Pierwszy

72 2 2
                                    

Zaczynam się pakować, jestem już zmęczona tym wszystkim że nawet nie mam na to najmniejszej ochoty.
Ale z jednej strony spotkam Nasha i Camerona, których nie widziałam przez dziewięć bitych lat.

Najciekawsze jest to jak i czy w ogóle się zmienili.

Moja podróżowa torba ląduje na podłodze mojego kremowego pokoju, tuż przy szafie.

Pakuje do niej znaczną ilość spodni, spodenek, koszulek i podkoszulków. Potem pakuję bieliznę, kosmetyki oraz kilka par butów.

Oczywiście, rodzice kazali nam się spakować już teraz, gdzie lot mamy dopiero jutro popołudniu.
Michael w ogóle nie przeją się tym że ma wyjechać na.... No właśnie. Nawet nie podali nam ile dni tam będziemy.

Do mojego czarnego, skórzanego plecaka pakuję Power Bank'a, Słuchawki, Książkę, Wode gazowaną, której w domu mamy mnóstwo, ładowarkę oraz portfel.

Tato powiedział że lot Londyn - Sydney trwa około 22 godzin. Nie wiem czy tyle wytrzymam z bratem, który ma dwanaście lat i jest bardzo ruchliwy.

- Hej, Hailey? - Wchodzi mój blond włosy braciszek do pokoju i siada na moje dwuosobowe łóżko.

-Co chcesz? - Nie przestaje pakować rzeczy.

- Czy my jedziemy do tych chłopców, których oglądasz na telewizorze? - Staję i patrze się na bransoletkę, która jest na moim prawym nadgarstku.

-No. A co? - Odpowiadam, siadając na walizkę by ja zamknąć.

- Nic, po prostu ich nie znam. - I wyszedł. To prawda, Mike był za mały by się z nami bawić. Miał trzy lata, nie rozumiał istoty "małżeństwa Nasha i Hailey" ani tego że Cameron był naszym synem.

Czasami wkurza mnie to że nasi rodzice chcą żebyśmy prowadzili tak jakby koczowniczy tryb życia. No bo patrząc na to z perspektywy osoby trzeciej, nasi rodzice chcą nas się pozbyć. Ale na prawde jest tak, że oni jadą podpisywać różne papierki po to, aby firma Grier Corporation Przynosiła większe zyski i była dostępna we wszystkich krajach.

Cieszę się że po tylu latach, zobaczę "mojego męża" Nasha i "naszego syna" Camerona. To nie jest tak że się nie denerwuje, ręce drżą mi cały czas. W końcu Nash i Cameron byli ode mnie starsi.
No i nadal są.

Tylko teraz nie wiem ile jest między nami różnicy.

-Hay?- Słyszę damski, dobrze znany mi głos mamy.

- Tak mamo? - Dosuwam zapięcie odstawiając walizkę pod komodę.

- Zmieniają się nam plany... - Blondynka, przebrana teraz w ciemne rurki, szarą koszulkę na ramiączkach i pomarańczowa, damska marynarkę opiera się o futrynę.

- Jak to? - Podnoszę wysoko brwi tak, że pewnie pojawiają mi się zmarszczki.

- Lecimy dzisiaj w nocy. - Kobieto, jest dwudziesta trzecia a ty mi mówisz dopiero teraz?!

- W nocy? A tak dokładniej? - Prawie piszczę, Oni nie moga nam tego robić! Dopiero co zaczęły się wakacje a oni ani jednej chwili nie spędzili ich z nami.

- Za dwie godziny, wyjeżdżamy za półtorej. - Całuje mnie w czoło i wychodzi.

Dobra, tego sie nie spodziewałam.

***

-" Pasażerowie Lotu Heathrow-Sydney Proszeni są o udanie się do Wyjścia numer 3. " - Odzywa się informatorka całego lotniska.

-Nie nawidzę lotnisk. - Mruczę pod nosem.

- To nasz lot. - Odzywa się Jackob, słuchając po raz drugi informatorki i ilustrując bilety.

Kids Dreams|| N.G plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz