Rozdział 10

126 21 7
                                    

Gdy obudziłam się rano Scott'a już nie było. Nie powiem, zrobiło mi się trochę smutno, ale on tylko pomógł mi zasnąć - to nic nie znaczyło.

Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Oglądałam właśnie SpongeBob'a, gdy zadzwoniła moja komórka.

-Halo? - powiedziałam z pełnymi ustami.

-Cara! Gdzie jesteś? - zapytała Jessica, rozgniewana.

-W domu, a o co chodzi? - nagle zdałam sobie sprawę, że byłyśmy umówione w galerii o 10:00. Była 11:12, o kurwa.

-Nie mów mi nawet, że zapomniałaś! - krzyknęła do słuchawki.

-Jasne, że nie zapomniałam! Właśnie jadę, ale są straszne korki. - odparłam ubierając już spodnie.

-Pośpiesz się. - rzuciła i się rozłączyła.

***

20 minut później biegałam po galerii i szukałam wzrokiem blondynki. Gdy ją dostrzegłam, ta stała mocno poirytowana i tupała z zniecierpliwienia nogą. Dostrzegła mnie i spiorunowała wzrokiem.

-Masz coś na swoje usprawiedliwienie?! - powiedziała zła.

Jessica zła? - coś nowego.

-Właściwie to tak. - powiedziałam z przekąsem i opowiedziałam jej wczorajszy wieczór. Wiedziałam, że to zamknie dziewczynie buzię. Ominęłam oczywiście kwestię po co poszłam do lasu, ale blondynka była tak zszokowana, że nie zwróciła na to uwagi.

-O JA CIĘ PIERDZIELE! - krzyknęła, a paru ludzi rzuciło nam zaciekawione spojrzenia.

Zaśmiałam się na jej reakcję i żartobliwie pacnęłam w ramie.

-Jess nie tak głośno. - powiedziałam, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który cisnął mi się na usta.

-Całowaliście się? - spytała dramatycznym szeptem.

-Zwariowałaś? My się tylko kolegujemy, jeśli nawet. - powiedziałam, nie patrząc jej w oczy.

-Mhm, kolegujecie. - chciałam jej coś odpowiedzieć, ale ona szła już do najbliższego sklepu.

-Co jaką sukienkę byś chciała? - spytała.

-Serio, muszę sukienkę? - jęknęłam. Nie cierpię sukienek.

-Oczywiście, że tak! - powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Westchnęłam tylko i ruszyłyśmy na polowanie.

***

Siedziałyśmy właśnie w kawiarni, całe obładowane zakupami, gdy Jess spojrzała na mnie dziwnie.

-Co? - zapytałam skrępowana.

-Podoba Ci się? - spytała.

-Kto?

-Nie udawaj głupiej. - powiedziała i spojrzała na mnie z powagą w oczach.

-Oczywiście, że nie! Skąd Ci to do głowy przyszło? - odparłam zażenowana.

Dziewczyna westchnęła i przewróciła oczami.

-Zastanawiam się Caro... czy to mnie okłamujesz, czy siebie? - powiedziała i wróciła do picia kawy.

Siedziałam na krześle osłupiała. Okłamujesz mnie czy siebie? - to pytanie uderzało w moją głowę od środka, jak echo. Naprawdę Scott mógłby mi się podobać? Zaraz, chwilę, niech pomyślę. Znamy się już właściwie od miesiąca, ale czy... MOMENT! Nie czas na jakieś amory, nie przyjechałam do Denver, aby latać za jakimś chłopakiem. Maska, Caroline, maska... - mówiła moja podświadomość.

Zjadły Ci mózg?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz