Rozdział 49

144 15 1
                                    

W towarzystwie przyjaciół siedziałam jeszcze jakiś czas. Rozmawiali, żartowali, tak jak zwykle, jakby nic się nie stało. Później przeprosiłam wszystkich i powiedziałam, że jestem zmęczona.

W chwili kiedy stawałam zdałam sobie sprawę, że nie wiem jak wrócić, Amy wyszła dosłownie parę chwil temu.

-Wie ktoś może jak dojść do mojej sypialni? - Zapytałam przepraszająco.

-Jasne, jest obok mojej - Jess zaczęła wstawać, ale uprzedził ją Drew

-Zaprowadzę cię.

Moja przyjaciółka spojrzała na niego dziwnie, ale posłusznie usiadła z powrotem.

Sama byłam zdziwiona tą propozycją, nie wiedziałam czego spodziewać się od dowódcy. Nagany? Pochwały? Pytań?

Chłopak otworzył drzwi i puścił mnie przodem.

-Dzięki - Burknęłam speszona

Przez pierwsze parę minut drogi nie odezwał się ani słowem. Ja też nie.

-Przepraszam, że odebrałem ci chwilę z Jessicą, ale muszę z tobą porozmawiać - Odezwał się w końcu.

-W porządku - Odparłam, choć nie byłam tego taka pewna

-Opowiedz mi dokładnie, co się z wami działo - Poprosił

Spojrzałam na niego i zastanowiłam się chwilę

-Najpierw ty musisz mi powiedzieć ile wiesz - Powiedziałam kręcąc głową.

Przez chwilę wydawał się zaskoczony i zdezorientowany, ale w następnej chwili najwidoczniej zdał sobie sprawę o czym mówię.

-Wiem, że Al był już na zamku. Wiem też co robił - Zawahał się  - Król go pamiętał?

Skinęłam ponuro głową

-Początkowo dał mu szansę, ale Al oczywiście nie skorzystał, dlatego od razu wylądował w więzieniu.

-A ty?

Zamilkłam na chwilę

-Ja pierwsze parę godzin spędziłam w jakiejś komnacie - Przyznałam się niechętnie - Umyłam się, przebrałam i zebrałam siły. Później próbowałam uciec razem z Alem, niestety złapali mnie. - Spojrzałam na Drew w oczekiwaniu na dezaprobatę, ale ten tylko potaknął głową jakby się tego spodziewał.

-Dlaczego o to pytasz? - Zmarszczyłam brwi.

-Domyśliłem się, że żołnierze przyszli po ciebie, i prawdopodobnie na początku król będzie chciał cię przekręcić na och stronę. Wolałem się jednak upewnić.

-I?

-I to stawia kolejne pytanie. Skąd on wiedział, że to ty.

Miał rację, pochodziłam z biednej wioski, nie byłam nikim nadzwyczajnym, nikt oprócz Jess i rodziny mnie nie kojarzył. Później cały czas przebywałam w ich towarzystwie.

-Myślisz, że ktoś nas zdradził? - Przed oczyma stanął mi obraz cichego i niemiłego Noriego.

-Nie wiem - Odparł bezradnie - Ale to żaden z naszych - Dodał jakby czytając mi w myślach.

-Więc kto? - Po raz kolejny zmarszczyłam brwi - Przecież oprócz was nie znam nikogo.

-Byłaś w stowarzyszeniu - Spojrzał na mnie znacząco - Nie mogę być pewien, że żaden z nich nie puścił pary, albo co gorsza, całe stowarzyszenie postanowiło cię wydać.

-Tak czy siak, teraz to nie ma większego znaczenia. Uciekliśmy.

-Miejmy nadzieję - Mruknął

Kolejnych parę minut przebyliśmy w milczeniu, a ja stwierdziłam iż rzeczywiście z każdym krokiem staję się coraz słabsza.

-Czy to bardzo bolało? - Spytał cicho - Tortury?

-Zależy jak na to spojrzeć - Zamyśliłam się - Kiedy się przygotujesz na ogromny ból, przeżyjesz. Chyba, że postanowią cię zabić - Dodałam cierpko

Skinął głową.

-Coś jeszcze chcesz wiedzieć? - Zapytałam po dłuższej chwili

-W zasadzie tak - Spojrzała na mnie - Miałem zamiar zapytać o to Ala, ale może zapamiętałaś. Jaki mają system walki? Ilu żołnierzy jest gotowych do walki z dafinierami?

Skrzywiłam się na to nieprecyzyjne pytanie

-To zależy ilu dafinierów będzie walczyć. Nie wiem dokładnie ilu żołnierzy jest przygotowywanych do wojny, ale podejrzewam, że to zależy od tego jak szybko musieliby się zorganizować. O ile zdążyłam się trochę rozejrzeć, nie są zbyt rozgarnięci.

-Czyli sugerujesz, że im szybciej zadziałamy, tym mamy większe szanse? - Spytał w zamyśleniu

-My? Chyba dafinierzy?

-A my razem nimi - Powiedział zniecierpliwiony - Jesteśmy buntownikami tak jak oni, dlatego powinniśmy walczyć.

-Jeszcze tego nie postanowiłam - Zirytowałam się

Drew zamilkł widocznie nie chcąc wdawać się w kłótnię. A mnie zupełnie niespodziewanie przypomniała się chwila, kiedy straciłam panowanie nad sobą i zaczęłam walczyć z drzewem, wtedy Drew przyszedł do mnie i mnie przytulił. A ja w bazie gapiłam się na jego usta. To z kolei spowodowało, że pomyślałam o Alu, i natychmiast poczułam wyrzuty sumienia.

-Byłeś już u Ala? - Zapytałam cicho

Potaknął głową

-Czy możesz mi powiedzieć gdzie jest jego pokój?

Spojrzał na mnie ze słabym uśmiechem, a ja pomyślałam, że on doskonale wie, co zamierzam zrobić.

-Naprzeciwko sypialni twojego brata. - Szepnął kiedy odstawił mnie przed moim pokojem.

-Dzięki - Powiedziałam cicho.


Przywódca posłał mi jeszcze jedno zmęczone spojrzenie po czym odwrócił się i odszedł.

Kiedy rzuciłam wszystkie rzeczy, które miałam przy sobie na łóżko uznałam, że niepotrzebna mi w tej chwili pełne wyposażenie, zapięłam więc pojedynczą pochwę ze sztyletem do uda i przykryłam ją długim wełnianym swetrem, który znalazłam w szafie. Z ulgą założyłam swoje stare, miękkie i lekkie buty po czym cicho wyszłam z pokoju.

Z tego co mówiła Amy, najbliższy posiłek dopiero za parę godzin, mam więc czas by spokojnie załatwić swoje sprawy nie napotykając nikogo niepożądanego.

Zdecydowanym krokiem ruszyłam drogą którą wcześniej szłam z Amy. Ku mojemu zaskoczeniu nie pomyliłam żadnego zakrętu i już po chwili stałam przed sypialnią Grovera. Odetchnęłam głęboko i skierowałam się do drzwi naprzeciw.

Zacisnęłam palce na chłodnej klamce i poczułam, że jestem zdenerwowana. Z jednej strony poczułabym się lepiej wiedząc, że Al jest przytomny i czuje się lepiej. Ale wtedy czeka nas długa rozmowa. To co wydarzyło się między nami w zamku, nie potrafiłam tego do końca zrozumieć, oboje nie byliśmy wtedy w pełni świadomi, więc nie byłam pewna co tak naprawdę czuje Al. Dlatego z drugiej strony miałam nadzieję, że zobaczę zdrowiejącego, ale nadal śpiącego Ala.

Wzięłam jeszcze jeden głęboki oddech i pchnęłam drzwi.



Po drugiej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz