-Caroline, słoneczko wchodź, bo zmarzniesz! - krzyknęła Helen.
Weszłam do środka i zdjęłam kurtkę i buty.
-Rany, jak zimno! Takiej zimy jeszcze nie widziałam. - sapnęłam i poszłam do kominka się ogrzać. -Cześć Harry! - powiedziałam ściskając go.
-Witaj, Caro. Jak Ci minęła podróż? Chciałem po Ciebie przyjechać, ale byłem na spotkaniu i...
-W porządku, rozumiem. Utknęłam w korku, jak przejeżdżałam przez centrum... na Boga ludzie oszaleli chyba w te święta! - zaśmiałam się.
-Caro, mogłabyś mi pomóc?! - krzyknęła Helen z kuchni.
Pomagałam właśnie z jedzeniem, gdy poczułam ciężar na nodze.
-Cara, Cara, Cara, stęskniłem się! - krzyczał mały.
-Andy! - roześmiałam się i wycałowałam malca. -Ale jesteś już duży! Nie widzieliśmy się tylko pół roku, a ty się tak zmieniłeś.
-Mój mały tak szybko dorasta... - zaczęła mówić Helen, ale przestałam jej słuchać po paru chwilach i zaczęłam bawić się z Andym.
-A gdzie jest Max? - zapytałam o mojego najstarszego kuzyna.
-Nie mógł przyjechać, bo ma jakiś projekt do zrealizowania... - powiedziała Helen ze smutkiem.
Biedna, wiem jakie to dla niej ważne, aby cała rodzina była w komplecie, chociaż w święta.
-Jak mu idzie na studiach? - pytałam.
-Z tego co wiem, ma bardzo dobre oceny. Jestem z niego taka dumna...
-Och, już się tak nie rozczulaj, tylko dawaj ten obiad, bo umieramy z głodu! - roześmiał się Harry i pocałował swoją żonę w policzek.
Podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy jeść. Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
-Caroline, a jak tam w szkole? - zapytała Helen.
Odwiedziła mnie wraz z Harrym po moim hmm... porwaniu i oczywiście nie obyło się bez pytań. To był jeden z najcięższych wieczorów w moim życiu. Musiałam przeżywać jeszcze raz to wszystko, co się wydarzyło... Właściwie tą historię wiedzą tylko oni. Są dla mnie niczym rodzina, zasługują na to by wiedzieć.
-Wszystko dobrze, nie mam problemu z ocenami. - odparłam ze sztucznym uśmiechem.
-Nie pytam o oceny, wiemy, że nie masz z nimi problemu. Jak Twoi przyjaciele? - pytała.
Cała Helen. Zamartwia się czasem, aż za bardzo. Przeszła mi cała ochota na jedzenie.
-Co to znaczy jak? Co by miało z nimi być? - mruknęłam niewyraźnie i zaczęłam grzebać w jedzeniu.
-Rozmawiałam z dyrektorem i mówił mi, że do nikogo się nie odzywasz i jesz sama lunche. - powiedziała.
-A co on może wiedzieć? Nie spędza ze mną każdej wolnej chwili. - powiedziałam coraz bardziej zirytowana tą rozmową.
-Caroline, my się po prostu martwimy o Ciebie...
-Ale nie musicie! Radzę sobie świetnie! Proszę was nie wracajmy do tego tematu i po prostu cieszmy się świętami. - burknęłam.
-Prezenty! - krzyknął Andy i podbiegł do choinki.
Uśmiechnęłam się do niego i zaczęliśmy roznosić prezenty, oczywiście mały dostał najwięcej. Uwielbiam go rozpieszczać. Jest moim chrześniakiem i kocham go najmocniej na świecie.
CZYTASZ
Zjadły Ci mózg?
Teen FictionCześć, jestem Caroline, ale przyjaciele mówią mi Cara. Mam 17 lat, mieszkam sama na obrzeżach Denver, gram, uczę się i... walczę z zombi. Moim celem jest zakończenie dzieła mojego ojca i wytępienie ich z naszego świata, ale póki co - idzie mi do dup...