Rozdział 18

1.1K 124 7
                                    


Wyszliśmy z pokoju i razem ze strażnikiem oraz Olivią, udaliśmy się do windy. Zjechaliśmy na dół jakieś parę pięter.

-Jesteśmy pod ziemią? - Spytałem się ich.

-Nie. - Odparła krótko Olivia.

Drzwi się rozsunęły, znaleźliśmy się w wielkiej hali, podzielonej ogromnymi dźwiękoszczelnymi szybami, po drugiej stronie znajdowały dziewczyny.

Olivia prowadziła nas wzdłuż szyby, w końcu zatrzymała się przed jedną z nich.  

-Obiekt 035A, proszę tutaj - Otworzyła szklane drzwi i gestem kazała mi wejść.

W pomieszczeniu było cicho, za cicho. Gdy się odwróciłem zobaczyłem swoje odbicie. Lustro weneckie, pomyślałem. Rozejrzałem się po pokoju. Był cały zawalony jakimiś kablami. W rogu stał mały stoliczek. 

-Obiekcie 035A - Odezwał się głos z głośników - Zbadamy teraz twoje specjalne umiejętności. Twoim zadaniem jest w ciągu godziny zbudować coś praktycznego z tych części które tu są. Czas start! 

Rozejrzałem się po pokoju, jak mam myśleć w tej plątaninie kabli? Najpierw muszę posprzątać. Oddzieliłem rzeczy potrzebne od nie potrzebnych i uszkodzone z działającymi. Po drodze wpadłem na pomysł co zbuduję, jednak wymagało to pewnych obliczeń, podszedłem do biurka. Znajdował się tam duży notes, zestaw długopisów oraz przyborów geometrycznych. Zacząłem wykonywać szkic maszyny, uwzględniając obliczenia. Sam nawet nie wiedziałem że potrafię wykonywać takie równania. Wreszcie gdy projekt był gotowy, przystąpiłem do budowy. Zbliżając się do jednej części, poczułem dziwne ukłucie, jakby strachu. Rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie nie zauważyłem krwi. To pewnie moja wyobraźnia, machnąłem na to ręką i zacząłem przebierać w panelach. Odkładałem rzeczy których użyję na kolejną kupkę. Do moich nozdrzy dotarł dziwny słodkawy zapach. Ponownie przerwałem pracę i się rozejrzałem. Znowu coś mi się zdaje, odkąd powiedzieli mi o krwi, zaczynam ją widzieć i czuć nawet tam gdzie jej nie ma. Wróciłem do swojej pracy. Obwody i reszta pomału zaczęły przypominać projekt na kartce. Moja skóra zaczęła się lepić. Nie! Przecież jej tu nie ma, nie widzę jej, przełknąłem ślinę, miała słodki metalowy smak i była dziwnie gęsta.  Pracowałem dalej nie zważając na to dziwne uczucie. Gdy skończyłem i sprawdziłem czy wszystko się zgadza, podniosłem maszynę do góry i strzeliłem niebieskim promieniem w sufit. Popatrzyłem się w sufit i czekałem na efekty. Nagle, zrozumiałem że stanie się coś innego. Przykucnąłem i rękami zasłoniłem głowę a twarz schowałem w kolanach. Otaczała mnie wszędzie, ciepłe krople spadały na mnie niczym deszcz. Zacząłem się przeraźliwie trząść. Jak na nią spojrzę to koniec, utopię się w niej. Nikt mnie nie uratuje. Nie. Muszę z nią walczyć, nie mogę być przecież niewolnikiem swojej fobii, która zresztą jest nabyta. Nabyta? Ale jak? Czy ja już to przerabiałem? Czy robili to samo ze mną, zanim wymazali wspomnienia? Straszyli mnie krwią, tak że moja podświadomość nauczyła się mdleć na jej widok? Pomału podniosłem głowę, wszystko było czerwone. Zaczęło kręcić mi się w głowię. A potem ogarnęła mnie ciemność.


Poczułem dziwny chłód na ciele, to woda. Leżałem na plecach na zimnym blacie. Nie otwierałem oczu, wiedziałem że moje ciało jest całe we krwi, nie chce znowu zemdleć. Czekałem, aż mnie umyją i przykryją kocem

-Noah - ktoś delikatnie poklepał mnie po policzku - Noah obudź się.

-Krew - wymówiłem bezgłośnie, nadal miałem zamknięte oczy. 

-Już jej nie ma, spokojnie.

-Była na moim ciele, dławiłem się nią. - Wyszeptałem.

-Zmyliśmy ją z ciebie. Już jej nie ma. Otwórz oczy.

Nie chciałem tego robić, a co jeśli kłamali? Co jeśli nadal byłem w krwi? Musiałem to sprawdzić, delikatnie przejechałem ręką po ciele, była gładka i śliska. Nie lepiła się a ni nic. Otworzyłem oczy i podniosłem się do pozycji siedzącej.

-Grzeczny chłopiec - uśmiechnęła się Olivia - Chcesz coś pić?

-Wody.

Jakaś inna kobieta, podała mi szklankę wody ze słomką. Słomkę wyjąłem i wlałem płyn do buzi. 

-Jak poszły wyniki? - Spytałem się. 

-Po kolei, najpierw się ubierz. A potem poczekaj na strażnika, który zaprowadzi cię na posiłek.

Olivia i jej asystentka wyszły z pokoju.  Wstałem ze stołu i zacząłem się ubierać, moje stare ubranie zostało zalane krwią, więc musieli je pewnie umyć lub spalić. Zamiast tego dostałem biało-szaro-czarny t-shirt. Ze skórzanymi akcentami. Jasno szare dresowe rurki i parę białych tenisówek. Gdy się ubrałem, podszedłem do lustra i poprawiłem swoje białe włosy. Zastanawiałem się czy to nie farba, tak jak oczy Petera to nie soczewki. Dokładnie rozczesałem i obejrzałem włosy przy skórze. Jeśli to byłą farba powinny się pojawić odrosty, jednak nic takiego nie było. Czyli że to mój naturalny kolor włosów. Drzwi otworzyły i stanął w nich strażnik. Bez słowa wyszedłem z pokoju, prowadził mnie korytarzem, aż do czarnych drzwi.  Przeszedłem przez nie i znalazłem się w małej jadalni. Było tam kilka stolików, ale tylko jeden był zajęty.

-Noah - uśmiechnął się Peter i pomachał mi bym się dosiadł.

Usiadłem między nim a Alice. 

-Wyjątkowo długo byłeś nieprzytomny. - Odparł między kęsami jedzenia.

-Czy wy też? - Chciałem zapytać czy też mieli fobię, ale przerwali mi. 

-Ja miałam za zadanie strzelać do celów - zaczęła Ellie - jednak potem wszystko zniknęło i ogarnęła mnie ciemność. Godzinę musieli mnie uspokajać.

Alice powiedziała, że jej zadaniem było przekonać jednego faceta do swojej racji i zmusić go by wykonał polecenia, bez krzyków bicia i innych agresywnych form. Jednak potem pojawiły się węże i dalej nie mogłam myśleć.

-A ty Peter? - Popatrzyłem się na niego. 

-Musiałem wykonać operację, na "pacjencie". Jednak mniej więcej w połowie podłoga się otworzyła, a ja zobaczyłem dół. A potem - Przerwał na chwilę, by złapać oddech - widziałem siebie na ziemi, połamanego a co najgorsze żywego.

-Lepiej pójdę coś zjeść, wstałem od nich i udałem się pod ścianę gdzie były różne posiłki. Nabrałem sobie trochę wszystkiego i usiadłem z resztą. Ktoś wszedł do sali to Justin

-Jak skończycie jeść, to mam dla was miłą niespodziankę. Lekarze zgodzili się byście mogli odwiedzić Ricka. 

Wszyscy się ucieszyli na tą myśl. 

-Czy ona też idzie? - Spytała się Bonnie, wskazując na Ellie? - Nie wiem czy mój brat, chce widzieć osobę przez którą ma tylko jedną nerkę.

-Błagam Bonnie, już to przerabiałyśmy - Odparła Ellie. - Nie wiem co mną wtedy kierowało, zresztą nie on był celem, znalazł się tam przez przypadek.  

-Tak Ellie, też może wejść do Ricka. - Zakończył tę kłótnię Justin i wyszedł ze stołówki.

I Po raz kolejny jest opcja zmiany narratora

Alice

Peter

Ellie

Noah

Bonnie

Rick

wybieracie z tych. Czekam na gwiazdki i komentarze co myślicie o tym całym opowiadaniu.



Obiekt 071AOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz