Hej ludu! Pisze na początku, bo jak jest na końcu, to nie czytacie (smutno mi~) Rozdział miał być dopiero w sobotę, ale że nadchodzą święta... No właśnie! A propos świąt! NAPISZE DLA WAS ONE-SHOCIKI!!!!!!! JAKIE CHCECIE (NIEEEE YAOI. TO SIĘ NIE LICZY) ALE TYLKO 4 PIERWSZE KOMENTARZE BIORĘ POD UWAGĘ. CHYBA ŻE W KOMCIACH MNIE ŁADNIE PRZEKONASZ :)
HAPPY ENJOYED!
*Pierre POV*
Michael przyszedł do mnie w czasie śniadania. Dzień wcześniej umówiliśmy się na spacer po plaży. Ale zdziwiłam się, że przyszedł tak wcześnie, w końcu śniadanie dopiero się zaczęło. Kiedy już otwierałam usta, by go o to zapytać, pocałował mnie. Zawsze gdy tak robił, miałam wrażenie, że się w nim bardziej zakochuję.
-Kochanie, przepraszam, ale dzisiaj nie mogę nigdzie z tobą iść- powiedział, gdy się ode mnie oderwał.
Nie powiem, było mi przykro. Znów odwoływał coś, co mi obiecał. Ale rozumiem, pewnie musi załatwić coś ważnego.
-Rozumiem-uśmiechnęłam się sztucznie.
-To super, ja lecę-cmoknął mnie w policzek I już go nie było.
Westchnęłam. No cóż.
Wróciłam do śniadania. Drew już się gdzieś zmyła I bardzo dobrze. Będzie spokój. Jedzenie skończyłam jako ostatnia I pomogłam sprzątnąć driadom ze stołu. Często to robię. Po wykonaniu wszystkich czynności, udałam się w stronę domku Afrodyty. Zabrałam z mojej półki książkę, wyszłam z domku I usiadłam na schodkach. Było całkiem ciepło jak na listopad.
Czytałam kilka godzin, dopóki nie usłyszałam dźwięku konchy. A była taka akcja! Hilary właśnie powiedział Julii, że kocha Monice, a nie ją... No, ale pora wrócić do rzeczywistości. Odłożyłam książkę na swoje miejsce I bez zbędnych przeszkód poszłam do kantyny zjeść obiad.
Przy stoliku Hekate nie było Michaela. Dziwne. Ale cóż, przywykłam.
Usiadłam na swoim miejscu między Lucy I Ernestem, czyli oprócz Piper jedynymi normalnymi osobami od Afrodyty.
-Nico miał ze mną poćwiczyć, ale tak nagle zniknął...-użalała się nad sobą Drew. Czekajcie... Nico? Ten od Hadesa? Nigdy z nim nie rozmawiałam, ale od jakiegoś czasu, miałam taki zamiar. A właśnie, ciekawe czemu nie ma go na obiedzie... Dobra Pierre, bez takich rozkmin. To może zjem sobie dzisiaj...spaghetti! Tak, najlepszy pomysł, na jaki dzisiaj wpadłam!
Nie będę opisywać mojego obiadu, który jak zwykle wchłonęłam w ślimaczym tempie. Więc, jak już wiecie, oczywiście pomogłam Driadom sprzątać (brawo ja ). Po godzinie (niektórzy jedzą gorzej niż Minotaur) wróciłam do mojej książeczki. Nie miałam zamiaru nigdzie już dzisiaj wychodzić, ponieważ było ognisko, a nie miałam ochoty na nie iść.
Założyłam jeszcze słuchawki na uszy, by nikt mi nie przeszkadzał i odpłynęłam do krainy wyobraźni.
Nie wiem ile razy przeleciała moja playlista, ale siedziałam tak cztery godziny. Skończyłam ostatnią stronę i stwierdziłam, że jednak się przejdę. W pokoju było duszno, więc otworzyłam okno I przez nie wyszłam. Tak, tak, drzwi były otwarte, ale zrobiłam to dla samego funu. Rozejrzałam się I stwierdziłam, że wszyscy już udali się na ognisko. Cisza i spokój. Gdzie mogłabym pójść? O, może Michael będzie w domku I zrobię mu niespodziankę.
Szybko przemknęłam do domku Hekate. Po drodze potknęłam się jeszcze o wystający korzeń. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że już zdążyło się ściemnić. No więc po pokonaniu wszystkich śmiertelnie niebezpiecznych przeszkód dotarłam do drzwi i otworzyłam je z rozmachem.
-Niespodziaaa...-łzy napłynęły mi do oczu, kiedy zobaczyłam mojego chłopaka, całującego się z jakąś dziewczyną od Apollina.
Kiedy Mike mnie zobaczył, odsunął się od niej z prędkością światła.
-Pi, to nie tak jak myślisz...-typowy książkowy tekst.
-To To-pokazałam palcem na zdezorientowaną dziewczynę-były te twoje ,,ważne sprawy"?!
-To nieporozumienie! Pi, przecież to ciebie ko...
-Wal się!-krzyknęłam i wybiegłam z domku ze łzami w oczach.
Nikt mnie nie gonił. Powinnam się cieszyć, ale było mi przykro, że nawet o mnie nie walczył. Choć pewnie naczytałam się za dużo książek. Usiadłam pod drzewem blisko plaży i objęłam kolana ramionami. W takiej pozycji, trzęsąc się z zimna w krótkich spodenkach, zatonęłam we łzach.
CZYTASZ
...Dlaczego?
FanfictionZa górami, za lasami... Nie, nie ta bajka. No to może: za polem truskawek, za Wielkim Domem... O, tak! To to! No więc w Obozie Herosów... Reszty dowiecie się czytając. (Mogę wam zdradzić, że opowieść dla fanów pana di Angelo) Okładkę zrobiła wspania...