Jechałam za nim już dobrą godzinę, gdy ten zatrzymał się na jakimś parkingu. Przejechałam koło niego i zaparkowałam przy chodniku kawałek dalej. Wybiegłam szybko ze samochodu, żeby go nie zgubić i zauważyłam jak Scott wchodzi do lasu. Pognałam za nim z początku szybko, żeby go dogonić, a potem zwolniłam i uspokoiłam oddech.
Mój tata mawiał - "Chcesz być ninją to nie zachowuj się jak oni, bądź jak oni."
Z tymi słowami w głowie weszłam pomiędzy drzewa i szłam za chłopakiem. Szliśmy już jakieś 15 minut, gdy go zgubiłam. Nie powiem, wystraszyłam się. Nie wiedziałam gdzie jestem, nie miałam ze sobą kompasu, a do tego było tak ciemno, że nie wróciłabym po swoich śladach. Przyspieszyłam kroku i zaczęłam się gorączkowo rozglądać, gdy nagle ktoś powalił mnie na ziemię. Zaryłam szczęką w glebę i poczułam metaliczny smak w ustach.
Zrobiłam przewrót w przód i stanęłam z przeciwnikiem twarzą w twarz. Miał zarzucony kaptur na głowę, jak ja, ale nie zastanawiałam się kto to może być. Ten kto atakuje, nie może mieć dobrych zamiarów.
Jedno bicie serca później, celowałam strzałą prosto w jego głowę. Ten ściągnął kaptur i podniósł ręce do góry. Nie poznawałam go, ale chłopak musiał być zbliżony do mnie wiekowo. Dalej miałam go na celowniku. "Ten co atakuje pierwszy - pierwszy się nie poddaje" - przypomniałam sobie jedną z pierwszych lekcji mojego ojca.
-Cara? To ja Liam, znamy się ze szkoły. - powiedział. - Możesz opuścić łuk, nic Ci nie zrobię.
-Czemu miałabym Ci wierzyć? - myśli, że jestem głupia?
-Pomyliłem Cię z kimś, nie wiedziałem... - zaczął się tłumaczyć, ale przerwał mu tak dobrze znany mi głos.
-Caroline, już wszystko dobrze, myśleliśmy, że to Mściciele. - powiedział Scott i wyłonił się z lasu.
Ani drgnęłam.
-Opuść ten łuk do cholery, bo jeszcze coś sobie zrobisz! - krzyknął.
Spojrzałam na niego... był wściekły - opuściłam łuk. Scott podszedł do mnie sztywnym krokiem i stanął tak blisko, że moim pierwszym odruchem powinno być odsunięcie się, ale nie zamierzałam okazywać strachu.
-CZY JA CI NIE MÓWIŁEM, ŻE MASZ NIE JECHAĆ?! NIE ROZUMIESZ, ŻE TO NIEBEZPIECZNE?! - ryknął.
-A czy ja Cię kiedykolwiek posłuchałam? - powiedziałam i poklepałam go po policzku. - No już weź jeden głębszy wdech i wyluzuj. - Nozdrza mu zafalowały na ten komentarz, a chłopak, który się przedstawił jako Liam, parsknął śmiechem.
-Niezła z niej sztuka, Sinners. - powiedział.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Odeszłam od Scotta i podeszłam do nowego.
-To jak, co my tu właściwie robimy? - zapytałam mając nadzieje, że chociaż on da mi odpowiedź.
-Urządzamy rzeź dziewczyno. - błysnął uśmiechem.
Miałam coś odpowiedzieć, gdy Scott stanął pomiędzy mną a nim.
-Caroline, jedziesz do domu. - oznajmił głosem nieznoszącym sprzeciwu.
-Żadnej z Tobą zabawy. - odparłam. - Ale próbuj dalej, może kiedyś zrobię to o co mnie prosisz.
-Chodź mała przedstawię Cię wszystkim. - powiedział Liam i podał mi ramię.
Zaśmiałam się na ten gest i ujęłam je. Ruszyliśmy wgłąb lasu. Scott przez cały czas szedł za nami i nic się nie odzywał. To on ma problem, nie ja. - pomyślałam. Po 10 minutowym marszu, ujrzałam 5 osób. Co najdziwniejsze był tu mój nauczyciel biologi - o co tu chodzi? Liam odchrząknął, zwracając tym uwagę wszystkich.
CZYTASZ
Zjadły Ci mózg?
Teen FictionCześć, jestem Caroline, ale przyjaciele mówią mi Cara. Mam 17 lat, mieszkam sama na obrzeżach Denver, gram, uczę się i... walczę z zombi. Moim celem jest zakończenie dzieła mojego ojca i wytępienie ich z naszego świata, ale póki co - idzie mi do dup...