Rozdział 20.

961 92 3
                                    

Trening trwał już co najmniej pół godziny. Camille zapoznawała mnie z teorią i w ewentualnym wypadku uleczaniu. Nie było łatwo. Znowu. Postanowiłam się skupić i  porządnie zająć cenną lekcją. W końcu lekcje te mogą uratować mi życie. I życie moich bliskich...

  Na koniec treningu postanowiłam zaryzykować i zapytać Cam o jej najlepszego przyjaciela, a zarazem chłopaka, którym jest oczarowana.

- Cam... Przepraszam to pewnie nie moja sprawa, ale wiesz może, co się dzieje z Liamem?

- Ostatnio dziwnie się zachowywał, ale to pewnie przez ten samorząd. Ma pełno spraw. Ostatnio nawet nie siada z nami na śniadaniu. Nie ma czasu na nic. Spędzamy ze sobą bardzo mało czasu...- Posmutniała.

-Cam, kochanie nie przejmuj się. To takie przejściowe... Niedługo będzie jak dawniej.

Spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.

Sama nie byłam do końca pewna swoich słów. Teraz nic nie będzie takie samo. Wszystko się zmieniło. Przynajmniej dla mnie.

------------------------------------------------------------

Po treningu Cam poszła do domu. Ja natomiast postanowiłam zrobić dla babci kolacje, zanim wróci z pracy. Weszłam do kuchni i ku mojemu zdziwieniu Lucine krzątała się po kuchni z telefonem przy uchu.

Wyraźnie mnie nie dostrzegła. Rozmawiała dalej. Nie chciałam podsłuchiwać, ale dochodziły do mnie pojedyncze słowa.

- Tak...spokojnie. Zrobimy wszystko, żeby było dobrze....  Nie.... Kate, kochanie uspokój się.

Babcia wyczuła moją obecność,  bo natychmiast się obróciła. Wyglądała na przejętą.

- Kate, muszę kończyć....Tak...Do zobaczenia.

- Rozmawiałaś z Kate? Coś się stało?

- Nie Julie- nie przekonała mnie.

-Babciu, zapytam jeszcze raz. Czy coś się stało?- dostrzegła desperację w moim głosie.

- Nie wiem Julie czy powinnam ci o tym mówić... Ale dobrze. Powinnaś wiedzieć.

Czekałam skupiona na to co powie. 

- Pamiętasz tego mężczyznę, który zaatakował cię w parku a następnie po wypadku? -Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia.- a więc Żniwiarz, Dean, chciał z tobą porozmawiać. Ma tobie coś ważnego do powiedzenia.

- Co? Co on może ode mnie chcieć?  Przecież chciał mnie zabić i ciebie i chłopaków i....

- Nie Julie, teraz to już nie ważne bo nigdzie nie pójdziesz. To nierozsądne, niebezpieczne...

Do głowy wpadł mi pewna myśl.

- Lucine- babcia wiedziała, że gdy zwracam się po imieniu nie ma żartów- On musi wiedzieć coś ważnego. Musimy się tego dowiedzieć. Powinnam pójść. Proszę...A tak właściwe gdzie on jest?

- Chłopaki zamknęli go w piwnicy u Derisów. Chcieli go przesłuchać i wyciągnąć coś z niego, ale powiedział, że będzie rozmawiać tylko z tobą. Nie sądzę, że to dobry...

W tym samym momencie rzekłam:

-A więc postanowione. Kiedy jedziemy?

Babcia spojrzała na mnie z rezerwą. Nie była przekonana do tej decyzji, ale widziała, że nie poddam się.

------------------------------------------------------------

Po 30 minutach wysiadałyśmy już z Audi przed domem Derisów.

Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz