Piąty

45 2 0
                                    

- Chodź tutaj jeszcze! - Ciągnę załadowanego Camerona do sklepu Yäs.

- Nie Hailey! Boże, dlaczego ja się zgodziłem?! - Histeruje Cameron.

Zatrzymuję się i stoję na przeciwko jego z uniesioną brwią.

- Wiesz co? Nie musiałeś się zgadzać. Mogłam pójść sama chociaż ja nie...

- Dobra, dobra. - Przykłada mi dłoń na usta. - Zgodziłem się bo mnie poprosiłaś i jesteś moją siostrą. - Śmieje się Cam.

- Dzięki. - Odwracam sie do niego tyłem udając cholernie złą a tak naprawdę w głębi chcę wybuchnąć śmiechem.

- Ej Hailey! - Woła, będąc troche dalej. Nie reaguje a wtedy słyszę szybkie kroki i po chwili czuję kogoś obecność za sobą. - Nie uciekaj ode mnie. - Szepcze mi do ucha, dotykając moich bioder. Troszkę się skrępowałam, ale ignoruje to i odwracam się do niego z uśmiechem, kładąc na jego klatke piersiową swoje ręce.

- A czy ja uciekam? - Uśmiecham się przegryzając mimowolnie wargę.

- Nie rób tak. - Mówi i wolnym kciukiem wyciąga ją zpomiędzy moich zębów.

Czuje jak się czerwienie dlatego wchodzę do kolejnego sklepu nie patrząc na nazwę.
Akurat trafiłam do Famouse*.

Uśmiecham się do siebie, ponieważ przyda mi się kilka sukienek i spódnic.

- To ja czekam na kanapach. - Mówi brunet i kieruje się przed przebieralnie.

***

- Nie wiem po co ci kilka odcieni tej samej spódnicy. - Zrzędzi niebieskooki.

- Słoneczko... - Mówię jak najbardziej słodko. - ... wy, faceci się nie znacie. One nie są takie same. - Biorę cztery siatki z Famousa, zabieram też z dwie siatki od Camerona.

- Fakt, nie znamy się. Ale za to wy nie znacie się na samochodach. - Mówi dumnie.

- Niektóre dziewczyny się znają! - Piszczę, śmiejąc się w jakiej on rzeczywistości żyje.

- Niech ci będzie. - Wychodzimy z galerii. Kierujemy się do postoju taksówek.

Wsiadam na przód, a Cameron z tyłu w towarzystwie siatek.

- Poproszę na Homiley 159*. - Mówi Cam.

Jedziemy w ciszy, dopóki starzec z siwą brodą do klatki piersiowej nie zaczyna tematu.

- Jak spędzacie wakacje? - Miły człowiek.

- Dopiero tu przyjechałam... - Mówię.

- To masz dużo do zwiedzenia. Polecam nasz park, jest przepiękny. - Uśmiecha się, pokazują mu się zmarszczki przy oczach.

- Na pewno zajrzymy. - Uśmiecham się do taksówkarza. Obracam głowę w tył i spoglądam na Camerona, który uśmiecha się do mnie ciepło.

- Miło patrzy się na takie zakochane pary... - Wzdycha męszczyzna. Na jego słowa, moje oczy poszerzają swoje rozmiary pięć razy.

- Ale my... - Zaczyna brunet z tyłu.

- Dziękujemy. - Odpowiadam za niego. Starszych ludzi nie da sie przekonać, oni zawsze maja swoje racje i na swoim postawią.

Reszte drogi jedziemy w ciszy.
Gdy docieramy pod dom, zaczynam wyciągać pieniądze.

- Prosze. - Pomiedzy zagłówkami pojawia sie dłoń Camerona z pieniędzmi.
Starzec wydaje reszte a wtedy wychodzimy.

Kids Dreams|| N.G plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz