Peter na Prezydenta!
Gdyby nie Ellie, zatłukł bym Noaha na śmierć. Sam nie wiem co wtedy mną kierowało. Może troska o moją siostrę, a może coś innego.
Gapiłem się na błękitne oczy blondyny, aż zrozumiałem co zrobiłem. Później przypomniałem sobie o kimś innym.
-Megane - szepnąłem i pobiegłem z powrotem do damskiej części. Przed drzwiami skręciłem korytarzem w lewo do Szpitala. Minąłem łóżka chorych i przebiegłem przez zaplecze, jakieś dwie kobiety próbowały mnie złapać. Jednak udało mi się im uciec. Przebiegłem przez drzwi i trafiłem na klatkę schodową. 5 pięter w dół, co to dla mnie. Na całe szczęście nikt mnie nie gonił. Gdy już zszedłem po schodach, otworzyłem kolejne drzwi. Znalazłem się w jaskini, dosłownie w jaskini. Podłoga była wyłożona tym samym materiałem co w Białych Pokojach. Po prawej stronie znajdowały się łóżka, wszystkie puste prócz jednego na końcu. Skierowałem tam swoje kroki "Megane Van Houten" Widniał napis na tabliczce przy łóżku. Oprócz nazwisko nie było nic, na co jest chora, jak długo tu leży i jakie ma brać leki. Pierwszy raz odkąd usunęli mi pamięć, zobaczyłem swoją siostrę. Miała ciemnobrązowe włosy i kolor skóry taką jak ja. Przyczepiona do aparatury i setek rurek wyglądała jak jakiś cyborg z wnętrznościami na zewnątrz. Naliczyłem chyba z 10 rurek, wszystkie leciały do ściany z różnymi płynami, jedne odprowadzały płyn jak mocz, inne wprowadzały, kroplówka, krew i inne płyny niezbędne do życia. Przy łóżku pikała aparatura kontrolująca jej stan serca. Wykres był dobry. Dlaczego nie chce się obudzić? Może faktycznie jest chora, to niby dlaczego ją dali tutaj? Bez żadnej opieki, a ni nic? I...spojrzałem na jej ramię. Czemu dają jej krew? I czemu aż przez dwie rurki? Przyjrzałem się rurkom bliżej. Jedna wprowadzała krew, druga ją odprowadzała. Robią jej dializy, ale po co? Plus! Jest nosicielem Minusa tak jak ja i Plus ją osłabia.
-Co ty tu robisz?! - Krzyknęła jedna kobieta wchodząc do pomieszczenia - Nie wolno tu przebywać.
-To moja siostra - powiedziałem najspokojniej jak umiałem, miejmy nadzieję że nie zauważyła jak odłączam rurki, parę kropel spadło mi na rękę.
-Nic mnie to nie obchodzi, proszę natychmiast opuścić to pomieszczenie.
Drzwi ponownie się otworzyły to sali weszła Matka, Justin i Cody.
-Ostrzegałam cię Peter - Odezwała się Stephanie - Mieliście nie wchodzić do mojego gabinetu.
-Nie miałem nic z tym wspólnego, zresztą powiedziałem Tracy, miała innym przekazać.
-Nie zwalaj winę, na biedną dziewczynę. Zresztą była zajęta cały dzień, robiła trudną operację ratującą życie, a przez ciebie czeka ją kolejna. Zamęczysz ją.
-Co? - Moja gęba była tak szeroko otwarta, że mógłby tam pociąg wjechać - Czy ty czasem nie przesadzasz kobieto? Jak niby miałem im powiedzieć, że odwołujemy misję, skoro zabroniłaś mi wchodzić do męskiej części. I jak długo tu leży moja siostra?
-Tydzień wcześniej, zanim tu przybyliście - Odezwał się Justin - Chcieliśmy was przetrzymać trochę z Lysą w Nowym Jorku, jednak w ostatniej chwili zmieniliśmy zdanie.
-Matka Bonnie, też brała udział w tym całym gównie?
-Żadnym gównie, tylko szczegółowo ułożonym planie, który zresztą pomagałeś stworzyć.
-Ten plan zakładał zabijanie osób?
-Jeśli by zaszła taka potrzeba to owszem, ale staraliśmy się by ofiar było jak najmniej.
-Co tu się dzieje? - Do sali weszła Ellie - Nie chce nic mówić Stephanie, ale jeden z twoich podopiecznych jest ranny, może byś się nim zajęła.
-Noah może zaczekać.
-Nie mówię o Noahu, jakiś inny chłopak ma ciężką ranę i mówią że potrzebują cię tam.
Stephanie pocałowała Justina w policzek i coś mu szepnęła. Gdy tylko wyszła, Ellie zdzieliła Silverstona po mordzie i uwolniła Cody'ego.
-Musimy uciekać. - Rzekła Ellie. Blokując drzwi. - Cody jakieś pomysły?
Chłopak zaczął się rozglądać po sali.
-Poprzesuwajcie łóżka - rozkazał i zaczął przesuwać jedno z nich. Razem z Ellie robiliśmy to samo.
-Tu coś jest! - Krzyknąłem, gdy odsunąłem łóżko.
We trójkę otworzyliśmy klapę, było ciemno jak w grobie.
Usłyszeliśmy jak coś dobija się do drzwi.
-Skaczemy -I za nim coś powiedziałem Cody skoczył.
-Ellie, czemu uciekamy? A co Noahem i resztą?
-Tracy i Brian idą z nami, spotykamy się przy włazie. Noah zostaje i tak nie może chodzić i wymaga operacji.
-A moja siostra? Jest zdrowa, podawali jej Plusa na osłabienie.
-Peter, będzie nam tylko przeszkadzać. Zresztą nas zabiją, więc nie możemy tu zostać.
-A Noah może tak? I moja siostra też?
-Patrick dał Noahowi immunitet, więc jest bezpieczny.
-Ale...-Ellie nie dała mi dokończyć zdania, tylko przycisnęła swoje wargi do moich ust.
-Wszystko będzie dobrze - powiedziała, gdy skończyła mnie całować. - Ile razy uciekaliśmy?
-Tym razem też się uda. - Złapała mnie za rękę i skoczyliśmy razem. Wylądowaliśmy na miękkiej piance.
-No pośpieszcie się - Krzyknął do nas Cody.
Biegliśmy ciemnym tunelem, po paru minutach trafiliśmy na ścianę.
-Trafiliśmy w ślepy zaułek?
-Spójrz w górę - Nakazał mi blondyn, zobaczyłem drabinę na wysokości około 2 metrów. - Ja jestem za niski, więc wy musicie to zrobić.
Zrobiłem z rąk podpórkę, Ellie włożyła tam stopę i ją podbiłem. Już myślałem że spadnie i się zabije, jednak na całe szczęście udało się chwycić drabiny i spuścić ją na dół. Weszliśmy na górę i odkryliśmy że jesteśmy na zewnątrz.
-Ileż można na was czekać? - Usłyszałem głos Tracy z krzaków. - Bierzcie plecaki i zwiewamy zanim nas zastrzelą.
-Nie wierzę że się na to zgodziłem - Powiedział Brian - ale trudno.
Gdy opuściliśmy strefę Jaskiń, odetchnęliśmy głęboko.
-Na pewno nic nie zrobią Noahowi? Co to jest ten immunitet?
-Nie mogą cię zabić, jeśli ktoś za ciebie poręczy. Patrick poręczył za Noaha, więc jest bezpieczny. - Powiedział Brian.
-Wie ktoś gdzie mamy teraz iść? - Spytał się Cody.
-Do Bazy, czas najwyższy odzyskać wspomnienia.
Koniec Tomu 1.
Nie no żart, nie będę robić osobnej książki.
Jak widzicie mamy rozdzielność fabuły na tych co zostali i na tych co uciekli.
Będziemy się wymieniać nimi. Na początek, jako że mam dobry dzień pozwolę wam wybrać, kto będzie narratorem, wybieracie z listy:
Peter
Ellie
Noah
Tracy
Brian
później lista będzie krótsza, ale o tym później
Znowu muszę wam kazać złożyć komuś życzenia urodzinowe, tym razem urodziny obchodzi lTrueWriterl. Sto lat dla niej!
Ja wam życzę, miłego wieczoru i was żegnam!
CZYTASZ
Obiekt 071A
Science FictionWyobraź sobie, że budzisz się w białym pokoju i nie masz żadnych wspomnień. Nie wiesz jak się nazywasz a ni jak wyglądasz