Godzina 8 rano, młoda, szesnastoletnia, piękna dziewczyna leciała właśnie samolotem. Na kolanie trzymała szkicownik, była w trakcie rysowania pięknej, mocno czerwonej, kolczastej róży, która wyglądała jakby krwawiła. Ona kochała kwiaty, mogłaby przebywać wśród nich godzinami. Leciała właśnie do Londynu na wigilię do rodziny, u której miała zamieszkać. Ta przeprowadzka była dla niej stosunkowo prosta. W swoim rodzinnym kraju, oprócz rodziców i dziadków nie miała nikogo bliskiego, nawet w szkole do której chodziła ostatnie pięć lat, nie znalazła żadnego przyjaciela. Cieszyła się na myśl, że będzie chodziła do szkoły ze swoją kuzynką. Jednak jej myśli zaprzątała także inna osoba, z którą bała się konfrontacji. Na myśl o tym, że będą się widywać codziennie w szkole i na lekcjach, czuła że w oczach gromadzą się łzy, ale musiała z nim przecież porozmawiać. Dziewczyna przewróciła kartkę w szkicowniku i zaczęła rysować twarz.
***
Lily obudziła się czując przyjemne zimowe powietrze z uchylonego okna. Dziś Wigilia.. Nareszcie!- pomyślała dziewczyna.
Wstała niechętnie z łóżka i cicho wyszła z pokoju do łazienki starając się nie obudzić przyjaciółki. Było dość wcześnie i na dworze panował półmrok dziewczyna wzięła zimny prysznic, spięła włosy w koński ogon i założyła wygodne leginsy oraz ciepłą bluzę. Zeszła na dół i poszła do kuchni pomóc swojej zabieganej mamie. Pani Evans była bardzo przejęta nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia, na które mieli przyjechać znajomi.
- Cześć mamo! - powiedziała radośnie rudowłosa.
- Och Lily, spadasz mi z nieba, zanieś proszę to ojcu, kończy teraz porządki na strychu. A i powiedz mu żeby się pośpieszył! - powiedziała matka dziewczyny.
- Dobrze, dobrze, już. - odparła dziewczyna wstawiając wodę na kawę.***
Lily usłyszała pukanie do drzwi i pobiegła otworzyć, zobaczyła znajomą twarz.
- Laura! - krzyknęła rzucając się dziewczynie na szyje. - Tak dawno cię nie widziałam! - powiedziała podekscytowana Ruda.
- Tęskniłam! - odpowiedziała dziewczyna.
- Gdzie ciocia i wujek? - zapytała Lily.
- Tata pojechał do swojej rodziny we Francji a mama będzie dopiero na kolacji bo chciała kupić jeszcze prezenty.
- Laura, słonko ale ty się zmieniłaś! Wypiękniałaś. - powiedziała czule pani Evans przytulając brązowowłosą dziewczynę.
- Cześć ciociu. Dziękuję za komplement. - odrzekła Laura.
- Dobrze dziewczynki, daję wam godzinkę wolności na ploteczki, idźcie przy okazji obudzić Karinę.- powiedziała po chwili Mary i poszła w stronę kuchni.
- Dobrze! - odpowiedziały równocześnie.
- Katrina? Twoja przyjaciółka? - Lily przytaknęła. - A właśnie, chcę ci coś powiedzieć. - zawahała się trochę dziewczyna. - przeprowadzam się do Londynu do was i mama powiedziała, że chce przenieść mnie do Hogwartu. - powiedziała lekko podekscytowana.
- Naprawdę? - zapytała zaskoczona Evans.
- Tak. Mama stwierdziła że lepiej mi będzie z tobą w jednej w szkole. Choć do Beauxbatons chodzę już od pięciu lat dalej nie mam tam żadnych przyjaciół, dlatego też mama stwierdziła, że ucząc się z tobą lepiej będę wspominać czasy szkoły.
- Tak się cieszę! - uśmiechnęła się. - Mam nadzieję, że trafisz do Gryfindoru.. - rozmarzyła się Evans, a Laura się zaśmiała.
- Oczywiście! - odpowiedziała z uśmiechem.Dziewczyny weszły do pokoju i zobaczyły Katrinę Green która rozciągnęła się na cale łóżko.
- Kat, wstawaj! - powiedziała Ruda.
- Nieee. - mruknęła blondynka.
- Wstawaj, za pół godziny przyjadą goście! - powiedziała Lily z łobuzerskim uśmieszkiem a Kat nie chętnie podniosła się z łóżka.
- Co? - zapytała.
- Za pół godziny będą goście! Ubieraj się! - powiedziała.Gdy słowa przyjaciółki wreszcie do niej dotarły, ta zerwała się z łóżka i chwytając ubrania pobiegła w stronę łazienki. Pięć minut później ubrana dziewczyna wyszła z łazienki i przyszła do pokoju. Lily śmiała się głośno a dziewczyna obok cicho chichotała starając ukryć rozbawienie.
- To był żart! Goście będą około szesnastej a jest dziewiąta!- powiedziała dumnie młoda gryfonka.
- Co?! A ja się tak śpieszyłam...
- Ale przyznaj że pobiłaś swój życiowy rekord. - powiedziała z dumą Evans.
- Eh... No masz rację. - uśmiechnęła się blondynka.
- Jestem Laura, kuzynka Lily. - uśmiechnęła się dziewczyna i podała jej rękę.
- Katrina, ale mów mi Kat jak wszyscy. - odwzajemniła uśmiech.
Cała trójka dziewcząt zeszła na dół do kuchni by pomóc w przygotowaniach.***
- Mamo? Ile jeszcze?- marudził James siedząc z tyłu w samochodzie.
- Pytasz już dziesiąty raz Jim. Niedługo będziemy. - Powiedział Charles.
- Nie mogliśmy się teleportować? - ciągną chłopak.
- Nie nie mogliśmy, spędzamy te święta bez magii. - powiedziała definitywnie pani Potter.
- Ale w rodzinie Evans jest kilku czarodziejów!
- Nie ciągnij James! Za niedługo będziemy.James spojrzał błagalnie w stronę przyjaciela, który zamyślony wpatrywał się w okno. Jego myśli przepełniał obraz pięknej, niebieskookiej brunetki.
Co jej powiem, jeśli ją spotkam? Czy ona faktycznie tam będzie?
***
- Lily, Kat, możecie iść się trochę przyszykować dochodzi 16 więc za chwilę będą goście. - powiedziała pani Evans.
- Dobrze mamo, za dziesięć minut będziemy gotowe. - powiedziała Lily i wraz z przyjaciółką pobiegła po schodach na górę.
Mary przez chwilę wpatrywała się w Laurę.
- Bardzo dobrze ci w takiej fryzurze. - powiedziała po chwili.
- Dziękuję ciociu, lepiej się też czuję w takich włosach. - uśmiechnęła się nieśmiało.***
- Chyba ją kojarzę.. tą Laurę.. - zaczęła zastanawiać się Kat czesząc włosy. - Wiem! W te wakacje, przyjechałam do ciebie to się z nią minęłam.
- Tak pamiętam.. Te wakacje były świetne. - rozmarzyła się Ruda.
- Ale wtedy wyglądała jakoś inaczej.
- Tak, miała bardzo długie włosy prawie do kolan, ale ścięła, mówiła że tak jej będzie lepiej.. Dobra nie ważne! - powiedziała Ruda układając włosy.
- Szybciej! - zdenerwowała się nieco Kat.
- Już już! Chwila. Czekaj na mnie. - uśmiechnęła się dziewczyna.***
Pani Evans wraz z Laurą i Tom Evans siedzieli w kuchni. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Laura, słonko otwórz proszę.
- Dobrze ciociu. - powiedziała z uśmiechem dziewczyna.Brunetka otworzyła drzwi i poczuła ukłucie w sercu, narastało w niej zdenerwowanie.
- D-dzień dobry. - powiedziała. - zapraszam do środka. - uśmiechnęła się i wpuściła gości do środka.Zamknęła drzwi i poprowadziła ich do salonu. Odwróciła się na pięcie i wyszła z salonu na korytarz. Zobaczyła przed sobą zdziwionego i uśmiechniętego Syriusza Blacka. Stali przez chwilę w niezręcznej ciszy.
- Witaj. - Zaczął chłopak.
- Cześć. - powiedziała niepewnie dziewczyna. - Ja przepraszam ale muszę iść.Zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć niebieskooka zniknęła na schodach. Wbiegła do pokoju Lily, zamknęła drzwi i powoli wypuściła powietrze.
- Co się stało? - zapytała zaskoczona Lily.Laura usiadła na ziemi i schowała twarz w dłoniach.
***
CZYTASZ
Historia Lily Evans - Brak Weny Czy Coś - Chyba Zawieszone
FanfictionTo jest opowieść o młodej Lily Evans i jej przyjaciołach z Hogwartu, będę tutaj poruszać wątek miłosny i bardzo inspirować się książką z której postać została zaczerpnięta. Historia zaczyna się od połowy szóstego roku w szkole magii i czarodziejstw...