Rozdział XVIII

4.8K 413 73
                                    

Weszłam do pokoju z szmatką w ręce i spojrzałam na sporą plamę pewnie mojej krwi przy ścianie.

- Eh.. - Podeszłam tam i umoczyłam w niej palec. Chwilę się na niego gapiłam po czym oblizałam.
No nie powiem..
krew nie jest taka zła.
Czekaj co?
Sky o czym ty myślisz!
Masz im przecież udowodnić że jesteś jak inni ludzie a nie.. zlizywać swoją krew..
To chore.. wzięłam szmatkę i wytarlam plamę.
Po skończonej robicie spojrzałam na pokój.
No nie powiem, było tu trochę sporo do posprzątania..
Ale jakoś dałam radę sama.
Jakoś..

Gdy skończyłam wytarlam pot z czoła i spojrzałam na pokój.
Może nie był idealnie posprzątany, ale chociaż może Clocky przestanie marudzic.

To wszystko zajęło mi jakieś 20 - 25 minut..

Zeszłam na dół do reszty.
Przyszli już Jeff, Slender, Offender i Toby.

- Skończyłam.. - Powiedziałam i usiadłam w fotelu.

Wszyscy byli czymś zajęci, nawet nie zauważyli, że przyszłam.
Eh.. położyłam się i spojrzałam w okno. Padał deszcz, więc  lepiej nie wychodzić bo się przeziębie..
A wątpię, żeby mordercy mieli jakiekolwiek leki na przeziębienie.
Z moich zamyśleć wyrwał mnie Trendy, który ni skąd ni zowąd pojawił sie w pokoju z kominiarką na łbie, wielkim worem w lewej ręce i ak4 w prawej ręce.
Slendy tylko spojrzał (?) na niego, odłożył kawę i westchnął.

- Znowu okradłes bibliotekę?

- Może..

Slendy strzelił facepalma.

- No co? Mógłbyś mi wtedy pożyczyć te pieniądze. - Odpowiedzial Trendy po czym zawlókł wór książek do swojego pokoju.
Slendy na te słowa o mało nie wybuchnął.

- 'Pedał. - Krzyknął za Trendy'm kontynuując picie kawy.

... Właśnie sobie uświadomiłam jaką Slendy ma patologiczną rodzine.

Las mordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz