Rozdział 21

94 16 14
                                    

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Otworzyłam oczy i przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem, ale po chwili przypomniało mi się  - sypialnia Scott'a. Westchnęłam głęboko i zastanawiałam się gdzie on jest. Miałam na sobie tylko wielką koszulkę, która sięgała mi do połowy uda i bieliznę. Warknęłam cicho i zaczęłam się rozglądać za swoimi ciuchami, które leżały na krześle. Przebrałam się szybko, wzięłam swój telefon z szafki obok i weszłam w głąb domu. 

Czułam się tak strasznie, że myślałam tylko o prysznicu i świeżych ubraniach. Weszłam do salonu, ale nikogo tam nie zastałam. 

Dziwne, gdzie są wszyscy? 

Spojrzałam przez okno i stwierdziłam, że musi być już późno. Zmarszczyłam brwi i wyciągnęłam telefon - 23:31. Wybrałam numer Lucy, ale była poza zasięgiem. Spróbowałam zadzwonić do Jess i ta odebrała. 

-Halo? - zapytała sennie. 

-Jess jestem u Scott'a, przyjedziesz po mnie? - przyjechałam tutaj wcześniej z Lucy, dlatego nie miałam jak wrócić, a byłam zbyt zmęczona na wędrówkę po lesie. 

-Będę za 10 minut. - powiedziała jakoś dziwnie i się rozłączyła. 

Spojrzałam na  telefon nic nie rozumiejąc. O co jej chodziło? Obraziła się na mnie? 

Z westchnieniem upadłam na kanapę i czekałam na Jessicę. Rozglądałam się trochę po pokoju i zauważyłam przepiękne obrazy. Wstałam i zaczęłam się przechadzać po pomieszczeniu, oceniając każdy z malowideł. Nigdy nie interesowałam się sztuką, ale lubiłam interpretować różnego rodzaju twórczości - piosenki, poezje, obrazy... 

Jeden spodobał mi się w szczególności - była na nim dziewczyna, która stała jakby plecami do malarza, a przed nią rozciągał się las. Po dłuższym wpatrywaniu się w obraz zobaczyłam, że dziewczyna trzyma w ręku sztylet, a pomiędzy drzewami czają się czarne postacie. W rogu malowidła było jedno słowo, a raczej imię - Jenna. Zaintrygowana obrazem, dopatrywałam się coraz więcej szczegółów, ale z mojej bańki wyrwał mnie dźwięk klaksonu. 

Pobiegłam obolała w stronę samochodu, w którym czekała moja przyjaciółka. Wsiadłam i zobaczyłam Jessicę w piżamie z tłustymi włosami i worami pod oczami. 

-Nic nie mów. - warknęła.

Wooow, a ją co ugryzło? 

-O co ci chodzi? - zapytałam trzymając złość w ryzach. 

Widziałam jak Jess zaciska mocno zęby i ręce na kierownicy samochodu. Czekałam chwilę, ale dalej nie odpowiadała. 

-Jess? - spróbowałam najłagodniej jak umiałam. 

Po chwili moje czoło zderzyło się z przednią szybą samochodu, a my zatrzymałyśmy się na samym środku drogi. 

-Co do cholery?! - krzyknęłam. 

Trzymałam się za obolałą twarz i już miałam nakrzyczeć na Jess, gdy ta się rozpłakała i przytuliła się do mnie. 

-Przepraszam, ale tak się bałam... - szlochała. 

Głaskałam ją uspokajająco po plecach i chciałam dać jej trochę czasu na uspokojenie się, ale moja ciekawska natura wzięła górę. 

-O czym ty mówisz? 

-Proszę nie rób już tego więcej, Caro nawet nie wiesz co przeżywa...

-Ale co?! - przerwałam jej spanikowana. 

Spojrzała na mnie, a jej oczy były gigantyczne. 

-Byłaś nieprzytomna pięć dni. 

Cztery słowa. Tylko tyle wystarczyło. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 26, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zjadły Ci mózg?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz