Mei.

3.7K 252 23
                                    

Zabilam swoją matke..
Nie wiem, czy był to błąd, czy raczej pewny krok ku nowemu, lepszemu życiu pełnego oszustów...złodziei... gwałcieli..
Łapię się za głowę, widząc hiphopowców, którzy zamienili znak HWDP na JP, gdyż mieli problemy z ortografią. Ukrywam twarz w dłoniach, gdy widzę małżeństwa które we wspólnym życiu łączą tylko rachunki. Opuszczam ręce, patrząc na tapeciary, które kilogramem tuszu i spódniczką mini chcą zrekompensować sobie brak inteligencji. Kręcę głową z niedowierzaniem, gdy czuję, że życie staje się autem bez hamulców, którego paliwem jest forsa.Chce mi się krzyczeć, gdy widzę morderców i gwałcicieli, strajkujących w więzieniach z powodu złego wyżywienia. Walę pięścią w ścianę, gdy słyszę od kłamliwych sukinsynów, mówiących, że jestem ich ,,ziomkiem". Odwracam wzrok, patrząc na ludzi umierających, którzy w ostatnim oddechu zdołali wycharczeć, że zmarnowali sobie życie.Kulę się ze strachu, gdy sobie uświadomię, że jest we mnie choć cząstka wyżej wymienionych ludzi..

A teraz co?
Uciekam.
Uciekam, od osób próbujących mnie złapać, ukarać za moje czyny..
Moja wolność, oraz życie jak normalny człowiek dopadło końca.
Ale moje czyny.. moja zemsta nigdy się nie skończy.

Nazywam się Mei.
Mei Saito.
Pewnie o mnie nie słyszałeś..
Nigdy nie byłam doceniana przez innych.
Innych.. poza jednym, moim przyjacielem Peterem.
Zawsze był ze mną szczery.. pomagał mi.. nie przeszkadzało mu także, że moje wiersze były brutalne.
Każdy inny pomyślałby, że jest w nich coś nie tak.
Ale nie on... Nie. On zawsze miał o nich pozytywne zdanie.
W przeciwieństwie do mnie, Peter miał wszystko czego potrzeba do szczęścia.
Dom.. rodzine..narzeczoną... pieniądze...
Nie. Pieniądze nie są potrzebne do szczęścia..
A ja?
Miałam tylko matkę.
Alkoholiczke, którą miała wyjebane na moje życie..
Ona.. nie zaliczała się do mojej rodziny. Była tylko najmniej ważną cząstką w moim życiu.
Krótkim, żałosnym życiu, które zmieniło się wtedy.. Wtedy. Tego pamiętnego dnia, gdy zadzwonił do mnie Peter wypowiadając słowa:
" Kończę z życiem... Mam go dość... Nie mam po co istnieć. Clarie nie żyje. "

A ja... poza słowami "Nie rób tego, to nie jest rozwiązanie" nie zrobiłam nic.. Mogłam tam pojechać. Uratować go. A zamiast tego ja.. stałam. Bezczynnie, wmawiając sobie.. "On tego nie zrobi.. To pewnie żarty".
Żarty... które okazały się być prawdziwe.

Po jego śmierci, wyjęlam mój wiersz. Brutalny wiersz.. Opisujący tortury. Właśnie on najbardziej spodobał się mojemu przyjacielu.

" Cicho, mój przyjacielu, ja dobrze wiem co czujesz, Lecz ja naprawdę twego mózgu potrzebuję .Zabiorę ci oczy, i chociaż wzrok stracisz, Białe, piękne światło w oddali zobaczysz. Odcinam ci kończyny, nie zostaną żadne. Tak cię proszę, zrozum, że to jest zabawne. Twe jelito przypomina pstrąga, świeżo złowionego, Krzyczysz, czyżbyś doświadczył bólu strasznego? Teraz czas na najlepsze; serce twoje widzę, Będę je kroić zaciekle, ja się tego nie brzydzę. O, cicho już jesteś, przyjacielu drogi, Czy to dlatego, że straciłeś głowę, serce i nogi? Ech, ta zabawa nigdy nie będzie mnie nużyć. Ciekawe, kiedy znowu uda mi się to powtórzyć..."

Tak brzmiała jego treść.
Pomściłam śmierć mojego przyjaciela tym sposobem, którym "opisałam" w wierszu.
A ofiarą była właśnie... moja matka.

Śmierć Petera była moją winą..
Winą której nie mogę sobie wybaczyć aż do dzisiejszego dnia. Uciekając, przed koszarem.. znanym inaczej jako "życie".

~~~~~~~~~

Życzenia!

Dzisiaj Wigilia, tak szybko ten czas mija..
Z okazji świąt, życzę wszystkim dużo zdrówka, bo zdrówko najważniejsze :3 oczywiście szczęścia i miło spędzonych reszty dni świąt ^^
Więcej chyba nie muszę życzyć..
Łapajcie trochę info o naszej kochanej Mei ^^

Wesołych świąt!

Las mordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz