzymali. Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę ogrodu. Usiadłam na jednej z ławek. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Niny. Odebrała po paru sygnałach.
- Halo? - usłyszałam jej głos po drugiej stronie
- Cześć.. doleciałaś? - zapytałam
- Tak wylądowałam z rana - odparła.
- I jak twoja babcia?
- Lekarze mówią, że jeden z sąsiadów zauważył ją jak zemdlała i natychmiast wezwał karetkę.. Na razie nie jest nic pewnego co z nią ale strasznie się o nią boję.
- Nie martw się. Na pewno wszystko będzie dobrze - zapewniłam ją.
- Mam nadzieję - szepnęła. - A co tam u was?
- A nic ciekawego.. Przyjeżdża jakaś nowa, która miała przyjechać na początku ale miała problemy rodzinne - westchnęłam.
- Niech zgadnę... narzekasz bo to Amerykanka? - zaśmiała się
- Tak - potwierdziłam również się śmiejąc.
- Pat ja kończę.. lekarz mnie woła - przyznała.
- Ok. Zadzwoń jak będziesz coś wiedzieć.
- Dobra. Pa - rozłączyłyśmy się w tym samym czasie.
- Co robisz? - usłyszałam nagle koło ucha i natychmiastowo się odwróciłam. Za mną stał Eddie.
- Bałwanie wystraszyłeś mnie - walnęłam go w ramię jak tylko usiadł obok mnie.
- Ciebie? Co to jakiś żart? Ukryta kamera czy co? - zaśmiał się
- Bardzo śmieszne - mruknęłam.
- Ej od wczoraj masz taki ponury humor, że nawet hipisów byś zaraziła - oznajmił śmiejąc się.
- Nie mam nastroju do żartów jeśli byś nie zauważył - powiedziałam.
- Próbowałem cię rozśmieszyć ale jak nie to nie - wzruszył ramionami. Przez chwile żadne z nas się nie odzywało. - Fajnie ci się ze mną tańczyło? - zapytał nagle
- Nawet.
- Nawet?
- Nawet - potwierdziłam.
- Nie taką odpowiedź chciałem usłyszeć - westchnął.
- Jak na pierwszy raz może być - uśmiechnęłam się.
- To lepsze - odwzajemnił gest.
- To powiesz skąd znasz tą dziewczynę? - spytałam
- Dobra - poddał się. - To moja kuzynka. Siostrzenica mojej mamy. Zdziwiłem się kiedy usłyszałem, że będzie tu chodzić bo nic mi nie wspominała co jest dziwne bo gada nawet więcej od ciebie gaduło - lekko pchnął mnie ramieniem.
- Dzięki za szczerość - prychnęłam.
- Taka prawda.. Ty gadasz dużo ale ona... jeszcze więcej - powiedział. W pewnej chwili poczułam jakby ktoś mnie obserwował. Szybko się rozejrzałam a w krzakach zauważyłam jakąś postać.
- Chodź do domu - pociągnęłam go za rękę wstając.
- Czemu? - zdziwił się
- Po prostu chodź i nie zadawaj pytań - poprosiłam. Po chwili byliśmy już w Anubisie. Weszłam do salonu i wyjrzałam przez okno. Nie było tam już Rufus'a więc pewnie poszedł.
- Zachowujesz się dziwniej niż zwykle - skomentował.
- Macie dyżur - przypomniała nam Trudy.
- Idziemy - poszliśmy do kuchni i wykonaliśmy dane zadania. Zaraz po tym wróciłam do pokoju.
- Sorki, że was nie słucham - przyznałam.
- Spotkałaś go? - przeraziła się
- Na szczęście nie ale widziałam go w krzakach jak stał i mnie obserwował. Gdyby nie to, że Eddie był ze mną to by do mnie podszedł - powiedziałam.
- Chwila Eddie był z tobą? - pisnęła
- Pewnie za mną polazł - wyjaśniłam.
- Podobasz mu się - uśmiechnęła się siadając obok mnie na łóżku.
- Amb's zwariowałaś już na maksa - zaśmiałam się
- Oj bo cię kocham i chcę abyś miała wreszcie chłopaka - przytuliła mnie. Do pokoju ktoś zapukał a po chwili weszli Fabian i Alfie.
- Możemy? - spytali
- Jasne - zgodziłyśmy się.
- To co? Kiedy idziemy czegoś szukać? - zaciekawił się Lewis
- Dzisiaj. Victor cały dzień siedzi w gabinecie i coś robi więc pewnie nie wyjdzie stamtąd - odparł brunet.
- Oby nas nie przyłapał - stwierdziła blondynka.

Peddie - moja wersja ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz