Prawda

35 7 2
                                    

Wstrząsnęłam opakowaniem płatków śniadaniowych. Pusto. Najwyraźniej będę musiała iść później do sklepu. Z lekkim westchnieniem posmarowałam bułkę dżemem. Dwa nieodebrane połączenia od Alexa. Odłożyłam telefon.

- Jack, wybierasz się dzisiaj gdzieś?

- Tak. Dzisiaj mamy wycieczkę do lasu. Czemu pytasz?

- Myślałam, że pójdziemy może razem do sklepu. Przejdę się sama - uśmiechnęłam się.

Zabrałam naczynia ze stołu i włożyłam do zmywarki. Wczorajszy dzień nadal nie dawał mi spokoju. Mam przez Alexa zmarnowany weekend. Cały poranek chodziłam ponura, dopóki nie przyszła do mnie moja ciocia

- Emma? Myślę, że powinnyśmy poważnie porozmawiać. Minęło już tyle czasu i... To chyba właściwie zależy od ciebie czy chcesz o tym rozmawiać

- Jasne, że tak - miałam tyle pytań. Chyba bałam się pytać o wszystko ciocię. Wydawało mi się, że cioci byłoby smutno gdybym chciała o wszystko pytać.

- No więc może to ty będziesz zadawała pytania? Hm?

- Ok. Kim byli moi rodzice?

- Mordercami. Po prostu. Może zacznę od początku... No więc pochodzisz z domu dziecka. Twoja biologiczne matka nazwała cię Evelyn. Trafiłaś tam z prostej przyczyny: matka alkoholiczka. W ogóle cię nie kochała. Urodziłaś się "przez przypadek". Tak, wiem że to przykre. Z domu dziecka zabrała cię twoja nowa rodzina, która kochała cię ponad wszystko. Byłaś oczkiem w głowie twojej nowej mamy. Nazwała cię Susane. Jednak los chciał inaczej. Twoi rodzice zostali zabici z rąk nieznanej kobiety. Ona cię zabrała i wychowywała. Nazwała cię Emma. Nie chciała śladów z poprzednich lat twojego życia. Przyczyna tamtego zabójstwa jest również nieznana. Sąd umorzył śledztwo w tej sprawie. Nie wiem czemu... Jestem siostrą twojej mamy, tej która cię kochała. Przyglądałam się tobie odkąd znalazłaś się w tamtym dziwnym domu. Twoja ostatnia rodzina nie wpuszczała tam nigdy nikogo. Dziwne. A teraz... no cóż, twoi ostatni rodzice się powiesili. Reszta rodzeństwa trafiła do jakiejś krewnej.

- Chyba wystarczy - spojrzałam błagalnym wzrokiem na ciocię.

Ona mnie zrozumiała i wyszła. Super, jestem niechcianym dzieckiem, które ma cztery "mamy". Wprost genialnie. Bez sił opadłam na łóżko i wtuliłam głowę w poduszkę. Zamknęłam oczy i zaczęłam płakać. Zadzwonił dzwonek. Po chwili usłyszałam głos cioci

- Emma, Alex tu przyszedł.

Jeszcze jego tu brakowało. Nie odezwałam się. Może ciocia pomyśli, że śpię? Pomyliłam się chyba. Usłyszałam dźwięk mojej klamki.

- Emma wiem, przepraszam za wczoraj. To musiało być dziwne. Przynajmniej dla ciebie - dodał i zaśmiał się po chwili - musiałem trochę nakłamać twojej cioci.

- Co jej powiedziałeś? - powiedziałam z twarzą w poduszce

- To pilne i mówiłaś, że mogę wejść.

Warknęłam.

- Emma? Muszę wyjść. Umówiłam się z moją przyjaciółką. Jack już pojechał, a wujek wraca o czternastej. Klucz jest na dole. Pa  - krzyknęła ciocia

- Okej

Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi odwróciłam się twarzą do Alexa. Miałam twarz zalaną łzami i zapewne nieźle rozmazany tusz do rzęs.

- Emma? - Alex ściągnął brwi.

Chciał chyba coś jeszcze powiedzieć, ale się powstrzymał i uśmiechnął. Wstałam z łóżka. Chwyciłam za mleczko do demakijażu i powoli zmazywałam te okropne czarne smugi z twarzy.

- Bynajmniej nie to nie ma związku z tobą - burknęłam

Mimo powagi sytuacji wybuchnęłam śmiechem. To wszystko razem tworzy jakąś dziwną, niepowiązaną plątaninę.

- A tak serio co się stało?

- Och, nic. Nieważne.

Rzuciłam na niego krótkie spojrzenie. Wyglądał inaczej niż wczoraj. Może i jestem głupia, ale nie mam zamiaru lecieć za nim jak wszystkie "piękności" szkolne. Byłam jedyną na którą się uwziął, a jednak chyba nie trafił. Wnerwiało mnie tylko to, że nie dziwnie się czułam kiedy on był w pobliżu. Tak jakby mi zależało na nim. Pff, jasne. Prychnęłam. Jakoś niezręcznie się czułam. Co on sobie mógł myśleć o dziewczynie unikającej go jak ognia, a teraz gapiącej się bez słowa dwie minuty na niego.

- Nie musisz przepraszać. Możesz patrzeć się ile chcesz - uśmiechnął się szeroko

- Mhm. Na pewno tego chcę

- Wiem - dodał - no ok. Do rzeczy. Więc co się stało.

- Będę się spowiadać?

-Emma! Lepiej znowu nie zaczynaj - powiedział miłosiernym tonem

Spojrzałam w jego oczy.

- Problemy z rodziną - rzuciłam krótko

- Ta, jasne

- Mam cztery mamy z której jedna została zamordowana. Wystarczy?

Alex wpatrywał się we mnie nieruchomym wzrokiem.

- Że jak?

- Och, nieważne. Nie chcę o tym myśleć.

- A o czym zamierzasz myśleć? O mnie? - podniósł brew

Nienawidziłam jego ripost.

- Może zejdziemy na dół coś zjeść?

Zaczerwieniłam się. Zapomniałam odpowiedzieć

- Nie, jesteś ostatnią rzeczą o której chciałabym myśleć.

- Na miejscu ostatnim, ale jestem - uśmiechnął się przebiegle.

Przekręciłam oczami w bok i głośno westchnęłam, aby nie miał żadnej wątpliwości co do moich skrytych myśli. Zeszliśmy do kuchni. Otworzyłam lodówkę

- Kurczę!

- Do jedzenia?

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Zapomniałam, że rano było tam prawie pusto.

- Masz ochotę przejść się z jakże opuszczoną dziewczynką do sklepu?

Spojrzał na mnie z radością.

- Hmh... pomyślmy

Założyłam szybko buty i spojrzałam w lustro. Chwyciłam torebkę. Miałam właśnie zamknąć drzwi, kiedy ujrzałam bezszelestnie poruszający się cień. Przekręciłam szybko klucz. Serce podeszło mi do gardła. Chwyciłam szybko Alexa za rękę. Popatrzył na nasze ręce ze zdziwieniem.

- Chodź - wychrypiałam




ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz