Rozdział 23

1.1K 100 18
                                    

Obudziłem się cały sztywny, całą minutę zajęło mi rozmasowanie karku. Znajdowaliśmy się już na ziemi. No i dobrze. Wysiadłem z helikoptera, gdy ktoś z powrotem mnie tam wrzucił. 

-Nigdzie nie idziesz - powiedziała Alice - Najpierw musisz coś zjeść.

Nawet nie próbowałem się z nią kłócić, byłem głodny jak diabli. Wziąłem od niej kanapkę i zacząłem jeść.

-Skąd ją masz? - Spytałem, gdy zjadłem już połowę.

-Z zapasów w helikopterze. Powinno nam starczyć na jakiś tydzień, dwa jak będziemy odpowiednio racjonować.

-Gdzie reszta? 

-Poszli na zwiady, orientujemy się gdzie jesteśmy.

Minęła godzina, przez ten czas chodziłem po łące na której był helikopter. Zastanawiałem się czy Justin i Olivia nas tu znajdą. 

-Alice, a co będzie jak nas znajdą w sensie ZERO? Helikopter i telefony na pewno mają jakieś pluskwy. Za parę godzin pewnie tu przylecą i nas złapią.

-Noah o tym pomyślał i znalazł pluskwy w telefonach i rozmontował GPS w helikopterze.

W końcu zauważyłem 4 sylwetki na horyzoncie. 

-I jak? - Spytała się Alice, gdy podeszli bliżej.

-Do miasta jest jakieś 20 kilometrów - powiedział Noah - Jednak odległość to nic. Miasto jest otoczone murami. Są bramy, ale mogą przez nie wejść tylko Czyści.

-Jakie miasto? - Spytałem, nie cierpiałem być w temacie.

-Madryt, został zamknięty 10 lat temu by zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii. Mieszkają tam tylko ludzie którzy nie mają Plusa a ni Minusa.

-Musimy wchodzić do tego miasta? - Spytałem się. Oczywiście popatrzyli na mnie jak na debila. Założę się że ułożyli plan, kiedy ja spałem nafaszerowany środkiem uspokajającym. 

-Jeśli chcemy, znaleźć nocleg, wyżywienie i paliwo do helikoptera to tak. Musimy. - Stwierdziła Bonnie

-A mamy jakiś cel? 

-Oprócz tego by uciekać bliźniakom? To nie nie mamy.

-Bonnie, Rick mówił coś o waszej znaczy twojej mamie, Julia Tyler. Pracuje w DPK pod ONZetem. Wiesz coś na ten temat? 

Dziewczyna pokręciła jedynie głową.

-Świetnie - Noah klasnął w ręce - Skoro wszyscy są gotowi to wyjaśnimy plan.

Noah pokrótce przedstawił swój plan, czasami wrzucaliśmy uwagi że, coś jest niemożliwe lub dawaliśmy łatwiejsze rozwiązania. Gdy wszystko było ustalone rozpoczęliśmy włamanie do miasta.

Stałem z Alice jakieś sto metrów od budki strażników. Było ich z dwóch, ubrani w żółte kombinezony chroniące je przed wirusami. Nie są odporni, bardzo dobrze. Alice kiwnęła mi głową i zaczęła przedstawienie. Nie wiem co mówiła do strażników, ale zajęła ich do reszty. W pewnej chwili zaprowadzili ją do budki. Mój ruch. Sprintem pobiegłem w jej stronę, w ręce nóż znaleziony w helikopterze. Otworzyłem drzwi i rozdarłem kombinezon jednemu strażnikowi. Alice ogłuszyła w tym czasie drugiego. Wyciągnąłem igłę ze strzykawką z kieszeni i wbiłem ją w jednego strażnika, a potem w drugiego. pół dawki powinno wystarczyć. Do pomieszczenia wpadł Noah, chwilę popatrzył się na maszynę i nacisnął odpowiednie guziki. Brama się otworzyła. Alice zawibrował telefon. 

-Bonnie i Ellie znalazły pojazd, mamy iść trzy ulice dalej. 

-Szybkie są - stwierdziłem.

Wyszliśmy z budki, wcześniej wziąłem tabliczkę z napisem KWARANTANNA i powiesiłem ją na drzwiach.

Obiekt 071AOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz