Powrót

39 4 2
                                    

Poczułam wznoszący się zapach świeżych tostów. Usiadłam na brzegu kanapy. Przeciągnęłam się. Alice podpierała ręką ścianę. Uśmiechnęłam się lekko.

- Ktoś do ciebie dzwonił kilka razy.

- Do mnie? - spytałam zaspana

Alice kiwnęła potakująco głową. Chwyciłam telefon i lekkim krokiem zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli w piżamach oczekując na poranny posiłek.

- Wyspani? - spytał Kyle

Jakby nie patrzeć poszliśmy spać dopiero około trzeciej.

- Taa... - westchnęliśmy

Kyle i Alex wykładali tosty. Pachniały jak najbardziej apetycznie. Chociaż mogłabym mieć wątpliwości co do kulinarnej wiedzy tej dwójki. Odblokowałam wyświetlacz. Trzy nieodebrane połączenia. Numer prywatny. Zmarszczyłam brwi.

- Zaraz wracam - rzuciłam i wyszłam na korytarz

Natychmiast oddzwoniłam. Okazało się, że to policja. Jutro ma się zacząć dochodzenie. Westchnęłam z ulgą. Chciałam mieć to już za sobą. Im szybciej tym lepiej. Dowiedziałam się również szokującej prawdy.

- I co? - Alex wpatrywał się we mnie swymi dużymi oczami

- Policja będzie kontynuować śledztwo. Tylko dowiedziałam się, że moi poprzedni rodzice powiesili się w pokoju dwudziestym siódmym - przekrzywiłam głowę zamyślona

- Co takiego? wyjąkał Kyle dławiąc się tostem

- Długa historia. Ciekawa jestem tylko co tam się znajduje oprócz ciał rodziców.

- Nie myśl teraz o tym - powiedziała Lily klepiąc mnie w ramię

- Taa... Już jutro będę mogła tam z nimi jechać. Jest plus - powiedziałam uradowana

Kyle i Alex spojrzeli na siebie porozumiewawczo i wstrząsnęli głowami.

- Kobiety...

Cóż. Nie zawsze rozumiałam o co im chodzi. Odłożyłam talerz do zmywarki i wyszłam się ubrać. Typowo - krótkie szorty i zwiewna koszula. Upięłam lekko włosy i nałożyłam odrobinę makijażu. Byłam ciekawa jakie plany na dziś ma moja ukochana paczka przyjaciół. Co prawda nie byłam w stanie myśleć o niczym innym prócz tego nawiedzonego domu. Psuło mi to humor. Przeciągnęłam się. Zadzwonił telefon.

- Mama? Tak, nocowałam u nich, ale i tak nie rozumiem czemu pojechaliście nie dając mi nawet kluczy. Okej. Będę za dwie godziny. Pa, ja ciebie też.

Nic nie rozumiałam rodziców. Na początku wyjeżdżają, a teraz? Mam zaraz być w domu. No okej, nie będę się wtrącać. Niech robią co chcą.

- Chcesz iść z nami do parku linowiego?

Podskoczyłam.

- Alice! Proszę, nie strasz - powiedziałam błagalnym tonem

- Wybacz - roześmiała się - a tak serio to naprawdę nie chciałam cię przestraszyć

- Uhm... Za dwie godziny muszę być w domu...

- Spoczko - rozpromieniła się

Po kilku minutach byliśmy w samochodzie. Szczerze czułam się trochę niepewnie kiedy Alex prowadził. Wiem, że tamten wypadek... to, to... nie była jego wina. Wciąż jednak mam w pamięci tamtą scenę. Przymknęłam oczy i patrzyłam na moje nowe buty. Może i nie powinnam wziąć jakieś starsze. Tak, tak. Nie miałam o czym innym myśleć. Alex wyrwał mnie z zamyślenia.

- Już jesteśmy.

Spojrzałam w górę i wszystkie moje myśli rozproszyły się. Był to przeogromny park. Właściwie nigdy nie miałam lęku wysokości, ale zaczęłam się bać. Wpatrywałam się we wszystkie przejścia z szeroko otwartymi oczami.

- Emka? Uhm? - chrząknął uradowany Alex

Spojrzałam w przeciwną stronę.

- Boisz się spojrzeć mi w oczy? Ktoś tu się boi... - uśmiechnął się

- Siedź cicho. Nie dam ci satysfakcji - powiedziałam patrząc wprost na niego z urazą

Roześmiałam się. Niee, to nie w moim stylu.

- Ja się nie poddam - oświadczyłam

- Że niby nie?

- A że niby tak?

- A tak - uśmiechnął się ukazując biel swych zębów

Westchnęłam.

- Zobaczymy - dorzucił unosząc brew

Podeszliśmy kupić bilety. Spojrzałam na park trzymając rękę na biodrze. Bynajmniej się trochę odstresuję. Chociaż? Czy ja wiem...? Przeszliśmy i otrzymaliśmy zabezpieczenia do wspinaczki.

- Do twarzy ci w tym - usłyszałam dobrze mi znany głos z tyłu

- Idź pierwszy - powiedziałam unosząc głowę w górę

Kiedy znalazłam się na samym szczycie (cudem!) rozejrzałam się. I... niestety... wśród cieni drzew zobaczyłam cień nie pasujący do wszystkich przedmiotów, roślin, ludzi. Był to cień ducha. Zaczerpnęłam głośno powietrza i pociemniało mi przed oczami. Po raz kolejny.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz