Szósty

41 2 0
                                    

- Hay... - Coś krczowo trzyma mnie za ramie.

- Coo... - Przeciągam, chowając głowę w poduszkę. Ale zamiast poduszki, natrafiam na ciepłą skórę.
Wtedy otwieram oczy i natrafiam na niebieskie spojrzenie Camerona.

- Moi rodzice zaraz będą, a babcia się o ciebie martwi. - Mówi, a ja kładę się znowu na jego klatkę piersiową i obrysowuje widoczne mięśnie. Pod moim dotykiem lekko drga. - Odprowadzę cię do babci a jutro, z samego rana do nas się wprowadzisz. - Siadam, przeciągam się i przeczesuje palcami włosy.

- Okej... - Jeszcze zaspana wstaję z łóżka, zabieram brudne naczynia i kładę je do zlewu.

- Trochę się nam przysnęło. - Mówi, drapiąc się po głowie. Jego brązowe włosy nie są już mokre, a wręcz przeciwnie - suche i roztrzepane.

- Trochę? Czyli ile? - Pytam zakładając swoje buty.

- Jest 21. - Uśmiecha się. Widok zaspanego Camerona, uśmiechającego się porusza moje serce.

- Oh.. - Szepczę, zabierając kilka siatek.

- Czekaj Hay, zaraz ci pomogę. - Mówi i znika mi z oczu. Nie maluje mi się widok mnie z dziesięcioma siatkami. Nie wiem jak zareaguje mama, gdy zobaczy ile dzisiaj wydałam.

Po chwili widzę Camerona, ubranego w granatową bluzę i czarne rurki.
Zakłada kaptur na koniec głowy tak, by grzywka spod kaptura była widoczna.

Zabiera wszystkie siatki, nie pytając się mnie o zgode i wychodzimy.

Podaje mi klucze, wtedy ja zamykam i oboje kierujemy się do domu obok.

- Dlaczego Twoi rodzice tak późno wracają do domu? - Bawię się kluczami na których jest zawieszka z imieniem bruneta.

- Z tego samego powodu co twoi. - Uśmiecha się lekko.
Dochodzimy do domu siwowłosej kobiety, która od przekroczenia furtki obesrwuje nas w drzwiach.

- Gdzieś ty się podziewała Hailey? - Śmieje się niebieskooka.

- Byłam na zakupach z Cameronem. - Mówię, zabierając od niego siatki ale zostawiając w jego rękach trzy.

- A to? - Pyta się podnosząc torby do góry.

- A to dla Ciebie mój mały prezent. Nie wiem czy Ci się spodoba ale to za te wszystkie lata. - Mówię, patrząc mu się w oczy.

Babcia zniknęła kilka minut wcześniej z połową toreb.

Jego oczy błyszczą, patrząc w moje szare.

- Ale... Kiedy... Ja przecież...

- Kiedy siedziałeś przed przymierzalniami, ja wybrałam kilka i kupiłam, a potem jak wychodziliśmy, po prostu je zabierałam. - Uśmiecham się chytrze. Widze jak Cameron chce coś powiedzieć. - Nie dziękuj. Wiem że cie na wszystko stać, ale sama chciałam ci coś kupić. - Uśmiecham się niewinnie.

Brunet jak gdyby nigdy nic przytula się do mnie, co oczywiście odwzajemniam.

- Twoi rodzice podjechali. - Szepczę mu na ucho, patrząc na jego podjazd.

Niebieskooki powoli odrywa się ode mnie, co wykorzystuję i gdy patrzy w stronę domu - staję na palcach i daję mu całusa w policzek.

- Dobranoc. - Uśmiecham się i spod drzwi zabieram ostatnie siatki.

- Dobranoc. - Odpowiada szeptem.

***

Jestem już w swoim pokoju gościnnym.
Rozpakowuje rzeczy, które dzisiaj kupiłam. Gdy wróciłam do pokoju, siatki, które babcia zabrała były na łóżku, na którym spał jeszcze kilkanaście godzin temu Michael.

Kids Dreams|| N.G plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz