Rozdział XXIII

4.3K 365 8
                                    

- Wysiadaj. - Powiedziała Alex po zatrzymaniu samochodu pod niezbyt dużym budynkiem. Zapewne komisariat.. Super.
Posłusznie wysiadłam a ta ruda szmata złapała mnie za ramię i zaczęła ciągnąć mnie w stronę budynku.
Naprawdę ją kiedyś zabije..
"Zaprowadziła" mnie do sali przesłuchań. Usadowilam się na krześle i spojrzałam na łysego mężczyzne siedzącego naprzeciw mnie. Oczywiście obok stała Alex bo jak by to było inaczej

- Dzień dobry ponownie Kate.. - Odezwał się łysy. Milczałam.

- Hmm.. Nie jesteś chętna na rozmowę? - Dodał.

- Nie no coś ty, oczywiście że jestem. - Odpowiedzialam sarkastyczne.

- Mhm.. Dobrze więc.. Gdzie byłaś kochana przez ten cały czas gdy twoi rodzice i my cię szukaliśmy?

- Gdzieś. - Prychnęłam.

- Pozwól że odpowiem za ciebie.. Byłaś w lesie i pomagałaś seryjnym mordercą zabijać. - Odpowiedzial.

- Może i masz rację. To nie zmienia faktu że myślę teraz jak by cię tu szybko zabić.

- Hm. Tak jak myślałem.. Psychopata. - Zapisał coś w notesie a ja przewróciłam oczami.

-Wiedz, że to, że teraz myślę jak by zabić cię i tą rudą żmije, jest przyczyną twojego wrednego charakteru. - Usmiechnęlam się.

- Dobrze! Skoro nie chcesz z nami rozmawiać trafisz do reszty swoich "przyjaciół". Alex zawieź pannę do reszty! - Powiedział łysy a Alex wyprowadziła mnie znowu do samochodu..

Do długiej i monotonnej podróży dotarliśmy na miejsce. Na miejsce, czyli do Szpitala Psychiatrycznego. Znowu szarpnęła mnie za ramię (niedługo je poprostu urwie) i zaciągnęła do budynku.
Po zalatwieniu wszystkich jej spraw Szliśmy tak korytarzem mijając celę innych. Widziałam Jeffa, Jane, Toby'ego, Hoodiego i prawie całej reszty. W końcu dotarliśmy do mojej celi. Alex otworzyła ją i wepchnęła tam. Nadal miałam na sobie kajdanki więc praktycznie nic nie mogłam zrobić.

-Od dzisiaj tu mieszkasz. - Zamknęła celę i odeszła.

- Super.. spedze resztę życia tutaj.. - Westchnęłam i usiadłam pod ścianą zamykając oczy.

- Cicho, mój przyjacielu, ja dobrze wiem co czujesz, Lecz ja naprawdę twego mózgu potrzebuję .Zabiorę ci oczy, i chociaż wzrok stracisz, Białe, piękne światło w oddali zobaczysz.Odcinam ci kończyny, nie zostaną żadne. Tak cię proszę, zrozum, że to jest zabawne. Twe jelito przypomina pstrąga, świeżo złowionego, Krzyczysz, czyżbyś doświadczył bólu strasznego? Teraz czas na najlepsze; serce twoje widzę, Będę je kroić zaciekle, ja się tego nie brzydzę. O, cicho już jesteś, przyjacielu drogi,Czy to dlatego, że straciłeś głowę, serce i nogi? Ech, ta zabawa nigdy nie będzie mnie nużyć. Ciekawe, kiedy znowu uda mi się to powtórzyć... - Słyszałam jak ktoś mówił w pokoju obok. Całkiem ładny wiersz.. aż się usmiechnęłam gdy go usłyszałam. - Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na ścianę dzielącą mnie od mojego "sąsiada".

- Hej.. słyszysz mnie? - Zapukalam w ścianę.

- A któż to? Czyżbym znowu słyszała głosy? - Odpowiedzial mi ten sam żeński głos.

- Nie. Jestem tu, w celi obok. - Odparłam. - Ładny wiersz..

- Bardzo ci dziękuję nieznajoma mi osobo. - Odpowiedziała mi.

- Proszę, mów mi Sky.

- Dobrze Sky, ja jestem Mei. W końcu ktoś normalny zechciał ze mną porozmawiać!

- Ta.. gdybym była normalna nie znalazłabym się tu.. - Westchnęłam. - Czemu tu jesteś?

- Wiesz.. tylko odwzorowałam w życiu realnym mój wiersz. Chciałam żeby inni w końcu go docecili! ... Zapewne zapytasz dlaczego?

- Właśnie miałam o to zapytać.

- Eh.. Kiedyś.. miałam przyjaciela, miał na imię Peter. Popełnił samobójstwo kiedy zmarła mu jego narzeczona.. - Mówiła juz dość poważnym tonem. - Próbowałam go uratować. Ale nie umiałam. Psychika mu siadła całkowicie.. To wszystko było przeze mnie. Zaczęłam pisać wiersze. A Chcąc pomścić jego śmierć zrekonstruowałam go w życiu realnym. - Westchnęła po raz kolejny a ja zamknęłam oczy ponownie i po chwili namysłu opowiedziałam.

- Wiem o co ci chodzi..
Ludzie czują się bezsilni dopiero wtedy, gdy napisze do nich ich przyjaciel. Gdy powie:
Kończę z życiem... Mam go dość... Nie mam po co istnieć.
A ty... Ty poza słowami:
Nie rób tego, to nie jest wyjście...
Nie masz kompletnie nic.
Nie dojedziesz na czas. Nie przekonasz go.
Nie wybłagasz kolejnej godziny życia...
Wiesz że to koniec, ale się nie poddajesz. Wsiadasz w samochód, wciskasz pedał gazu ale to na nic. Za późno.
Najgorszymm mordercą są ludzie którzy są tobie bardzo bliscy.. Potrafią zniszczyć to, co w człowieku dobre.
Potrafią pozbawić go człowieczeństwa, marzeń, celów a nawet snów.

Las mordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz