- Na co too? - Szłam przed siebie trochę chwiejnie patrząc nieobecnym wzrokiem na nocne, gwieździste niebo, otoczone ze wszystkich stron czubami drzew. - Na co to wszystko? Jestem zmęczonaaaa...Oliver przyjdź tu... Mei gdzie jesteś?.... Masky, Slender, Hoodie, Toby, Jack..... Gdzie wy jesteście? Czemu mi nie pomagacieee? - Upadłam i zaczęłam się śmiać. - Czemu ja się tak ze wszystkimi cackam? - przewróciłam się na plecy dalej się śmiejąc. - Przecież mogę ich wszystkich pozabijac! Heheheh.... Mogę stać się osobą, o której będzie mowa w gazetach! Heheheh...hehehh.... Jak myślisz Harley? Co powinnam zrobić? ... Czemu nic nie mówisz? Odpowiedz, Harley... DOBRA! Skoro nie chcesz mi pomóc sama sobie pomogę! - Wstałam. - Nie potrzebuje cię siostro! Ciebię też Mei! Ani nikogo! Ciebie też Slendy! Nie powinnam nawet do was przychodzić! Mogłam zdechnąć w tym pieprzonym lesie! - W tym momencie z mojej kieszeni wypadła bransoletka od mojego przyjaciela.
- A to co? - Kucnęłam przyglądając się przedmiotowi. Wstałam i zmarszczyłam brwi. - A pieprzyć to! - kopnęłam bransoletke a ona ''poturlala'' trochę dalej ode mnie. Chciałam iść już dalej, ale niestety coś mnie zatrzymało. Spojrzałam na przedmiot i po chwili milczenia, która wydawała się trwać całą wieczność, na chwiejnych nogach podeszłam, a raczej podbiegłam do bransoletki. Tuż przed nią upadłam na kolana podpierając się rękoma.
- Dlaczego mnie tak zabolalo jak to kopnęłam? - Z moich oczu zaczęły cieknąć krople słonych łez. - Dlaczego ja przez to płacze? .....
Mamo, tato, gdzie jesteście?
... Mei pomóż mi... Nie zostawiajcie mnie...
CZYTASZ
Las morderców
FanfictionUWAGA Ogromnie wstydzę się za tą książkę jak i za samą siebie sprzed kilku lat, więc opowiadanie jest w trakcie dużych popraw. Staram się także zmienić charakter głównej bohaterki, bo wydaję mi się, że jest trochę mary sue. -- Opowieść o dziewczyn...