Rozdział 53.

581 68 0
                                    

Julie

Zbliżał się piątek, czyli moja "super tajna impreza urodzinowa", o której nikt nie wie. Oficjalnie jest to zwykła domówka, a w rzeczywistości Kate i Camille uparły się na moją designerską tajną siedemnastkę. Wiedziały tylko one dwie i wolałam, żeby zostało to między nami.

Dalej byłam zła za "niańczenie mnie", ale nie mogę gniewać się na przyjaciół dłużej niż kilka minut. Są cudownymi osobami, a ja...ja dzięki takim ludziom wiem że żyję.

A Aiden....

No właśnie...z nim to zupełnie inna bajka. Unikamy się. Przynajmniej mam takie wrażenie. Od tamtej pory, kiedy wybiegłam z domu, nie mieliśmy okazji porozmawiać.

- Dobra, Julie obudź się, romantyczko i pomóż zawiesić mi tutaj te lampiony, bo nie dam rady sama. Cam, poszła uprzedzić sąsiadów, że może być jutro troszkę- zaznaczyła dobitnie "troszkę"- głośno.

Moja przyjaciółka stała właśnie na drabince i wiązała różne świecidełka po calutkim domu Camille.

- Idę, chwilka. Daj mi troszkę odpocząć.

Za nami było już dobrych kilka godzin roboty. Podłączyłyśmy sprzęt grający, byłyśmy na zakupach, a teraz kończyłyśmy! nareszcie dekorowanie.

- Przepraszam, a to po czym, niby? Myślałam, że takie wysportowane dziewczyny się nie męczą, a skoro ty przy samym sprzątaniu i organizacji się męczysz to....kochanie, może powinnaś zmienić hobby, bo z taką kondycją to daleko nie zajdziesz- zaśmiała się, a ja dla żartu udawałam, że zrzucam ją z drabiny.

- Zamknij się, chyba, że chcesz tego mocno pożałować- zagroziłam żartobliwie.

- Nie odważysz si...

- Ups, zła odpowiedz. Wywołałaś wilka z lasu- po chwili przewróciłam drabinkę, tak, że niefortunnie Kate upadła na mnie i ze śmiechem upadłyśmy na podłogę.

- Ka...te, zaraz...m..nie...zgniec...iesz...lę..ży...sz na....mnie...

Z ociąganiem zeszła ze mnie. Na jej ustach igrał zadziorny uśmieszek. Po chwili ponownie leżała na ziemi tym razem przygnieciona do podłogi przeze mnie. Łaskotałam, ją do momentu, aż nie kapitulowała.

------------------------------------------------------------

Kate

- Dobra laski, jak wam się podoba nasze dzieło?- zapytałam i objęłam dziewczyny, tak że teraz we trzy stałyśmy na podjeździe i wpatrywałyśmy się w przepięknie udekorowany dom- To jest tylko taka zachętka, bo prawdziwe cudo czeka w środku.

Nie myliłam się. To czego dokonałyśmy przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wszystko było dopracowane jak to się mówi,
"na ostatni guzik".

- Jest cudownie- oznajmiła Julie.

- Piękne. Nie sadziłam, że ten dom może wyglądać jeszcze...tak fantastycznie.- Cam, była w wyraźnym szoku, widać było, że bardzo jej się to podoba.

- Dobra, dziewczyny, zbieramy się bo trzeba się wyspać na jutro. To musi być wyjątkowo gorąca siedemnastka- puściłam oczko Juls- tajna, oczywiście- dodałam.

- I tego się trzymajmy- obwieściła Julie z przekąsem.

----------------------------------------------------------

Julie

Kate odwiozła mnie do domu. Moje auto pozostaje dalej w naprawie, po wypadku na moście. Chciał nie chciał, byłam skazana żerować na moich przyjaciołach.

Pożegnałyśmy się. Wzięłam z auta moją kreację na jutrzejszy wieczór, którą zakupiłyśmy po szkole.

Zważywszy na dość chłodną aurę na dworze, zdecydowałam się na czarne wysokie botki, rurki z wysokim stanem, które wg dziewczyn podkreślają moje długie nogi i  wyrazisty biały croop top. Na to narzucę jutro czarną ramoneskę ze srebrnymi wstawkami i mój standardowy wisiorek.

Położyłam się dziś wcześniej spać, w związku z nakazem mojej przyjaciółki, która bezwstydnie przewidywała na jutro, noc pełną wrażeń, zakrapianą alkoholem.




Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz