Uderzyłam w budzik. Nienawidzę wcześnie wstawać. Krótko mówiąc jestem śpiochem. Rozciągnęłam się i przetarłam oczy. Co dzisiaj? Sobota. Wnerwiłam się. Mogłam jeszcze spać. Oczywiście jakże inteligentna Emma Windsy niepotrzebnie ustawiła alarm. Tylko pogratulować. Klepałam nogą w podłogę licząc, że znajdę gdzieś w pobliżu kapcie. Niechętnie podniosłam się. Przez dalsze leżenie w łóżku i tak bym nie zasnęła. Idąc przez korytarz zerknęłam do pokoju mojego brata. Jeszcze spał. Co się dziwić? Sama bym najchętniej jeszcze spała. Zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam mleko. Postanowiłam przyrządzić sobie gorącą czekoladę. Weszła ciocia
- Wiesz Emma. Wczoraj dzwonił tu jakiś Alex. Chciałam ci wcześniej powiedzieć, ale szybko zasnęłaś. Powiedział, że dzwonił do ciebie kilka razy.
Zmrużywszy oczy wyciągnęłam komórkę. Faktycznie. Nieznany numer dzwonił do mnie trzy razy. Kurczę, skąd on wziął mój numer?!
- Powiedziałam mu, żeby zadzwonił do ciebie jutro.
Ciocia spojrzała na mnie.
- To twój znajomy?
- Uhum - powiedziałam przełykając czekoladę - kolega z klasy.
Ciocia wyszła, a ja wciąż zastanawiałam się skąd on wziął mój numer. Może Lily mu dała? Ale nie... Chyba nie jest na tyle wścibski. W sumie w posiadaniu czyjegoś numeru nie ma nic złego. Tylko zawsze mi się wydawało, że o numer prosi się wprost tą osobę. Przecież to żadna tajemnica. Mniejsza z tym. Ciekawe co chciał? Nie musiałam długo czekać. Po chwili poczułam w kieszeni wibracje telefonu. To dzwonił on. Niechętnie odebrałam.
- Halo?
- Emma? Hej. Mam do ciebie sprawę. Masz dzisiaj wolny dzień?
- Nooo... powiedzmy. Czemu?
- Może byś z nami poszła dzisiaj na pizzę? Będą Lily, ty, ja, Jimmy, Mike, John, Alice. Właściwie prawie cała klasa.
Szybkie myśli, zastanowienie.
- W sumie czemu nie? O której i gdzie?
- W tej pizzerii przy galerii o 17:00. Ok?
- Ok. Będę. Pa
Chwyciłam kubek i udałam się do mojego pokoju. Klasowa pizza? No cóż, i tak nie miałam żadnych planów na popołudnie. Po jakimś czasie umyłam się i ubrałam. Posprzątałam mój pokój i wypełniłam me sobotnie obowiązki. Czas płynął dość szybko. Powiadomiłam ciocię o wyjściu. Była już szesnasta. Usiadłam przed lustrem. Naniosłam na twarz podkład. Przejechałam pędzelkiem i tuszem po rzęsach i eyelinerem zrobiłam lekką kreskę nad rzęsami. Na koniec pomalowałam usta czerwoną szminką i upięłam część włosów. Zastanawiałam się czemu nie mogę iść bez makijażu. Patrząc realistycznie wiedziałam jednak, że wszystkie dziewczyny malują się czasem aż zbyt bardzo. Wyglądałam dosyć normalnie. Nie przesadziłam, jak się niektórym zdarza. Otworzyłam szafę i oparłam się o ścianę. Błądziłam wzrokiem po ubraniach. Nie miałam jakoś humoru. Siedząc bezczynnie na pewno by mi się nie poprawił. Wyciągnęłam z szafy luźną koszulę i pudrową, rozkloszowaną, krótką spódniczkę. Zeszłam na dół i ubrałam trampki.
- Ciociu, wychodzę! - krzyknęłam i chwyciłam telefon.
Zamknęłam za sobą drzwi. Powoli szłam w kierunku galerii. Było mi gorąco. W sumie jeszcze wiosna, a tu upał. Robiło mi się słabo. Przemierzałam ulice. Zatłoczone miasto to nie to o czym wtedy marzyłam. Raczej zaciszne miejsce bardziej spełniałoby oczekiwania. Monotonnie przeszłam przez ulicę i weszłam do pizzerii.
- Emma! Hej! - Alice z Lily powitały mnie.
John próbował zachować "poker face". Nie udało mu się to. Wybuchnął śmiechem.
- Siemka. Emma? Ty tak sama przyszłaś?
- A czemu miałoby być inaczej? - zdziwiłam się
- Alex mówił, że po ciebie wpadnie... Nic nie wiesz?
Wybałuszyłam oczy.
- Co takiego?
Bałam się, że ciocia niewłaściwie skojarzy fakty. Szybko zadzwoniłam na "nieznany numer".
- Tak, Emma? Miło, że zadzwoniłaś. Właśnie po ciebie idę.
Odetchnęłam z ulgą.
- Jestem już w pizzerii.
- Dziękuję, że zatem przeszedłem kilometr na marne.
- Muszę kończyć. Czekamy tu wszyscy już.
- Ok. To zamawiajcie.
Wiedziałam, że wcale się nie wnerwia. Dziwnym trafem ostatnio się bardzo "podwala". Podejrzane. Siedzieliśmy przy kilku stolikach. Chłopcy śmiali się z czegoś, a dziewczyny albo wdawały się z nimi w rozmowę albo się śmiały z byle głupoty. Lily rozmawiała z Jimm'em. Trochę mi się nudziło. Po kilku minutach nadszedł Alex.
- No stary, ale cię dziewczyna wystawiła.
Oparłam głowę na dłoni. Nie chciałam nic mówić. Alex popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Przekręciłam oczami w bok i potrząsnęłam głową. Po kilkunastu minutach upiekły się pizze. Czekałam na nie, bo nie miałam ochoty nawiązywać rozmowy z pewnym idiotą siedzącym obok. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Co jakiś czas patrzył się na mnie. W końcu nie wytrzymałam.
- O co ci chodzi?
- O nic.
Obrócił się i po chwili dodał
- Ładnie wyglądasz.
- Ooo... Jak miło usłyszeć - uśmiechnęłam się sztucznie z nieruchomymi oczami.
- Tym razem mówię poważnie.
- Aha. Super. Czyli tak na co dzień wyglądam brzydko. No wiesz? Dziękuję. - uderzyłam go lekko
- Nie chciałem tego powiedzieć - śmiał się - bo...
- Tylko winny się tłumaczy. Czyli była to prawda. - uśmiechnęłam się
Owszem, akurat z tej wymiany zdań mieliśmy ubaw. Nadszedł wieczór. Rozeszliśmy się w różne strony. Długo rozmyślałam o całym spotkaniu. Było trochę dziwne, ale mimo to ciekawie spędziłam ten dzień. Nie żałuję.

CZYTASZ
Zagubiona
ParanormalDalsze losy Emmy Windsy - bohaterki "Odtrąconej". Życie w nowym domu zmieniło się na lepsze. Poznaje nowych przyjaciół i chłopaka... Musi jednak dowiedzieć się prawdy o swojej rodzinie zanim nastąpi najgorsze...