Rozdział 35

190 18 0
                                    

Nie miałam pojecia co dzieje sie wokół mnie. Al mierzył króla morderczym spojrzeniem, a ten sprawial wrażenie wręcz znudzonego, jednak w jego oczach blyszczła iskierka ciekawości.

- Witamy spowrotem w naszych skromnych progach - Odezwał sie w końcu władca z obrzydliwe słodkim tonem.

-Wolałbym zginąć niż wrócić tutaj - Syknął Al, jego szczęki były tak zaciśnięte, że ledwo co wydobył się z nich dźwięk.

-To się da załatwić - Król Klasnął a zza rogu wyszło dwóch żołnierzy.

-Nie! - Krzyknęłam przerażona - Nie waż się go tknąć!

Król powoli przeniósł swe spojrzenie na mnie.

-Widzę moja droga, że twój przyjaciel nie wyjawił ci całej prawdy o sobie, według mnie śmierć jest dla niego najlepszym rozwiązaniem. Ale nie możemy przecież lekceważyć prośby naszego gościa - To mówiąc odwrócił się do strażników i gestem nakazał im odejście.

-Wracając do was, moi mili - Uśmiechnął się ukazując obrzydliwe zęby - Samaro, udasz się teraz do swojej komnaty, wypoczniesz tam w komfortach godnych królowej - Spojrzał na ledwo powstrzymującego się od naskoczenia na króla Ala - My musimy jeszcze trochę porozmawiać.

Nagle czyjeś ręce pochwyciły mnie od tyłu i pociągnęły w stronę wyjścia. Próbowałam się wyszarpać, ale moje czyny nie robiły najmniejszego wrażenie na strażnikach.

Z trwogą patrzyłam jak Al zostaje brutalnie postawiony na nogi i otrzymuje pierwszego bata w plecy.

Krzyknęłam na ten widok, ale nie byłam w stanie nic zrobić.

Nie rozumiałam całej tej sytuacji, nie miałam pojęcia co będzie dalej, i dlaczego Al ukrywał przede mną, że zna się z królem?

Szłam jak na ścięcie, nie obchodziło mnie nic oprócz własnych stóp. Tylko strażnicy utrzymywali mnie w pionie, gdyby nie oni, zwaliłabym się na ziemię jak kłoda.

Byłam przytłoczona tym wszystkim, martwiłam się o Ala i bałam, czy jeszcze kiedykolwiek będę mogła z nim porozmawiać. Nawet jeśli król go nie zabije, to mój przyjaciel sam to zrobi jeśli będzie musiał. Ta myśl mnie przerażała. 


Nagle ręce puściły mnie i zamknęły z sobą drzwi.  Z trudem utrzymując równowagę rozejrzałam się po oświetlonym pomieszczeniu.


Zaskoczona stwierdziłam, że komnata rzeczywiście jest godna królowej. Na środku znajdowało się ogromne łoże z jedwabną pościelą, obok rzeźbiona toaletka z pełnym wyposażeniem, szafa, biurko, stół i wejście do osobnej łazienki. Całość była urządzona w kolorach jasnego różu i szarości.


Tępo podeszłam do toaletki i stanęłam przed lustrem.

Ujrzałam w nim kobietę z długimi ciemnymi i potarganymi włosami, szczupłą twarzą, na której było widać trudy życia. Zgrabny nos i pełne usta, błyszczące srebrne oczy i niewielka blizna na czole.

Moja ubrania były potargane i ubłocone. Nie mogłam uwierzyć, że aż tak bardzo się zmieniłam, od ostatniego razu, kiedy spoglądałam w lustro, moje rysy nabrały ostrości, dzięki czemu moja twarz zyskała surowy wygląd.

Westchnęłam cicho. Nie miałam najmniejszej ochoty na kąpiel, ale doszłam do wniosku, że i tak muszę czekać na... No właśnie, na kogo?

Powlokłam się do niewielkiej łazienki i zalałam gorącej wody i kryształowej wanny.

Przeczesałam wszystkie szafki i znalazłam kilka olejków zapachowych, wlałam pierwszy lepszy i rozebrawszy  się wskoczyłam do wody.

Z rozkoszą zanurzyłam się po szyję w wodzie i zatopiłam w myślach.

Po drugiej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz