Znów leże i wpatruję się w sufit. Po mojej nieudanej próbie ucieczki obudziłam się w całkowicie innym miejscu. Sam powiedział, że przez moje wybryki musieli się przenieść - to było miesiąc temu.
Miałam już 3 kolejne testy genu. Zostałam głodzona, poddawana różnym treningom wytrzymałościowym i podpinana do jakiegoś urządzenia, od którego oczy chciały mi wyjść na wierzch - normalka. Nie myślcie sobie, że nie próbowałam uciec albo choćby walczyć, bo próbowałam - to na nic. Jestem tu uwięziona. Za każdą moją próbę ucieczki byłam karana, więc dałam sobie spokój. Tutaj nie ma już czytników na kod, tylko na linie papilarne - super, prawda? Moja cela, że tak powiem, jest praktycznie taka sama jak ta poprzednia. Dzisiaj Doktorek i Sam powiedzieli mi, że mają dla mnie niespodziankę, za to, że byłam grzeczna - niczym jakiś pies.
Często myślę o Scott'cie... jak również o Lucy, Martinie, Liamie, Brianie, Hunterze, Jessice, a nawet Lisie... Przez pierwsze dni w tym piekle myślałam, że po mnie przyjdą, ale Sam rozwiał moje nadzieje, mówiąc, że nikt nie wie o tym miejscu, a tamten telefon, z którego dzwoniłam, został zniszczony.
Usłyszałam piknięcie i zobaczyłam Anabell - moja hm... pokojówka? Przynosi mi jedzenie i sprząta. Z niej też próbowałam coś wydusić, ale wystarczy, że naciśnie guzik na swoim zegarku, a pojawia się Doktorek ze środkiem usypiającym. Dziewczyna postawiła tacę z posiłkiem na stoliku i wyszła.
Właśnie kończyłam jeść, gdy przyszedł mój ulubieniec - odebrali mi wszystko, ale sarkazm pozostał.
-Jak tam, skarbie? - zapytał Sam z uśmiechem.
Nie odpowiedziałam. Już mu mówiłam, że nie będę mu odpowiadać, jeżeli będzie mnie tak nazywał.
-Jezu, jaka ty jesteś nieznośna. - westchnął i rozwalił się na moim łóżku.
-Po co przyszedłeś? - zapytałam bez emocji.
-Rush Ci nie wspominał o niespodziance?
-Już się nie mogę doczekać. Co tym razem? Chce pooglądać moje wnętrzności? Oooo, czekaj, a może znowu jakieś bezsensowne badania! - odparłam z udawanym entuzjazmem.
Sam przewrócił oczami i podszedł do drzwi.
-Po prostu chodź. Cara, to jest coś pozytywnego, nie chcemy Ci przecież zrobić krzywdy. - powiedział, a ja prawie płakałam ze śmiechu.
-Wiesz... Tyle Cię już znam, a ty dalej wyskakujesz z tym samym żartem. - odparłam udając, że ścieram łzę z kącika oka i poszłam w ślad za chłopakiem.
Tyle razy przechodziłam tymi korytarzami, że znam cały układ budynku. Był gigantyczny, ale dzięki mojej fotograficznej pamięci, wszystko łatwiej było mi zapamiętać. Weszliśmy do "pokoju rozmów", jak go nazwałam. Przypominał w sumie, trochę salon w normalnym domu, tyle, że większy. Rozwaliłam się na fotelu i włączyłam telewizor.
-Masz 17 lat i dalej oglądasz kreskówki... nie zastanawia Cię to? - powiedział ze śmiechem Sam i dołączył do mnie.
-Skoro twierdzisz, że to dziecinne, to dlaczego zawsze ze mną oglądasz? - odparłam i spojrzałam na niego, a on tylko pokręcił głową i zaśmiał się.
Do pokoju wszedł Rush i usiadł przy stole.
-Chodźcie do mnie, porozmawiamy. - powiedział.
Przysiedliśmy się do stołu, a ja wbiłam wzrok w starca. Czekałam, aż coś powie, ale on tylko się na mnie patrzył i zastanawiał się chyba nad czymś.
-Co? - spytałam.
-Myślisz, że jest na to gotowa? - zapytał Sama.
-Jestem tego pewien. - odparł chłopak.
CZYTASZ
Zjadły Ci mózg?
Teen FictionCześć, jestem Caroline, ale przyjaciele mówią mi Cara. Mam 17 lat, mieszkam sama na obrzeżach Denver, gram, uczę się i... walczę z zombi. Moim celem jest zakończenie dzieła mojego ojca i wytępienie ich z naszego świata, ale póki co - idzie mi do dup...